Pages

niedziela, 14 czerwca 2009

Truskawka elegantka

Niedzielny wieczór. Niebo powoli pokrywa się kolejnymi warstwami ciężkich chmur, które lada moment przeistoczą się w gęstą, czarną noc.

Siedzę przy biurku i próbuję się skupić: jest tyle do zrobienia, a umysł skurczył się do rozmiarów orzecha włoskiego i nijak nie chce współpracować… Z oddali dobiegają skoczne przytupanki, miasteczko świętuje: litry piwa, stosy kiełbasek i disco-polo w tle. Tak bawi się P-sz: umpa-umpa, szalala… "Dzień Świra" w realu.*

Zmuszona jestem zamknąć okno. Uff, trochę lepiej. O czym to ja chciałam pisać?

O truskawkach.

Jak na Truskawkowego bloga, niewiele tu u mnie truskawek… Ale nie oznacza to wcale, że wiodę żywot beztruskawkowca - wręcz przeciwnie! Truskawkowy amok trwa, dzień bez miski tych owoców to dzień stracony.

Truskawki tu:

Tam:

I siam:
Dawka, która utrzymuje mnie przy życiu to ok. ½ kg dziennie. I niech się chowa rabarbar, niechaj rozpłyną się jagody, nawet malin może nie być, bylebym miała miseczkę truskawek.
Czasem zjem ją w towarzystwie jogurtu i łyżeczki cukru, czasem wrzucę do makaronu**, innym razem ledwo zdążę je umyć i już znikają...

Jednak bywają takie momenty, gdy moja truskawkowa namiętność pragnie przybrać bardziej wysublimowaną formę. Czasem mam ochotę zapewnić truskawkom eleganckie towarzystwo.

Robiłam kiedyś piękną tartę, co się zwała Truskawkowy Czarny Las, innym razem szalałam z Truskawkowym Tiramisu***, tym razem truskawki wylądowały w kruchych babeczkach, otulone kremem amaretto.
Co tu dużo mówić… Poezja. Ambrozja. Ekstaza!


BABECZKI Z TRUSKAWKAMI I KREMEM AMARETTO

Składniki:

na kruche ciasto:
150 g mąki (tylko nie krupczatki)
100 g masła
50 g cukru pudru
1 żółtko

na krem amaretto:
250 ml śmietany kremówki
3-4 łyżki Amaretto
3 łyżeczki cukru

na nadzienie truskawkowe:
ok. 2 szklanki truskawek (wyszypułkowanych)
3-4 łyżki Amaretto
3 łyżki cukru (opcjonalnie)

ponadto:
8 truskawek

Najpierw robię kruche ciasto: w robocie kuchennym mieszam mąkę, cukier, masło i żółtko. Mieszam chwilę, aż ciasto zbije się w kulę. Wkładam ją do lodówki na ok. ½ godziny.

Następnie robię krem amaretto: śmietanę mieszam z cukrem, po czym ubijam, aż będzie dość zwarta. Pod koniec dodaję do masy Amaretto i jeszcze chwilkę miksuję.

Potem robie truskawkowe nadzienie: truskawki kroję na plastry, wrzucam do rondelka razem z cukrem i Amaretto. Duszę na małym ogniu, aż owoce zmiękną oraz powstanie słodki syrop (nie ma być go dużo bo ciasto namięknie).

Gdy kruche ciasto jest wystarczająco chłodne, wylepiam nim foremki do muffinów (wychodzi ich ok. 8 -11 sztuk, w zależności od grubości ciasta). Piekę je w 200 st. C., aż się zarumienią (zajmuje to około 30 minut). Po upieczeniu wyciągam je z foremek i pozwalam im ostygnąć.

Nakładam na nie pierwszą warstwę, czyli truskawkowe nadzienie (musi być także schłodzone!). Następnie kładę krem amaretto, a wierzch ozdabiam świeżą truskawką.


Uwagi:
1. pomysł na krem Amaretto wzięłam od Nigelli – robiłam kiedyś jej deser Syllabub Amaretto (pokruszone amaretti na dnie + krem amaretto na górze) i tak spodobała mi się idea wzbogacania smaku bitej śmietany, że często do niej wracam.

2. Przepis na kruche ciasto pochodzi od mojej mamci, która pewnie wzięła go od babci. Ciasto jest kuche, złote i – co najważniejsze – rozpływa się w ustach. Trudno było mi uściślić np. czas pieczenia, bo z reguły po prostu zerkam na piekarnik i wiem, kiedy ciacho ma już dosyć pieczenia.

Podana porcja wystarcza na wyklejenie formy o wymiarach 23 cm dość cienką warstwą, więc jeżeli chcecie piec w formie 26 cm albo uzyskać grubsze ciasto z wyższymi rantami, polecam zwiększyć porcję o połowę (albo podwoić ją i ewentualny nadmiar zamrozić).

Cóż mogę więcej rzec? Babeczki są niebiańskie, naprawdę. Ostra nutka amaretto powoduje, że nabierają charakteru. Nadzienie z truskawek, tak miękkie i delikatne, idealnie łaczy się z puszystym kremem… Poezja.


* gdy skończyłam pisać tę notkę, disco-polo ucichło; otworzyłam okno, po chwili usłyszałam Oddział Zamknięty - jest nadzieja!
** ze śmietanką, rzecz jasna
*** o klasyku, czyli biszkopcie z galaretką i bitą śmietaną nawet nie wspomnę!

30 komentarzy:

  1. ale przepysznie wygladaja :))

    OdpowiedzUsuń
  2. ale piekne:) u mnie tez za oknem glosno... festyn :)
    viridianka
    http://cioccolatogatto.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  3. No to się Pani udało! Piękne wypieki!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie kolorowe i piękne...och jak ja bym gdzieś chciała kupić łubiankę truskawek(a nie 250g w folii)...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. hm ,cudnie tu u ciebie ..........

    OdpowiedzUsuń
  6. u mnie to z truskawkami wygrywają czereśnie, ale w przyznam że może dlatego ze w tak wytwornej postaci jak u Ciebie nie miałam okazji próbowac truskawek...

    OdpowiedzUsuń
  7. Pyszności! Uwielbiam takie proste i jednocześnie wykwintne potrawy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekuję Wam za miłe słowa, dziewczyny!

    Ago, a wiesz, u mnie czereśnie walczą o palmę pierwszeństwa z truskawkami. I nie wiem, na co mam się zdecydować... A czereśni jeszcze ładnych nie widziałąm, więc zadnych nie jadłam. Choć w sezonie też jem niemal codziennie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nie mogę się doczekać truskawkowych przetworów. To zawsze świetny czas, kiedy przez pół nocy można sta nad garem i odszypułkowywać owoce. Niech żyje lato!

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne Aniu! Piękne! Ja też jem truskawki codziennie, uwielbiam je, a one tak szybko się konczą i potem będę cały rok za nimi tęskniła...
    Pozdrówki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też mam takie letnie dylematy natury poważnej... Truskawki vs czereśnie :). A najgorsze jest to, że truskawki i czereśnie kupuję w tym samym miejscu! Czasem idę na kompromis i biorę sobie pół kilo tego, i pół kilo tego. A później umieram z przejedzenia ;)...
    Babeczki pierwsza klasa! Szczególnie ten krem amaretto... Kuszący :).

    OdpowiedzUsuń
  12. Aniu, wyobraz sobie ze jak bylam tak w 3/4 Twojego wpisu to cisnal mi sie na usta jeden tylko komentarz "poezja" :-)
    Spodobalo mi sie bardzo nadzienie truskwkowe i fakt ze robisz je w formie na muffiny, bo wlasnie te babeczkowe rowki czasem draznia, nie? Pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Aniu, jakie piękne zdjęcia! Chyba najbardziej truskawkowy wpis blogowy, jaki ostatnio czytałam (i oglądałam). :)
    I podzielam Twoją miłość! Oddaję wszystkie owoce za tę piękną, czerwoną truskawę! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. I bardzo dobrze niech amok trwa poki sa truskawki! Niech zyja truskawki i piekne wpisy o nich ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam sie z tobą ze dzien bez truskawek to dzień stracony.
    Babeczki sa przepiekne. Daj mi jedna ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeslicznie i przesmacznie! Fantastyczny a jednoczescie prosty przepis no i przepiekne zdjecia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Aniu, piękne te babeczki z truskawkami:) U mnie w rodzinie, podobnie jak u Leloop, robiło się takie z poziomkami i bita śmietaną.
    W minioną niedzielę u nas też był festyn z różnymi śpiewami (troche straszne, troche śmieszne to było;))

    OdpowiedzUsuń
  18. Wykwintne babeczki, nie ma co! I też mi się podobają takie bez rowków, jak Buruuberii :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak zwykle BEZ serca! Dla tych, co oglądają i ślinią się niemożebnie. Ech, życie... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. aniu, slodka z Ciebie kusicielka... :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Aniu, zapomniałam pochwalić ślicznych mini-miseczek z Bolesławca!:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Kruche babeczki krem, truskawki i nic więcej nie potrzeba! :)
    Pyszne zdjęcia. :)))

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  23. No własnie truskawek nie widziałm w tym roku u ciebie:)
    no ładnie,ładnie..pięknie bym powiedziała sobie dogadzasz;)
    A wiesz, nie zdziwi cię to pewnie,gdy dodam,że ja także nade wszystko miłuję truskawy!xD

    OdpowiedzUsuń
  24. Lisko, to jeszcze nie mój czas-na nocne przetwarzanie ;) Ale domyślam się, jaka to przyjemność!

    Majano, dlatego też pragnę się ich wyjeść na zapas, na cały rok...

    Olu, ja taż, ja też! Tez tak robię, biorę po pół kg :)

    Basiu, wiesz, mi zawsze podobały się babeczki z muffinowej formy, właśnie przez tę gładkosć. Wydają się mniej oczywiste.

    Małgosiu, miło mi to słyszeć :) Starałam się nadrabiać zaległosci truskawkowe...

    Leloop, kruche z poziomkami, to brzmi jak sen :) Niestety nie ma dostępu do poziomek...
    Ciekawe jest to, co piszesz o truskawkach, szkoda tylko, ze link jest do francuskojęzycznej strony... Ale może poszukam sobie w internecie jakiś ciekawostek. Współczuję Ci niedoboru truskawek...

    POlko, vivat truskawy :D

    Emmo, już nie mam żadnej...;)

    Joanno,dziękuję za te słowa!

    KAsiu, a ja myslałam, ze takie festyny to domena małych miasteczek...A miseczki mamusine :) Uwielbiam je!

    An-no, LUnatico, dziękuję :)

    Cudawianko, troszeczkę :)))

    Notme, zgadzam się z tym :) Sama ostatnio miałaś podobne cudo na blogu. Mnaim :)

    Olciaky, mam nadzieję, że jeszcze trochę truskawek tu zawita. Moze się uda :)

    Pozdrowienia ślę!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jesteś Niepoprawną Truskawożerczynią ;))

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeden z tych przepisów, który zabiera trochę czasu, a rezultat znika szybciej, niż zdołam się nim nacieszyć ;D
    Masakra...
    Aniu, babeczki wyglądają ulotnie jak poezja i doprawdy są wspaniałym przedstawieniem maksymy carpe tempus ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Oczko, własnie zjadłam kolejną porcję truskawek :)))

    Porcelanko, jak ładnie to ujęłaś :)Marzę dziś o tych babeczkach...Ach.

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.