Pages

czwartek, 18 czerwca 2009

Mój dom, moja łódź, moja wyspa

Zaklinanie rzeczywistości.

Jeśli mikrofalówka wyłączy się szybciej, niż zagotuje się woda w czajniku, to będę mieć dziś szczęście.

Jeśli minę przydrożną jabłonkę szybciej niż nadjeżdżający z naprzeciwka samochód, spotka mnie dziś coś miłego.


Gdy wiem, że prawdopodobieństwo wygranej jest małe, wystarczy szybko powiedzieć w myślach „stop, stop, stop” i niebezpieczeństwo zepsucia dnia przez głupie zaklinanie jest zażegnane.

Czasem nie mogę się od tego odpędzić. Bywają dni, kiedy każda czynność to wyzwanie, kiedy przeszkody piętrzą się jedna po drugiej: pierwszy sms, jaki dziś do mnie przyjdzie, będzie od kobiety czy mężczyzny, spotkam dziś parzysta czy nieparzystą liczbę osób, jakie auto najpierw przejedzie pod oknem: czarne czy czerwone?


Mimochodem uprawiam także internetowy rodzaj „wróżbiarstwa” ; ). Na koncie Gmail, po prawej stronie, wyświetla się kilka linijek tekstu reklamowego. Traktuję je jak ciasteczka z wróżbą: każda z nich może być pytaniem i zarazem odpowiedzią. Jakby jakaś internetowa wróżka starała się odgadywać me myśli, pragnienia i obawy. Wiem, że system działa w ten sposób, że wyłapuje z maili poszczególne słowa i na ich podstawie dopasowuje reklamę do autora. Jednak wyniki potrafią być zaskakujące!


Mam kilku faworytów:


Gotów na wyspę
Mój dom, moja łódź, moja wyspa Boska gra strategiczna online.”


I najbardziej optymistyczne:

Życie to Przygoda
Podaruj ją komuś, lub
Przeżyj to sam!”
*

Dzisiaj moja internetowa wróżka chyba zaspała, bo czekały na mnie same nudy:

Ładowarki Akumulatorowe
Szybka Wysyłka i Wysoka Jakość. Zobacz i Zamów Już Teraz!


A gdyby wykazałaby się czujnością, choćby odrobiną intuicji przeczytałabym:

Sądzisz, że nie ma radości bez słodkości?
Zajrzyj na stronę www.strawbeeriesfrompoland.blogspot.com
i zanurz się w słodkiej rozkoszy”

albo

Czy śni ci się czasem, że goni cię wielki kokosowy muffin?
Czy spoglądając na niebo, widzisz tylko bitą śmietanę, a deszcz przywodzi ci na myśl oranżadę?
Jeśli tak, odwiedź Truskawki - najsłodsze miejsce pod słońcem”.

Moja wróżka zaspała.
O tym, że zbliża się do mnie fala słodyczy, dowiedziałam się po fakcie – gdy mnie zalała.


Ostatnim ogniwem w łańcuchu słodkości były liskowe coco au miel.**
Ich smak jest równie delikatny, jak brzmienie. A zapach, który zalewa kuchnię podczas pieczenia jest niesamowity: intensywnie kokosowy, ciepły i miękki. Jak balsam dla nosa.

***
Dobrze…
Jeśli pierwsza piosenka, jaką usłyszę w radiu, będzie polska, nie będzie dziś padać.
Usłyszałam „Crazy little thing called love”.


Uuuuups… ***


COCO AU MIEL
(10 sztuk)

Składniki:

310 ml mleka
1 i 1/4 łyżeczki miodu
230 g wiórków kokosowych
125 g cukru
70 g mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier waniliowy (opcjonalnie)
2 duże jajka, rozbełtane

Gotuję mleko z miodem. Zdejmuję z ognia i odstawiam.
Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Wiórki, mąkę, cukier, proszek do pieczenia i cukier waniliowy wsypuję do miski i dokładnie mieszam.
Ciągle mieszając wlewać najpierw mleko, następnie jajka (masa będzie dość płynna).
Wlewam ją do formy i wstawiam do piekarnika rozgrzanego do 200 st. C na 25-30 minut.


* zachowałam oryginalną pisownię reklam

**umiejscowiłabym je pomiędzy kokosanką a kokosowym muffinem

*** deszcz zalał ogród: „lampiony” ze słoików wypełniła woda, armia ślimaków wypełzła z krzaków, a obrus w granatową kratę schnie w łazience… chyba już mam dosyć deszczu

27 komentarzy:

  1. mam wrazenie aniu, ze jestes niepoprawna romantyczka! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupuję ten patent na wróżby z reklam! A ciasteczka prześliczne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się osobiście czasem odpędzić od symetrii, zaklinania nie praktykuję.

    Crazy little thing called love to taka ładna piosenka, stop, stop, stop - wcale nie myślę o tym, że jak ją usłyszę zacznie padać.
    No STOP krzyczę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu jesteś niesamowita !:) Alez pięknie się Ciebie czyta. Wspaniale piszesz :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej!
    a myślałam,że to ja tylko tak mam,a propo wymyślania sobie codziennych wtróżb .Mile mnie zaskoczyłam,tzn.,że nie ześwirowałam aż tak bardzo-jak mi się ostatnio wydawało:P
    Ps: już sobie wyobrażam ten boski zapach coco au miel.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam bardzo podobnie jesli szybciej dojde do mojej bramki niz samochod nadjedzie z przeciwka bede miala szczescie... :)
    fajnie ze nie jestem sama :]
    viridianka

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też często coś zaklinam
    ale ten patent z reklamami jest nieziemski, świetny, pewnie nieświadomie już go podłapałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też czasem tak robię, ale raczej jako sposób na umilenie chwili, uświęcenie jej. Żeby nie było wciąż tak samo! Ale jeśli chodzi o takie wróżby i inne rzeczy sprawdzające się w przyszłości, to ostatnio świetnie mi to idzie :). W sensie, że takie krótkotrwałe przewidywania przyszłości ostatnio mam... Co jest w sumie rzeczą fajną, bo jakoś nigdy moje przeczucia się nie sprawdzały ;)).
    Bo przewidywałam przecież, że będzie u Ciebie coś pysznego, nieprawdaż ;))?

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko :) A ja inna jestem :) Nie lubie zaklinania. ALe wczytalam sie w Twoj tekst z zainteresowaniem.
    Ciastka i zdjecia piekne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech... Się porobiło no...;)
    Ślicznie wyglądają coco :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. "armia ślimaków wypełzła z krzaków" och Aniu ten tekst mnie rozbawil, ale tak naprawde to chcialam napisac o lampionach, bardzo mi sie spodobaly! Ale pada, krople na lisciach konwalii... tak sobie pomyslalam, ze gdyby zrobic lampionom azurowe "przykrywki" z lisci, to nawet mogloby kropic bez szkody dla plomienia? Moze udziwniam niepotrzebnie i wpycham sie?
    Sciskam i slonka promyk sle Ci Aniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudawianko, może troszkę...;)

    Grażyno, Majanko,Ewo dziękuję za miłe słowa!

    Olu, Agato, Viridianko,dobrze wiedzieć, ze nie jestem w tym sama...:)

    Michale, "Crazy.." to cudowna piosenka... Mam nadzieję, że nie będzie mi się kojarzyła wyłacznie z deszczem :)

    Ha, Olu, Ty to masz przeczucie! :)

    Mafilka, ano się porobiło :)

    Basiu, promyk słońca jak najbardziej wskazany, bo tutaj szaro i nijak. Nie wiem, czy listki by tu przetrwały, wiesz?Myslę, że wyszłyby z tego co najmiej okopcone. No i ten wiatr... Nie wytrzymałyby długo na moich "lampionach" :( Ale pomysł ładny! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaklinaj Aniu, zaklinaj... póki czas, póki chęci i spontaniczność żyje. :)
    A zdjęcia piękne! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wróżę, nie zaklinam, złoszczę się i tyle, ale zdjęcie liści w deszczu - piękne! Co do babeczek - to wolę dziś kontemplować przyrodę ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podpinam sie pod wypowiedz Malgosi jesli pozwoli ;)
    I mam nadzieje, ze bedzie sie Tobie chcialo zakinac ta rzeczywistosc jak najdluzej. Mnie sie coraz mniej chce takich rzeczy i czuje sie staro. Okopnie staro.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudnie tutaj, tak cieplo i spontanicznie :) Faze na takie 'zaklinanie' miala baaardzo dawno temu ;) Fajnie, ze mi o tym przypomnialas :)

    PS. Cudne zdjecia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wroze zazwyczaj, ale patent na Gmail kupuje... teraz odruchowo bede zerkac w miejsce, ktore dotychczas ignorowalam ;p

    Piekne zdjecia :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Aniu, no wiec moznaby listki jakos zwiazac zdzblem trawy, ale jak napiasalas okopci je, wiec moj pomysl to bedzie prawdziwie niezrealizowany nawet nie prototyp :)
    Chciaz chyba wiesz co, lepiej w tym czasie wymyslic jakas fajna wrozbe Gmail! Usciski.

    OdpowiedzUsuń
  19. i mnie zdarza sie zaklinanie:) do tej pory z nikim o tym nie rozmawialam i nawet zastanawialam sie, czy to normalne...a tu prosze, nie jestem sama:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Coco Au Miel są też na mojej liście, tylko kiedy mi się to uda ??

    OdpowiedzUsuń
  21. Ania, czuje sie jak zaczarowana... Piekne zdjecia, swietny pomysl na swieczki w sloikach i fantastyczny przepis :)
    Moc pozdrowien

    OdpowiedzUsuń
  22. szalona :) uwielbiam Twoje wpisy i Twoją rzeczywistość :)

    OdpowiedzUsuń
  23. No i mnie zatkało ;) nie wiem, co mam napisać, w zachwycie pochłonę to tylko ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Małgosiu, An-no, Beo, Joanno, Ally, Oczko - dziekuję Wam za miłe słowa! :)

    Łojej, Polko...Ja tez coraz częściej czuje się staro. Taki los...Ale żeby az 'okropnie staro'?! No proszę Cię...

    Ziji, no i niechcący zwiększyłam oglądalnośc reklam na Gmailu ;) A przeciez im własnie o to chodzi! Ale ja się nie mogę od tego powstrzymać... :)

    Basiu, zrealizuj to, może być ciekawie :) Z reszta okopcone liscie to tez fajna sprawa ;)
    Mam nadzieję, że zyjesz po długiej podrózy...No i witaj w EUROPIE! :))) Uściski!

    Aniu, tu jest więcej takich, jak my :)

    Nino, moja lista tez jest olbrzymich rozmiarów...

    OdpowiedzUsuń
  25. Z przeżyć początkującej bloggerki: sądziłam, że takie talerzyki przenigdy dobrze nie wyjdą na zdjęciu (a próbowałam). Teraz już wiem, że mogą wyglądać ślicznie. Zresztą zazdroszczę wszystkich zdjęć. A babeczki na pewno są przepyszne.

    OdpowiedzUsuń
  26. Krolino, te talerzyki są całkiem fajne, bo proste i delikatne :) Więc przy odpowiednim oświetleniu wyczarujesz z nich ładne zdjecie!

    Dziękuję za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.