Truskawki w zaawansowanym stadium- cz. II

Na wspomnienia mi się zebrało. Te całkiem świeże, jeszcze pachnące, jeszcze bardzo barwne- aż trudno uwierzyć, że to już przeszłość. Truskawki zniknęły niespodziewanie; w moim segregatorze było jeszcze mnóstwo przepisów z truskawką w roli głównej, które chciałam wykorzystać, gdy nagle uświadomiłam sobie, że to już koniec. Szkoda...
Pozostaje zamyślić się nad ulotnością pięknych chwil i wspomnieć deser sprzed dwóch tygodni:

Tiramisu z truskawkami



Przepis pochodzi ze starego numeru ELLE;
Składniki na 3 osoby;

mała garstka świeżej lub suszonej melisy
15 dag biszkoptów
7 dag mascarpone
2 jajka
2 saszetki cukru waniliowego
ćwierć kg truskawek
2 łyżki gorzkiego kakao

Żółtka z cukrem ubijam mikserem na białą masę. Dokładam mascarpone, ubijam. Dodaje ubite na sztywna piane białka i truskawki pokrojone na kawałki.
Biszkopty maczam w naparze z melisy (ziółka zaparzone w 125 ml wody), układam ich warstwe na dnie 3 pucharków.
Nakładam krem, warstwę biszkoptów i znów krem.
Wstawaim do lodówki na 12 godzin. Oczywiście nie wytrzymuję i wykładam deser z lodówki przed czasem...

Moje modyfikacje: dosyć istotne. Otóż z braku biszkoptów i chęci ruszenia się po nie do sklepu, do deseru użyłam korzennych ciasteczek, takich cieniutkich (można je kupić w Ikei). Dzięki temu deser zyskał cynamonowa nutę, a ja przekonałam się, że nawet dosyć karkołomne przedsięwzięcia się udają :)


Etykiety: , , , , ,