Pages

środa, 17 czerwca 2015

Ciąża - sprawa narodowa (a z przepisów szczaw na zimę z serii Vintage Cooking)


Czy zdarzyło się Wam, że pijąc kawę czy jedząc lody albo ciasto z rabarbarem, wzbudziliście zdumienie pomieszane z dezaprobatą? Jeśli nie jesteście w ciąży, pewnie nie. Gorzej, jeśli macie widoczny już brzuch.


Odkąd jestem w ciąży, bardzo wzrosła liczba "mądrych" głów dokoła mnie. Jak gdyby brzuch był znakiem, że mam ochotę wysłuchiwać setek kategorycznych uwag pt. "tego nie wolnoooo w ciąży!" i dawał jednocześnie prawo wtrącania się w moje zwyczaje. Nie mówię tu o normalnych uwagach, ale o kategorycznych stwierdzeniach. "W ciąży nie wolno pić kawy" albo "to ty pijesz kawę w ciąży?!" (taaaak, jeśli miałabym wypijać kilka filiżanek dziennie, nie byłoby to wskazane), "w ciąży nie wolno jeść lodów" (taaaak, jeśli są na surowych jajkach, a ilu lodziarzy używa dziś surowych jajek? swoją drogą surowe jajka to odrębny temat), "w ciąży trzeba jeść mięso/nie wolno jeść mięsa/szczawiu/pić soku z malin/jeść surowych ryb"/serów/mleka itp., itd. Ile osób, tyle porad, a te żywieniowe to tylko ich ułamek, bo przecież dochodzą jeszcze uwagi dotyczące stylu życia ("w ciąży nie wolno jeździć na rowerze!", "w ciąży nie wolno pływać w jeziorze", "w ciąży nie wolno oddychać, bo powietrze takie zanieczyszczone!" - to ostatnie to akurat parodia mojej siostry).

Ciekawe, że nagle brzuch staje się czymś na kształt dobra narodowego i wiele osób czuje upoważnienie do zamęczania ciężarnych swoimi wizjami odżywiania i życia w tym odmiennym stanie. Boję się myśleć, co to będzie, gdy na świecie pojawi się dziecko, ile niechcianych rad, ile krytycznych uwag usłyszę!

Nie mam ochoty tego wysłuchiwać, kiedy potrzebuję wskazówek, to się po nie zwracam do zaufanych osób. Ważna jest dla mnie opinia przyjaciółek, lekarza i kobiet w rodzinie (swoją drogą pokolenie mam ma o wiele normalniejsze podejście do tematu ciąży). Nie interesuje mnie zdanie całego otoczenia, mam swój rozum i nie potrzebuję wszystkich "złotych" rad. I kiedy dociera do mnie kolejna mądrość, krew mnie zalewa, no a przecież "w ciąży nie wolno się denerwować"!  

I wiem, że nie jestem w tym osamotniona - większość znanych mi "ciężarówek" spotyka się z takimi sytuacjami. Bezpośrednią motywacją do napisania tego tekstu była wiadomość od czytelniczki Magdy, która napisała, że moje ostatnie wpisy dają jej dużo otuchy, bo ilość porad, co trzeba, co można, a czego nie, co badać, czego nie badać (och, jak ja to rozumiem!), powoduje, że wariuje, a u mnie zauważa dużo zdrowego rozsądku.

***

Po takim wstępie powinnam umieścić tu przepis na lody, sushi albo chociaż coś z kawą, ale nic takiego nie mam w zanadrzu. Mam za to zapasy szczawiu zebranego ostatnio na Kaszubach i dziś chciałabym podzielić się z Wami prostym przepisem na zakonserwowanie szczawiu na zimę. Przepis znalazłam w jednej z moich ulubionych książek z okresu PRL, małym kompendium przetwórstwa Zdzisławy Skrodzkiej pt. "Kompoty, marynaty, dżemy".

Pani Zdzisława gościła już kilka razy na łamach blogu w dziale Vintage cooking (z konfiturą morelową i powidłami wiśniowymi - klik i galaretką z czarnej porzeczki - klik). Dzisiaj podpowiada, jak poradzić sobie z dużymi zbiorami szczawiu, by w każdej chwili cieszyć się smakiem zupy szczawiowej. 



PRZECIER ZE SZCZAWIU NA ZIMĘ

1 kg szczawiu, 2 dag soli

Umyte listki młodego szczawiu przebrać, oderwać szypułki, zemleć w maszynce do mięsa, osolić i podgrzać Wlać do butelek i pasteryzować 15-20 minut. w temp. 90 st. C.

Uwagi:

1. przepis w oryginalnym brzmieniu. Oczywiście nie przepuszczałam szczawiu przez maszynkę do mięsa, a zmiksowałam ją w blenderze. Co do pasteryzacji: polecam na sucho, w piekarniku (pamiętajcie o zachowaniu odstępów między słoikami).

2. A tu przepis Aliny Gniewkowskiej z 1929 r. na szczawiową, która pojawia się u nas co sezon.

Szczaw przed pasteryzacją;

26 komentarzy:

  1. Droga Truskaweczko - ja jadłam w ciąży praktycznie wszystko (co prawda do czasu, kiedy to miałam podejrzenie cukrzycy i musiałam zastosować dietę). Zdarzała się kawka, ser pleśniowy czy feta podczas wakacji w Grecji (które to podobno są w ciąży zakazane). Po prostu zwracałam uwagę na pochodzenie danego produktu . No i nie jadłam fast foodów, ale tego jadać nie mam w zwyczaju ;) Dziś mam w domu 5 miesiecznego, zdrowego tłuścioszka, który nie miał żadnej alergii pokarmowej, a gdy widzi jedzenie, to aż się trzęsie ze szczęścia :)

    ps. chciałabym Cię również przestrzec przed wszystkimi "dobrymi radami" odnośnie diety w trakcie karmienia - ja osobiście niemal wpadłam przez to w depresję - co osoba to inna opinia. Ja bardzo szybko zaczęłam jeść wszystko, mojemu głodomorowi nie przeszkadzał nawet czosnek czy pikantniejsze przyprawy :) grunt to zachować zdrowy rozsądek i słuchać własnej intuicji :)
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że nie pozostaje nic innego jak stosować wybiórczą głuchotę ;) Przecież tego nie da się na dłuższą metę strawić. Potem jeszcze dojdą specjaliści od karmienia piersią/butelką, ubierania za zimno/za ciepło no i pewnie jeszcze po drodze nie ominą Cię opinie na temat jedynej słusznej metody porodu. Trzymaj się dzielnie i nie daj sobie wejść na głowę :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mozna jesc lodow w ciazy? Ja pochlanialam je prawie kilogramami :) Ciezko mi bylo sie oprzec, bylam wtedy na urlopie, z ogromnym brzuchem na Sycylii a lody wloskie jak wiadomo najlepsze :) Wcinalam tez owoce morza ale chyba troche przesadzilam z iloscia bo lekko sie podtrulam :( Serow plesniowych nie jadlam a kocia kuwete sprzatal moj maz. Ja na szczescie nie spotkalam sie z takimi "ciociami dobra rada". Dopiero pozniej jak Maly sie urodzil to mowili : "ciesz sie, ze jeszcze nie chodzi" (a ja nie moglam sie doczekac, kiedy zacznie! :)

    Ciaza Ci sluzy Aniu :)

    Pozdrowienia cieple.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, mnie Twoje posty też podbudowują, choć jeszcze nie dostaję aż tylu dobrych rad (8 tydzień, więc brzuszka jeszcze nie widać). Jednak czytając w internetach różne artykuły, co wolno, czego nie wolno też dostaję świra i dochodzę do wniosku, że najlepiej to się zahibernować na ten czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. przez przypadek cie znalazlam i wlasnie neizle sie ubawilam czytajac ten post :) nawet jesli dla ciebie to ciagle doradzanie niekoniecznie jest zabawne, puszczaj je mimo uszu :) w ciazy mozna wlasciwie WSZYSTKO :)
    piekny brzuch!!!! i pozdrawiam
    aneta

    OdpowiedzUsuń
  6. oj tak wtety wszyscy sa mądrzejsi i kazą stosować eh

    OdpowiedzUsuń
  7. ciąża to sprawa narodowa to fakt...ale co gorsza jak maluch już się pojawi na świecie, to nagle karmienie go jest sprawą najwyższej wagi państwowej i każdy przechodzień na spacerze czuje się w obowiązku poinformować cię o swoim zdaniu.
    Już w ciąży słyszałam, że jestem wyrodną matką (bo nie puszczałam muzyki klasycznej swojemu brzuchowi i piłam codziennie kawę) a teraz jeszcze słyszę, że jestem matką niewychowaną gdy nie dziękuję za rady a proponuję spadać na szczaw :)
    Dużo zdrowia i cierpliwości Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Przechodziłam" swoją ciążę w Hiszpanii i nikt nigdy nie zwrócił mi na nic uwagi, za to obcy ludzie z uśmiechem gratulowali i pytali kiedy termin i czy chłopiec czy dziewczynka. Na szkole rodzenia za to poradzono nam, że aby jeść jamon serrano i inne surowe wędliny trzeba je wymrozić przez 24h ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze w ciąży mi się być nie zdarzyło, ale mam koleżankę, która przechodziła pierwsze dwie ciąże w Polsce, a trzecią w Danii. Różnica - diametralna. Tutaj ludzie są bardziej na dystans, nie wtrącają się nie pytani. Za to kobitom w ciąży bez szemrania ustępują w kolejkach, a później wszyscy panowie w okolicy rzucają się, żeby pomóc z wózkiem ;)
    Szczawiu już całe wieki nie jadłam, w Danii jakoś znaleźć nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
  10. cudowny brzuszek! gratuluję ;) ciąża, ważna sprawa, ale niemniej to tylko TWOJA sprawa. Każdy miał swój czas lub będzie go mieć, niech wtedy się pomądruje. A Ty... wcinaj, na co masz ochotę - mama szczęśliwa, to i dziecko szczęśliwe!

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest właśnie czas na kulinarne "zachcianki"! Przecier ze szczawiu - super! Przydałoby się jeszcze coś z mirabelek ... :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Taa, zobaczysz ile jeszcze "rad" będziesz słyszeć odnośnie karmienia, najpierw piersią/mieszanką, a potem w trakcie rozszerzania diety... I czego nie wolno/wolno kobiecie karmiącej jeść - głowa może spuchnac ;) Trzymaj się ciepło i słuchaj intuicji :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, chyba niestety w ciążę wpisane są te wszystkie dobre rady :) Ja też to przeszłam 3 lata temu i też chwilami byłam zła na tych wszystkich przemądrzalców ;) Z perspektywy czasu wydaje mi się, że jednak 90% tych radzących osób chciało po prostu dobrze :] czasem to nawet miało jakiś sens, bo doszkoliłam się w paru kwestiach, o których mi wcześniej wiadomo nie było. Jeśli ciąża jest już tak zaawansowana, a do tego zdrowa i bezproblemowa, to najbardziej niezdrowe jest szukanie dziury w całym ;] pozdrowienia z Wrocławia ! - stała czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  14. A co do przepisu, to pamiętam z lat 90-tych, że moja mama kupowała regularnie "koperek solony" w słoczku - dodawała to do zup. Obecnie próżno szukać w sklepach tego produktu. Czy myślisz, że Twój przepis mógłby sprawdzić się w przypadku kopru ?

    OdpowiedzUsuń
  15. I bardzo dobrze Aniu. Nie zerkaj na innych mądrości, tylko rób przecier ze szczawiu. Po swojemu i jedz do woli (naprzemiennie z kawą!);-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie komentowalam ale czytam regularnie. Ten post mnie naprawdę rozbawił :-) Jestem właśnie w drugiej ciąży i nie mogę nic jeść poza bulkami z żółtym serem. Zatem ciesz się, że jedzenie smakuje i korzystaj bo przecież wiosna i lato to czas największych pysznosci! Ja rad nie slyszalam ( a może nie chciałam słyszeć), ale pewne pytania mnie rozkladaly na łopatki, np. A co zrobicie z kotem po urodzeniu dziecka? Karmisz? Nie, glodze. Miałam ochotę odpowiadać. Pozdrawiam, Lena

    OdpowiedzUsuń
  17. O, i to mi się podoba, zdrowy rozsądek górą ! :)
    Szczawiową uwielbiam i dziękuję za przepis na przecier, zaopatrzę się w parę sloiczków na zimę.
    Moja szczawiowa to szczaw zebrany na polu (dziki), koniecznie jajo na twardo (nawet dwa ups:) i ziemniaki gotowane osobno, dodane do talerza z zupą, a! i śmietana 30% do zupy ;) Uwielbiam!
    Pozdrawiam :)
    Mama trzech córek, która w ciąży zajadała się wszystkim po trochę, bez względu na zakazy i nakazy ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. tak jest :) na pohybel wszystkim, lepiej wiedzącym, wścibskim BABOM, udostępniam ten wpis na swoim prywatnym profilu :)
    coraz więcej nas, które mają w nosie te przytyki, niemniej ciągle drażnią, a nawet złoszczą (a przecież w ciąży najważniejszy jest spokój)
    p.s. mój przykład co prawda już pociążowy, ale pewnie ta sama BABA dałaby mi wycisk, gdyby zobaczyła, że zjadam tony lodów w Molusie; autobus miejski, Bąbel śpi na brzuszku, w wózku; widzę coraz bardziej świdrujące spojrzenie kobiety i nagle jest, pada strzał: PRZECIEŻ ON SIĘ ZA CHWILĘ UDUSI!!! i już prawie chce go obracać! miała szczęście, że wysiadała na następnym przystanku, bo to ona skończyłaby uduszona :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdarzyło się, w innych okolicznościach przyrody. To się nazywa paternalizm.

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękny brzuszek! Gratulacje!:) W większości wypadków nieproszone rady drażnią... No cóż... Jednak jak ktoś napisał już chyba, często wynikają one z troski po prostu, chęci podzielenia się wiedzą czy doświadczeniem i pewnie intencją doradzających nie jest wścibstwo czy wymądrzanie się... Jestem mamą dwójki dzieci, przechodziłam przez to, jak większość kobiet... Nie warto się tym denerwować. Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia i dobrego samopoczucia w ciąży oraz szczęśliwego rozwiązania! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Oj też to przerabiałam. Po porodzie niestety się jeszcze nasila i wszyscy mówią Ci jak powinnaś wychowywać dziecko, co musisz a czego ci nie wolno. Paranoja. Pozdrawiam serdecznie i powodzenia!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  22. mnie też drażniły takie DOBRE RADY...w ciąży wolno wszystko :) po niej zresztą też :)
    piękny brzuszek♡

    OdpowiedzUsuń
  23. A zobaczysz jak będzie jak pojawi się dziecko ;) co do kawy to akurat jako ciocia dobra rada mogę polecić mierzenie regularne ciśnienia. Ja niskociśnieniowiec ni erobiłam tego, a wyladowałam ostatrecznie z wczesniakiem z powodu max ciśnienia.... powodzenia i dużo zdrowia dla dwójki!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja bym jeszcze dodała, że jeśli nie słyszysz rad, to odczuwasz jak bardzo wszystkim przeszkadzasz.
    Ale uważam, że ten etap uczy też troski o siebie i dziecko, swoistej walki i dobro waszej dwójki. I wydaje mi się, że później ta odporność, zahartowanie i siła bardzo się przyda.
    W tej chwili w sumie bardziej przeszkadza mi to jak nie troszczy się o matki i przyrost naturalny to państwo, w którym mieszkam, jak odbiera przywileje kobietom i rodzinom.

    OdpowiedzUsuń
  25. A mi lekarz "zapisał" kawę (mam niskie ciśnienie). Powiedział, że mam pić kawę, chyba, że wolę kofeinę w tabletkach ;-) Buźka Aniu

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.