Pages

sobota, 25 czerwca 2011

Truskawki, truskawki, truskawki...


Naprawdę, nie mam ich dosyć. 

Kupuję je w budce przy osiedlowym sklepie. Wielkie, opiaszczone truskawki ananasowe i mniejsze, klasyczne truskawki kaszubskie. Nie wiem, na które się zdecydować, więc biorę jedne i drugie. 

I jedne, i drugie są pyszne. Te mniejsze widzę w konfiturze z tonką, a większe w orzechowym crumble. 

W domu, podczas lektury sobotniej Gazety, natrafiam na dodatek kaszubski. Truskawkobranie 2011 - to już w ten weekend?!

Jedziemy?

Pojechaliśmy.
Już jutro pokażę Wam trochę zdjęć z truskawkowego szaleństwa, które odbywa się w Złotej Górze koło Kartuz. Jeśli zaś chcecie wziąć w tym udział, nic straconego - Truskawkobranie trwa jeszcze jutro.

8 komentarzy:

  1. Boskie Aniu! Kocham truskawki i także nie mam ich dość :) Uwielbiam:).
    Ooo truskawkobranie, super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam z niecierpliwością na relację z truskawkobrania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wspaniale! My też chcemy jechać na Kaszuby!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam tak samo:) Bo nie można nie lubic truskawek:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też ich nigdy nie mam dosyć! :) A taki mus truskawkowy to dopiero pyszności! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, na Truskawkobranie kaszubskie wybiorę się za rok na bank.Kaszubska truskawka to jest coś.
    Miłej niedzieli i czekam na relację.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie mam dość! Właśnie dziś jest mi ich mało. Chyba to koniec truskawek...
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.