Na działce moich dziadków rosła rozłożysta grusza, która w sierpniu zasypywała nas owocami.
Aby zebrać najpiękniejsze gruszki*, dziadek wchodził na dach altanki, zaś ja z babcią, która całe lato chodziła w słomkowym kapeluszu, zbierałyśmy te, które wylądowały na ziemi.
Potem przychodził czas na ucztę - wybierałam najładniejsze gruszki, wycierałam je w koszulkę i zjadałam. Wieczorami dziadkowie robili gruszki w słodkiej zalewie, które zimową porą uwielbiałam wyjadać prosto ze słoika.
Aby zebrać najpiękniejsze gruszki*, dziadek wchodził na dach altanki, zaś ja z babcią, która całe lato chodziła w słomkowym kapeluszu, zbierałyśmy te, które wylądowały na ziemi.
Potem przychodził czas na ucztę - wybierałam najładniejsze gruszki, wycierałam je w koszulkę i zjadałam. Wieczorami dziadkowie robili gruszki w słodkiej zalewie, które zimową porą uwielbiałam wyjadać prosto ze słoika.
Pamiętam widok cioci Bożki (całusy, Ciociu!:), która przyjechała na działkę dziadków pewnego upalnego dnia. Sezon gruszkowy trwał w pełni. Ciocia przysiadła na pieńku obok altany i wsuwała jedną gruszkę za drugą, jej dłonie i może nawet broda ociekały sokiem. A potem rozbolał ciocię brzuch.
Ja też lubiłam te gruszkowe uczty, choć zawsze wybierałam twarde, chrupiące owoce i w zasadzie dopiero niedawno doceniłam smak tych dojrzałych, miękkich i ociekających lepkim sokiem. Właśnie takie gruszki nadają się do dżemu, który chcę Wam pokazać.
Ja też lubiłam te gruszkowe uczty, choć zawsze wybierałam twarde, chrupiące owoce i w zasadzie dopiero niedawno doceniłam smak tych dojrzałych, miękkich i ociekających lepkim sokiem. Właśnie takie gruszki nadają się do dżemu, który chcę Wam pokazać.
DŻEM: GRUSZKA + IMBIR + CYTRYNA
(z podanej porcji wychodzą 3 małe słoiczki lub 1,5 zwykłego)
140 g cukru
4 szklanki obranych ze skórki i pokrojonych w drobną kostkę gruszek
1 cytryna
1 łyżka startego, świeżego imbiru
Z wyszorowanej cytryny ścieram skórkę i wyciskam sok. W garnku umieszczam gruszki, sok i skórkę z cytryny, cukier i imbir. Podgrzewam i delikatnie mieszam. Gdy całość się zagotuje, zmniejszam gaz i duszę na małym ogniu, mieszając owoce co jakiś czas.
Dżem jest gotowy, gdy sok, który puściły gruszki w znacznej części odparuje, a masa będzie dość gęsta. Trwa to ok. pół godziny (im bardziej gęsty dżem ma być, tym dłużej musi pyrkać na gazie). Podczas gotowania gruszki nie powinny się rozpaść.
Zaraz po zdjęciu gruszek z gazu (muszą być gorące) przekładam je do wyparzonych słoików i mocno zakręcam, układając słoiki do góry nogami. Słoiki można również pasteryzować (10 minut).
(z podanej porcji wychodzą 3 małe słoiczki lub 1,5 zwykłego)
140 g cukru
4 szklanki obranych ze skórki i pokrojonych w drobną kostkę gruszek
1 cytryna
1 łyżka startego, świeżego imbiru
Z wyszorowanej cytryny ścieram skórkę i wyciskam sok. W garnku umieszczam gruszki, sok i skórkę z cytryny, cukier i imbir. Podgrzewam i delikatnie mieszam. Gdy całość się zagotuje, zmniejszam gaz i duszę na małym ogniu, mieszając owoce co jakiś czas.
Dżem jest gotowy, gdy sok, który puściły gruszki w znacznej części odparuje, a masa będzie dość gęsta. Trwa to ok. pół godziny (im bardziej gęsty dżem ma być, tym dłużej musi pyrkać na gazie). Podczas gotowania gruszki nie powinny się rozpaść.
Zaraz po zdjęciu gruszek z gazu (muszą być gorące) przekładam je do wyparzonych słoików i mocno zakręcam, układając słoiki do góry nogami. Słoiki można również pasteryzować (10 minut).
Uwagi:
1. W wersji pierwotnej, którą wypatrzyłam u Zaytoon, mowa jest o konfiturze gruszkowej, jednak ze względu na fakt znacznego zmniejszenia ilości cukru, wg mnie mamy tu do czynienia z dżemem i tej nazwy się będę trzymać. Przedstawiam tu moją wersję przetworu, która bazowała na przepisie znalezionym u Zaytoon.
2. Dżem ma piękny, słoneczny kolor, obezwładniający zapach (cytrusy i gruszka) i świetny smak. Cytryna ładnie gra ze słodkimi gruszkami, imbir dodaje dżemowi odrobinę ostrości. Dżem świetnie smakuje na chałce albo podgrzanej na suchej patelni pajdzie drożdżowego ciasta (najlepiej prosto od mamusi:).
3. Dżem zrobiłam z gruszek, które są na zdjęciu. Wyglądają na twarde, bo są zielone, ale tak naprawdę były miękkie i delikatne - taka odmiana. Oczywiście daleko im do gruszek z dziadkowej działki, ale jak się nie ma tego, co się lubi...

* w tym miejscu przypomniałam sobie, że jedno z moich ulubionych słów to ulęgałka;
Tat tak! Gruszka, imbir i cytryna wyjatkowo sie lubia :)
OdpowiedzUsuńU mojej babci tez rosla taka wspaniala, olbrzymia grusza, niestety po smierci babci ktos postanowil, ze najlepszym pomyslem jest sciecie wszystkich drzew kolo babcinego domku :/ Do tej pory nie moge zrozumiec, jak mozna bylo zrobic cos takiego... :( A gruszki byly pyszne : piekne, dorodne i niewiarygodnie soczyste. Poezja :)
Pozdrawiam Aniu!
To jest bardzo ładne połączenie i na pewno się skuszę. Mam jeszcze ochotę przygotować jakiś dżem. Niedawno robiłam pomarańczowy, z imbirem. ;-) Dodam jeszcze trochę procentów bo jakos polubiłam dzemy z dodatkiem czegoś mocniejszego odkąd przygotowałam dżem borówkowy z czerwonym winem.
OdpowiedzUsuńMiło, jak rosną jakieś drzewa babci, dziadka, mamy, taty. Tak myślę.
mmm... ale pyszny jest ten sloiczek:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że znalazłaś u mnie inspirację do tego dżemu, Aniu! Prawda, że wyśmienicie smakuje?
OdpowiedzUsuńAle wiesz co? U Ciebie, to on wygląda bardzo smakowicie! Dużo ładniej niż ten mój.
O gruszy w ogrodzie zawsze marzyłam; może uda mi się kiedyś owo marzenie spełnić. U nas tylko jabłonek było pod dostatkiem...
Pozdrawiam! :)
Gruszka, imbir i cytryna. To połączenie wydaje się być idealne. I wyjątkowe. Ze wspomnieniami w tle post, który zapamiętam ;)
OdpowiedzUsuńPołączenie gruszki z imbirem bardzo do mnie przemawia!
OdpowiedzUsuńTakiego cuda jeszcze ze słoika nie miałam przyjemności wyjadać. Podoba mi sie, że świeży imbir - dodaje mnóstwo aromatu. Strasznie ładnie musi pachnieć taki słoik po otwarciu :)
OdpowiedzUsuńJa też miałam znajomą gruszę...
OdpowiedzUsuńTeraz została jedynie w mojej pamięci.
Dżem cudny! Wyobrażam sobie jego zapach i smak...
Aniu, jedna z moich babć- ta miejska - tez całe lato chodziła w kapeluszu słomkowym:)
OdpowiedzUsuńA do gruszek jeszcze się przymierzam...
Śliczny prosty pomysł na naklejkę - zgapię...:)
Gruszka, imbir i cytryna!
OdpowiedzUsuńZdolna z Ciebie jest dziewczyna.
Już sam przepis pachnie latem
i rodzinnym, ciepłym światem.
Mam nadzieję, że upoluję jeszcze dobre gruszki...
OdpowiedzUsuńbo na działce moich dziadków też już nie ma starej gruszy... kiedyś też, jeszcze całkiem niedawno, zbierałam z babcią gruszki... i czasem przystawiałyśmy też drabinę.
A dżem - nie wiem, jak to się stało, że przeoczyłam go u Oliwki - mnie zauroczył i też taki chcę!
O tak sezon na gruszki też to znam. U mojej Mamy jest taka grusza. Czekamy na sezon a później już mamy taki przesyt, że częstujemy znajomych, przyjaciół... jednak kompot gruszkowy z goździkami zawsze przemawia do moich wspomnień.
OdpowiedzUsuńTwoja propozycja bardzo do mnie przemawia. Muszę jeszcze w tym roku spróbować.
Pozdrawiam.
Za oknem pada sobie listopadowy deszcz, a u Ciebie o lecie. Może to dziwne, ale aż się rozmarzyłam, wyobrażając sobie Ciocię w siedzącą w sadzie, narzekającą na bolący brzuch w promieniach zachodzącego słońca. Ja nie jestem specjalną fanatyczką gruszek jako takich, ale w wersji przetworzonej bywają przepyszne. Dżem ma piękny letni kolor, a imbir z cytryną są bardzo zachęcające.
OdpowiedzUsuńTruskawko!
OdpowiedzUsuńjaki on ma piękny kolor, złoto zamknięte w słoiczku...
u mnie u Dziadków to ogromna czereśnia rosła, i Dziadziuś też wchodził na dach by owoce zbierać :)
buziak.
Kurcze a ja to mam jakiś problem z imbirem w przetworach. Normalnie zjadam z pół kilo imbiru w tygodniu, ale w przetworach to normalnie mi detergentem jakimś zalatuje. Dla mnie więc gruszka bez imbiru!
OdpowiedzUsuńod gruszek boli brzuszek ! Tak mówiła moja babcia z Sopotu, która miała ogromną gruszę w ogródku. Owoce wyglądałay zupełnie jak te u Ciebie:)
OdpowiedzUsuńNo to teraz ja Witam!
OdpowiedzUsuń:)
Gruszki uwielbiam. Twoje połączenia 3 smaków są bardzo oryginalne i zapewne bosko smakują.
Cudownie tu masz!
Idę dalej...
Ania, przy zdaniu o Cioci Bożce pomyślałam "no jakbym o sobie czytała" :D U sąsiada moich dziadków rośnie grusza która rodzi takie małe przesłodkie owoce (nie ulęgałki, które zresztą też uwielbiam), spadają do dziadków na działkę, mogę siedzieć pod płotem i jeść je w nieskończoność, jedna za drugą.. To jedna z niewielu rzeczy przy których nie znam umiaru :D
OdpowiedzUsuńA Twój dżem ma przepiękny kolor, aż niesamowity jak na gruszkowe przetwory!
Pozdrawiam ciepło :)))
Świetne połączenie! Na pewno smakuje idealnie taki dżemik,mniam, ślinka cieknie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
U mojej Cioci był nawet taki sprzęt do strącania gruszek, coby się nie poobijały - do długiego kijka był przymocowany haczyk, a pod haczykiem był mały płócienny woreczek, do którego wpadała taka oderwana gruszka. Bardzo przydatne przy zdobywaniu tych najbardziej dojrzałych i soczystych, którym zetknięcie z ziemią nie wychodziło na plus ;)
OdpowiedzUsuńKolor dżem ma faktycznie - obezwładniający!
ojej. i jakie ładne etykietki!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię!
Wygląda pięknie. A gdybym sobie chciała taki dżem schować na zimowe czasy, to czy trzeba go pasteryzować, czy wytrzyma bez tego? Laickie pytanie, bo nigdy jeszcze nie robiłam dżemu :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię te gruszki (ta odmiana to "konferencja") są świetne np. do brownie, ale dżemu z nich nie robiłam, muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie mam cztery takie już maksymalnie dojrzałe gruszki, na granicy psucia się, i właśnie myślałam o zrobieniu sobie dżemiku z imbirem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA ja - jak Gospodarna Narzeczona - nie mogę się przekonać do owoców z imbirem. Kiedyś wyrzuciłam nawet jeden dżem, bo myślałam, że się zepsuł... Ale gruchy "konferencje" lubię. A ulęgałki zajadałam w dzieciństwie z niekłamaną rozkoszą!
OdpowiedzUsuńŚwietne połączenie. Na pewno zrobię w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
połączenie smaków oszałamiające.
OdpowiedzUsuń\słodka gruszka + piekący, aromatyczny imbir + oświeżająca, orzeźwiająca cytryna...
Czytałam i połykałam ślinę!
OdpowiedzUsuńuwielbian dzem gruszkowy!!!
OdpowiedzUsuńkochami miloscia szalona cytryne!
imbir troche mniej, zwlaszcza na slodko ;)
zrobie i sama zjem ;)
Aniu, cudowny ten dżem. Takie połączenia smaków uwielbiam. We wtorek lecę po gruszki na targ, a potem też będę miała takie słoiczki pełne pyszności. Za tydzień, jak wróci mój mąż, mogę Ci napisać jaka jest różnica pomiędzy dżemem, konfiturą, marmoladą...Studiował technologię żywności i zna te niuanse. Jak chcesz oczywiście. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzemu tak mało? ;)))
OdpowiedzUsuńMogę Cię czytać i czytać i patrzeć i myśleć, kiedy ja wyprodukuję pierwszy słoiczek :)
dobrej nocki
M. :****
Świetny przepis, dodaję do ulubionych. Nigdy nie próbowałam połączenia gruszki i imbiru. Hmmm. A wygląda świetnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do nas :*
Aniu, pyszne połączenie! i tak różowa serweta - bajkowa! pozdrowienia ślę nad morze
OdpowiedzUsuńTak tu u Ciebie słonecznie Aniu :) nigdy jeszcze nie robiłam takich gruszkowych cudeniek, a chyba powinnam, bo wyglądają bajecznie. Uściski :)
OdpowiedzUsuńŻeby nam takie cuda tutaj w listopadzie serwować!!!!
OdpowiedzUsuńRewelacja! To musi być bardzo orzeźwiająca konfitura Aniu.
urocze gruszkowe wspomnienia. i słoiczek pełen słońca.
OdpowiedzUsuńMusze zapisać ten przepis. nie wiem czy uda mi sie go zrobic ale musze go mieć! Musze sie postarac go zrobić. Gruszki i cytryna mniam! A w zadnym sklepie tego nawet nie ma ;)
OdpowiedzUsuńPrzepis zadzialal,jak energetyczny plaster na znudzona dusze;)
OdpowiedzUsuńPołączenie musi dawać niesamowity efekt! Mam nadzieje, że kiedyś wypróbuję :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA wiesz Aniu, ze gruszka zawsze przypomina mi babcie, ciocie jakoas kojarzy mi sie z takim klasycznym, starym owocem... Ze jej cytryny poskapilas, ladnie to tak? :))
OdpowiedzUsuńNiewiarygodny jest kolor tego dzemu! Sciskam mocno :)
Aniu, zrobiłam. Pyszny, żółciutki. Wspaniale smakuje. tak sobie wyobrażałam. zapomniałam o swoim postanowieniu, by wkręcić do środka coś procentowego,. Następnym razem. Jest super. :-)
OdpowiedzUsuńDzień dobry,
OdpowiedzUsuńzrobiłam Pani dżem i jest niewiarygodnie pyszny! Rzadko udzielam się komentarzowo, ale tym razem muszę się podzielić tą słoneczno - słodką emocją. Dzieciaki też za nim przepadają, mimo imbiru. Strzał w dychę.
Pozdrawiam.
M.
Odpowiadam z wielkim poślizgiem... Ale dziękuję bardzo za komentarz, ciesze się, że mójprzepis przypadł do gustu! :)
UsuńAnia
Połączenie idealne!
OdpowiedzUsuńRobiłam tydzień temu, zrobię i w tym tygodniu - zdecydowanie jest to jeden z moich ulubionych dżemów.
(wspaniały w puchatych drożdżówkach z dużą ilością kruszonki ;))
Oooo, Mimi, to jest dobra myśl - nadzienie do drożdżówek! Pozdrowienia ciepłe :)
Usuń