Pages

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Kuchnia z widokiem na podwórze (spaghetti ze wstążkami cukiniowymi i parmezanem)


--> Za mną pracowity weekend. Przez trzy dni, z gąbeczką w dłoniach, szorowaliśmy z Tomkiem kąty naszego przyszłego gniazdka. Z kurzu i pajęczyn wyłoniło się piękne mieszkanie z wysokimi sufitami, drewnianą podłogą i ciepłą kuchnią z oknem na podwórze*. Niebawem tu wrócę, teraz pozostaje mi tylko przestawiać w wyobraźni meble i w myślach rozkładać na półkach książki i talerze.
Tymczasem siedzę na skwerku we Wrzeszczu, tuż obok słynnego Cristala (obdrapanego widma, którego czasy świetności przypadały na okres PRL-u). Popijam cappuccino, zagryzam drożdżówkę z kruszonką od Szydłowskiego i obserwuję życie dzielnicy, która już niebawem będzie moją dzielnicą. Zza niewielkiego pasma zieleni dobiega szum aut, tramwaje ociężale toczą się po szynach, a gdzieś daleko, między chmurami, rozległ się pisk mew.
Za godzinę mam pociąg.
Mam ochotę na cukinię.


(2 porcje)

Składniki:
2 porcje makaronu (polecam spaghetti, linguine i inne nitki)
1 średniej wielości cukinia
2 łyżki oliwy
3 łyżeczki pesto genovese
1/3 szklanki startego parmezanu
sól i pieprz
Gotuję makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
Umytą cukinię kroję obieraczką w cieniutkie wstążki, delikatnie solę i pieprzę. Na patelni rozgrzewam 2 łyżki oliwy, delikatnie podsmażam cukinię. Trwa to ok. 5 minut, aż wstążki lekko się zeszklą (nie mogą się rozwalić).
Rozgrzewam druga patelnię. Układam na niej cieniutką warstwę startego parmezanu. Gdy się roztopi i stwardnieje, delikatnie ściągam go z patelni i odstawiam do ostygnięcia. W taki sam sposób przygotowuję resztę chipsów.
Cukinię mieszam z ugotowanym makaronem i trzema łyżeczkami pesto. Posypuję parmezanowymi chipsami.
Zajadam i myślę o tym, co było (Gdańsk), co jest (smak) i co będzie (Gdańsk).



Uwagi:

1. w wersji de luxe dokładam do makaronu podsmażoną cebulkę, ale taka "domowa" cukinia zasługuje na to, by zostać królową podniebienia, dlatego podaję ją bez dodatkowych intensywnych smaków.

2. przepis na pesto każdy zna, a gdyby nie znał to podaję link. Moje codzienne pesto zamiast pinioli ma podprażony słonecznik, a zamiast parmezanu wyschnięty oscypek (często specjalnie suszę go na potrzeby pesto). Natomiast nigdy nie używam kupnego pesto, bo wg mnie jest okropne w smaku (i do tego drogie).
*podwórze to taki zapomniany wyraz , nieprawdaż? Lubię go, brzmi jakby był wzięty z noweli Konopnickiej;

31 komentarzy:

  1. a ja nigdy nie jadłam tego cuda :( wiem, że wstyd ale cukinia to dla mnie coś nowego..


    kochana Aniu! zacznij prowadzić fotobloga..albo bloga zdjęciowo-pisanego:) przemyśl to :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ja się dzisiaj najadłam cukinii już, ale znowu mam chęć:P bardzo fajne danie :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj wiem coś o tym czekaniu, kiedy już blisko, na swoje własne osobiste prywatne miejsce, z rzeczami w wybranych miejscach, których nikt nie zmieni, nie poprzestawia... I nawet jeśli już je mam i niby już można przestać na jakiś czas szukać i przestawiać to znów mnie nosi, żeby przeżyć wszystko jeszcze raz, od początku.

    A cukinia. Owszem, owszem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj pysznie...pysznie...i pięknie!
    'Okno na podwórze'...mnie kojarzy sie z filmem...a słowo rzeczywiście fajne...

    OdpowiedzUsuń
  5. Te dwa krótkie akapity wstępu Aniu przeczytałam kilka razy. I tak jakoś ciepło mi się robi, że udaje się młodym ludziom realizować marzenia. Do tego jeszcze polskie morze... Zazdroszczę jednocześnie, bo my dopiero w fazie snucia planów jesteśmy. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a w ogóle u mnie się mówi podwórko - też ładnie :) a nie pole...ble (bo w Krakowie to wszyscy wychodzą na pole)

    :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, jak pięknie! I nie tylko danie piękne i smakowite, ale piękne jest to co piszesz i jak piszesz:)
    I fajnie,ze Gdańsk :))
    Buźka:**

    OdpowiedzUsuń
  8. ktoś mi kiedyś szepnął na uszko, iż w tych stronach gdzie mawia się, że idzie się na DWÓR przodkowie mieszkali poza dworem i zajmowali się głównie orką, posiadali pole. Natomiast w stronach, gdzie mawia się, że idzie się na POLE przodkowie byli szlachcicami ;-)

    Aniu, warto czekać na swoje gniazdko. Pamiętam swoje zniecierpliwienie. Wspaniały czas :)
    tylko nie przeładuj półek kodeksami ;-)
    ściskam i życzę wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  9. Danie z niewielką ilością składników, szybkie a efekt smakowy wydaje się piorunujący ;-) zresztą pusty talerz poniżej o tym świadczy ;-)

    A ja wczoraj wpadłam w wir porządków domowych i w ramach magii kolorów kupiłam wrzosy, które teraz w cudowny sposób rozświetlają salon ;-) po prostu miodzio ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, to teraz prawie sąsiadkami będziemy... Wrzeszcz leży w mym sercu do dziś... Do liceum chodziłam, na studia, moi rodzice tam mieszkają... Chyba chciałabym tam osiąść na stałe, chociaż... tu gdzie jestem teraz jest bardziej moje, bo od urodzenia...

    Aniu, jak już zadomowisz się, to liczę na wspólną kawę pod chmurką, albo spaghetti. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, gratuluje tego nowego gniazdka! Jestem pewna, ze jest to wyjatkowe miejsce :)
    A cuknia w tak prostej postaci jest najlepsza, slicznie wygladaja te jej 'wstazki' :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Okno na podwórze :)...
    Mając 7-8 lat przeczytałam pewną książkę, dziś nie pamiętam ani tytułu, ani nawet przebiegu. Został mi w pamięci tylko jeden fragment, wizja przejrzystego pokoju z wielkim łóżkiem, nad którym rozpościera się delikatny tiulowy baldachim. A gdzieś koło tego łóżka, stoi szafa z lustrzanym odbiciem, obok niej są zaś wielkie balkonowe drzwi, przez które wychodzi się bezpośrednio na różany ogród.
    Czyli drzwi na podwórze :).
    A cukini nie lubię, tak jakoś od paru miesięcy, bo kiedyś prawie że uwielbiałam. Choć jeśli jest smażona w bułce tartej, to i dziś zjem ze smakiem :).
    Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Aniu,

    mi też podwórze z pewnym filmem mistrza suspensu się kojarzy-obyś nie miała takich widoków ze swojego okna:)

    pozdrawiam najserdeczniej(nadal jako anonimowa;)mimi

    OdpowiedzUsuń
  14. Zazdroszczę tego 'Wrzeszcza' ;), bo jeśli mieszkać w Gdańsku, to albo Wrzeszcz albo Oliwa - nie wspomnę o Starym Mieście z oczywistych względów. A że przodkowie byli wyrobnikami, no cóż, i tak wolę podwórze/podwórko niż pole ;P

    'Okno pokoju wychodziło na morze...'- kiedyś miałam takie zdanie do przetłumaczenia. Zostało w głowie jako marzenie... do spełnienia.
    Pozdrawiam_

    OdpowiedzUsuń
  15. Aniaaaaa, znow cukinia, n i e m o g e :-) Fajny sos, te chipsy brzmia swietnie!
    Ania, no to rzeczywsicie masz zamieszanie, trzymam kciuki, maila nie pospieszam, pisz kiedy bedzie chwila na to, ja tam gdzies jestem :-)
    Trzymaj sie :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Bradzo ładne chipsy,bardzo ładnie napisane.
    Podwórze-też lubię ten wyraz.
    Pozdrawiam Cię,Aniu:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystkiego smacznego w "nowym gniazdku" :)

    OdpowiedzUsuń
  18. mmmmm ... love pasta :-)!! XOXO

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja dzis wlasnie pomyslalam o cukinii i zrobie cos cukiniowego na kolacje :)
    Gratuluje Ci Aniu wlasnego gniazdka, jestem pewna, ze bedzie to wyjatkowe miejsce.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Wysokie sufity i drewniana podłoga to moja wizja mieszkania idealnego. Chwilowo rzeczywistość wygląda trochę inaczej, chociaż przynajmniej parkiet jest, a nie jakieś ohydne, najtańsze panele.

    Cukini już dawno nie jadłam, bazylia usycha na parapecie, parmezan mam, może to znak, że warto spróbwać?

    OdpowiedzUsuń
  21. uwielbiam pesto.. twoje danie jak zazwyczaj wygląda powalająco... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Aga-aa, mi już przechodzi :) Wyjadłam się jej!

    Aneczko, to niemożliwe, nie wierzę :) Jak najszybciej (póki sezon trwa) musisz spróbować cukinię!
    Wiesz, ten blog to jest częsciowo fotoblog :)

    Viridianko, dzięki.

    Lisiczko, jak zwykle trafnie to wszystko ujmujesz :)

    Kass, rzeczywiscie, przecież jest taki film! Zapomniałam :)

    Migdałowa, miło, ze się odezwałaś. I fajnie, ze wróciłas do blogowania :)

    Majano, też się cieszę, ze Gdańsk. Strasznie :)))

    Peggy, ja słyszałam o podobnym podziale, ale na odwrót - pole jest tam, gdzie wiecej chłopstwa niegdyś było, a dwór tam, gdzie wiecej dworków, a co za tym idzie - szlachty :)
    Ha, o przeładowanie półek kodeksami się nie martwię ;)
    PS na @ odpiszę niebawem, przepraszam Cię za tę zwłokę, ale wiesz...

    Małgoś, okolice starówki też są godne zazdrosci!Lubię Wrzeszcz równie mocno, co Oliwę. Tyle, że niestety nie mam z nimi wspomnień sięgających wcześniej niż do okresu studiów. Ale Tomek ma :D
    O spotkaniu już Ci pisałam, to tylko kwestia czasu :)*

    Beo, dziękuję!

    Olalala, miło, ze wróciłaś :)Hm... Przejadła Ci się cukinia? Mi chyba powoli tez zaczyna... ;)

    Mimi, pamiętam! "Okno na podwórze", już o nim wyzej wspomniano :)

    Dagal, w pełni się z Tobą zgadzam :) Na początku byłam zakochana w Oliwie. Uczucie pozostało, z tym, że rozszerzyło się na Wrzeszcz. To są dzielnice z klimatem, niepowtarzalne.
    Ładne to zdanie. Dobre na początek książki :)

    Basiu, Tomek mi powiedział, że za dużo cukinii na blogu, dlatego już kończę tę trylogię :)Uf, dwa tygodnie nauki przede mną, a potem przeprowadzka. Będzie się działo! :)
    Całusy! Ale jestem ciekawa, gdzie się podziewasz!

    Olu, bardzo ładnie dziękuję :)

    Kasiu, dzięki!

    Gine :)))

    Karolko, a co zrobiłaś?:)

    KaroLino, u mnie jest podobnie - wysokie sufity i drewniane podłogi to podstawa :)

    Ameleno, przesadzasz, bo zdjecie potrawy wybitnie brzydkie :)Dlatego jest tylko jedno!
    Ale dziękuję...:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie wiem dlaczego, ale to pierwsze zdjęcie jakoś dziwnie mnie wzrusza, jakby ta cukinia była taka delikatna i krucha, a przecież w rzeczywistości jest całkiem spora:).
    Uważam, że "podwórze" to całkiem fajne słowo.

    OdpowiedzUsuń
  24. Zabrzmiało niezwykle...filmowo. Nowe mieszkanie, przeprowadzka, cukinia i krzyk mewy.... Tylko pozazdrościć ..

    OdpowiedzUsuń
  25. Pasta z pesto to bardzoooo lubie!
    Aniu juz nie moge sie doczekac kiedy pokarzesz te drewniane podlogi i te wysokie sufity...no i okno na podworko , juz sobie wyobrazilam...i nawet klimat do twych slow stworzylam...
    Pozdrawiam cieplo z deszczowego katka na polnocy.
    Magdalena/Color Sepia

    OdpowiedzUsuń
  26. Ania Ty sie znowu przeprowadzasz?? Ktory to juz raz w tym roku? :)
    Wiesz co to ja Tobie zycze wytrwalosci bo nie dosc ze przeprowadzka to jeszcze TAMTO. Wlasnie trzymam kciuki caly czas! Koneicznie daj znac jak juz bedzie po!
    Przeois? Cudo!

    :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Pomysł na wstążki z cukinii bardzo mi się spodobał i przepis ten stał się dzisiejszym obiadem. Pokutnym jak stwierdził mój mąż ;o)
    Niestety pesto zupełnie zdominowało smak, ale wstążki są tak fantastyczne, że zamierzam je jeszcze wykorzystać, choć ja wolę cukinię z ryżem. A i chipsy super.
    Dziękuję za Twojego bloga, inspiruje mnie i koi.

    OdpowiedzUsuń
  28. Być może przesadziłam z pesto, choć wydawało się, że nie jest go zbyt dużo :o)
    Dziękuje za przepis na sałatkę. Nie omieszkam :o)

    OdpowiedzUsuń
  29. Przetestowałam, zatwierdzam :-) Pozdrawiam
    Kasia T.

    OdpowiedzUsuń
  30. Argillae, ciekawe, cze zrobiłaś tę sałatkę :)

    KAsiula, cieszę się! :D

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.