1. Prace i historię Vivian Maier.
Dziwne, że nie
pisałam tu jeszcze o Vivian, bo już długo jestem pod wpływem historii i prac
tej samotnej, tajemniczej pani fotograf. Niedawno obejrzałam film "Szukając Vivian Maier", próbujący rozwikłać tajemnicę Vivian, która przez życie
przeszła samotnie, pracując jako niania w nowojorskich domach, a pasją
napędzającą jej życie była fotografia. Vivian fotografowała dla siebie. W
swoich zdjęciach niesamowicie zbliżała się do człowieka, pozostając
jednocześnie na uboczu. Każda praca jej autorstwa, którą widziałam, kryje w
sobie drugie dno, czasem jest to mrok, czasem smutek wyłuskany z pozornie
banalnej scenki.
2. Film
"Ida", reż.: Paweł Pawlikowski.
Gdyby Vivian Maier
była reżyserem, robiłaby takie filmy jak "Ida".
Dołączam do fali
zachwytów nad tym obrazem. Minimalistyczne kadry, z których każdy jest jak
piękna fotografia i subtelnie opowiedziana historia to dla mnie główne walory
filmu.
Aplikacja na komórkę
sprawdzająca wiedzę z różnych dziedzin pozwala mi miło spędzić czas w kolejce
na poczcie czy w sklepie. Uwaga, wciąga!
Pięć soczystych opowieści
o tych, którym puściły nerwy ;) Zabawne, wciągające i takie... ludzkie.
5. Te niezwykłe prace
(autor: Maurizio Anzeri). Stare fotografie i kolorowe nici - kto wpadłby na takie połączenie?
Czytam go od dawna,
ale nigdy o nim tu nie pisałam. TBW tworzony jest przez męski duet, Zacha i
Clay (prywatnie małżeństwo). Na blogu autorzy odtwarzają przepisy z pism
kulinarnych, zestawiając wersję z magazynu i własne dzieło. Lubię ich proste
zdjęcia i wybór receptur, które bardzo odpowiadają mojemu podniebieniu.
7. Wywiad z Marysią Przybyszewską, która odbyła kilkumiesięczny staż w słynnej restauracji Rene Redzepiego, NOMA.
8. Florystyczno-botaniczne czaszki Damiena Hirsta (kolekcja dla Alexandra McQueena).
9. Boczniaki.
Ostatnio często pojawiają
się u mnie w kuchni. Duszę je z czosnkiem, smażę w panierce jak schabowe (choć
to rzadziej, bo to tłusta opcja), podaję je na grzankach. Dzisiaj chcę
podzielić się z Wami przepisem na pyszne naleśniki z mąki gryczanej, z farszem
z boczniaków i pora.
NALEŚNIKI GRYCZANE Z BOCZNIAKAMI I POREM
na ciasto naleśnikowe:
3/4 szklanki mąki gryczanej
1/2 łyżeczki soli
ok. 2 szklanki wody (połowę porcji wody daję w wersji gazowanej)
1 jajko
2 łyżki oleju rzepakowego
olej rzepakowy do smażenia
na farsz:
1 por
ok. 200 g boczniaków
1 ząbek czosnku (opcjonalnie)
sól i pieprz do smaku
2 łyżki oleju rzepakowego
W misce ubijam jajko, dodaję resztę składników i mieszam trzepaczką (nie mikserem). Odstawiam na 5-10 minut. Po tym czasie smażę na rozgrzanej patelni po ok. 2 minuty z każdej strony (na niewielkiej ilości tłuszczu). Gotowe naleśniki odkładam na duży talerz, przykrywam folią aluminiową, by nie stygły.
Przygotowuję farsz: umytego pora kroję w paseczki (ciemnozieloną część odkładam), podobnie postępuję z grzybami. Na patelni rozgrzewam 1 łyżkę oleju i dodaję boczniaki. Solę je i smażę, dopóki nie stracą objętości. Następnie przekładam je na talerz. Na patelni rozgrzewam drugą łyżkę oleju i dodaję pora z czosnkiem. Smażę na niewielkim ogniu, aż por stanie się miękki. Dodaję doń grzyby, smażę jeszcze chwilę. Doprawiam pieprzem i ewent. solą.
Nadzienie umieszczam na 1/2 części naleśnika, którego składam wedle upodobania (koperta, chusteczka, pakiecik). Jeśli mam ochotę, podsmażam jeszcze naleśnika z nadzieniem.
Uwagi:
1. Naleśniki z mąki gryczanej już dawno temu podejrzałam u Mai Skorupskiej.
2. Farsz to mój pomysł. Można do nich podać sos jogurtowo-czoskowy albo np łyżeczkę pesto genovese (albo salsa verde).
3. Zamiana mąki pszennej na gryczaną (w moim osiedlowym sklepie znalazłam tę, która widzicie poniżej) dobrze robi naleśnikom, które zyskują lekko orzechowy posmak. A do tego stają się niezwykle modne, bo są BEZGLUTENOWE! :)
Etykiety: bezmięsne, grzyby, kasza, lubię, na obiad, na słono, por, warzywa