Noc Czytania na Targu Węglowym i muzyczne zagadki (patisony marynowane w czosnkowej oliwie)




To może najpierw zacznę od tego, żenajbliższy piątek, 29 sierpnia (od 18:00 do 24:00) na Targu Węglowym w Gdańsku odbędzie się Noc Czytania, czyli plenerowa akcja literacka inaugurująca jesienny sezon czytelniczy. Program im
prezy jest niezwykle smakowity i żałuję, że nie będę w stanie uczestniczyć w jej całości.

I tak na przykład o 18:30 rozpocznie się blok „Literatura na widelcu”, podczas którego trójmiejskie blogerki kulinarne podzielą się smakami z ulubionych książek. Ze względu na znaczne niedobory czasu nie miałam możliwości nic przygotować, ale z przyjemnością skubnę książkowych delicji od znajomych. Swoją drogą, zastanawiałam się, po jaką książkę bym sięgnęła w poszukiwaniu kulinarnych inspiracji i ostatecznie padło na powieści Małgorzaty Musierowicz, która zawsze niesamowicie trafiała do mojego podniebienia i „Smażone zielone pomidory” F. Flagg.


O 19:30 możecie mnie wypatrywać podczas dyskusji pt. „O, smaku!”. Grono dyskutantów jest tak zacne, że aż się rumienię na myśl, że będę siedziała wśród nich. O niezwykłych właściwościach smaku w literaturze, o tym, jak się smak czyta, opisuje i rysuje, rozmawiać będę z… Bogusławem Deptułą (autora znacie z „Literatura od kuchni”, o której tu pisałam) i moją ulubioną rysowniczką Agatą Królak, której książki kulinarne również prężą się na mojej półce (o "Z działki, z lasu i takie tam" pisałam tutaj). Dyskusję poprowadzi Agata Dąbrowska, a ja mogę zapewnić, ze zrobię wszystko, co w mojej mocy, by było rozmowa była co najmniej tak wciągająca jak miseczka solonych migdałów podgryzanych podczas wieczornego seansu filmowego.


Tyle o Nocy Czytania, teraz będzie chwilę o muzyce. Krótkie pytanie: jak nazywa się przystojny wokalista zespołu Faith No More? Patison, oczywiście. 

Bo dla mnie pan Patton na zawsze będzie Patisonem. A że patisony lubię, nie uważam tej permanentnej pomyłki za wielką ujmę  na honorze. W każdym razie, gdybym to ja była Pattonem, nie obraziłabym się, gdyby ktoś nazwał mnie Patisonem.*

Będąc przy patisonach: piękne, dziwne i zagadkowe to warzywa. Nie do końca wiadomo, jak się z nimi obchodzić, przypominają mi miniaturowe UFO, balansują gdzieś między cukinią a dynią… Niedawno wpadły mi w ręce małe młode patisony (tak, one też były od Zosi Gospodarstwa Ekologicznego Przytoki) i choć przez chwilę nie wiedziałam, co z nimi począć, wskazówka Zosi rozjaśniła mi sprawę: wystarczy patisona potraktować jak cukinię.

A gdy myślę „cukinia”, pierwsze, co widzę, to cukinia marynowana w oliwie i czosnku. Patison nie mógł więc skończyć inaczej.




PATISONY MARYNOWANE W OLIWIE I CZOSNKU


2 patisony

2 ząbki czosnku

sól
pieprz
oliwa
2 łyżeczki białego octu winnego

Patisony kroję na ok. 1/2 cm plastry, posypuję solą i podsmażam na niewielkiej ilości oliwy, aż zmiękną. W misce mieszam ok. 1/3 szklanki oliwy, zmiażdżone ząbki czosnku, ocet, pieprz i odrobinę soli. Gdy patison będzie usmażony i lekko ostygnie, wrzucam go do miski z sosem i delikatnie mieszam. Chowam do lodówki aby smaki się przegryzły, najlepiej na noc.

Uwagi:


11. 1.Wiem, że ta potrawa nie wygląda zachęcająco, bo skurczone patisony w oliwno-czosnkowej zalewie to jednak nie dumny kawałek czekoladowego ciasta, ale zapewniam Was, że smakiem są w stanie dorównać wyżej wymienionemu. Jeśli oczywiście ma się ochotę na warzywo o czosnkowym posmaku.

22. 2. Zapamiętajmy: patisony warto traktować tak, jak cukinię, a otwory się przed nami kraina nieskończonych pomysłów kulinarnych :)

 

* o istnieniu Roberta Patisona dowiedziałam się przed chwilą, sprawdzając w internecie, jak naprawdę nazywa się wokalista Faith No More, bo znów zapomniałam;

Etykiety: , , , , ,