Pozostańmy na chwilę przy półce z książkami.
Jako że podpytujecie mnie czasem
o opinię co do jakiś pozycji, dzisiaj napiszę kilka słów o niektórych książkach, które ostatnio
pojawiły się na mojej półce.
1. Bogusław Deptuła, „Literatura
od kuchni”
Książka o książkach. Do
poczytania, gotowania i zmobilizowania się do od odświeżenia swojej karty
bibliotecznej. Autor wyciągnął z literatury wątki kulinarne i snuje opowieść na
temat smaków, jakie otaczały bohaterów mniej lub bardziej znanych dzieł
literackich (znajdziemy tu np. "Dolinę Muminków w listopadzie", "Pogardę" Alberto Moravii, "Listy o Hiszpanii" Wasilija Botkina). Całość podzielona jest na 12 jadłospisów,
wśród nich np. menu absurdalne, erotyczne czy kryminalne, każdą z gawęd wieńczy przepis.
Rzecz dobra do czytania w święta, choć uprzedzam, że nie znajdziecie tu zbyt wielu
oczywistych lektur.
2. Julia Child, „Francuski szef kuchni"
Książkę Julii Child kupiłam z
rozpędu. Bo pojawiła się na księgarnianych półkach, bo widziałam ją na blogach,
bo warto/wypada ją mieć. I powiem szczerze, że dzisiaj nie rozumiem tego
odruchu. Jestem świadoma, ile znaczy osoba J.Ch. w USA, wiem, jak poszerzyła
horyzonty kulinarne Amerykanów, ale odpowiedzmy szczerze na pytanie: czy Julia Child
odcisnęła swe piętno w świadomości kulinarnej Polaków? Ile osób przed filmem „Julie
& Julia” oglądało programy z jej udziałem?
Ile osób miało książki jej autorstwa, dla ilu była autorytetem kulinarnym?
Książka „Francuski szef kuchni” zawiera "wszystkie przepisy z kultowego telewizyjnego show". Jeśli istnieją w naszym kraju osoby, dla których ów program był kultowy, z pewnością książka im się spodoba. Reszta może poczuć
się znużona (chyba można potraktować ją jako kompendium wiedzy na temat kuchni francuskiej).
|
"Doskonała kuchnia polska" |
3. Marek Łebkowski „Doskonała
kuchnia polska. Szkoła gotowania Marka Łebkowskiego”
Zamiast kupować książki Julii
Child, warto zaopatrzyć się w pozycję, która zbuduje fundamenty wiedzy na temat
szeroko rozumianej kuchni polskiej. Dość toporna oprawa graficzno-edytorska w
niczym nie umniejsza wartości „Doskonałej kuchni polskiej”. Znajdziecie tu
mnóstwo praktycznych informacji na temat technik gotowania, obróbki produktów i
samych potraw.
Wiele razy pytano mnie, czy
istnieje dobra książka o kuchni polskiej skierowana do laików, taka z tradycyjnymi recepturami, a przy tym bogata we wskazówki dotyczące sztuki
gotowania. Do niedawna nie umiałam wskazać takiej pozycji (genialna książka o
polskich tradycjach kulinarnych – „W staropolskiej kuchni i przy polskim stole”
zawiera zbyt ogólnikowe przepisy, by osoba początkująca mogła sobie z nimi
poradzić). Na szczęście Kasia opowiedziała kiedyś mi o książkach Marka Łebkowskiego dot. kuchni polskiej, więc gdy tylko się na tę książkę natknęłam, bez zastanowienia ją kupiłam i nie żałuję
tej decyzji.
|
"Pascal kontra Okrasa" |
4. Pascal Brodnicki, Karol Okrasa „Pascal kontra Okrasa”
Czyli książka kulinarna, o której
ostatnio jest głośno. Gdy dowiedziałam się, że Lidl ma uhonorować współpracę z
dwoma szefami kuchni książką, spodziewałam się, że do rąk fanów trafi jakaś
broszurka lub co najwyżej kiepskiej jakości pozycja. Książka okazała się
pokaźną sztuką w twardej oprawie, zaopatrzoną w dobre zdjęcia i ciekawe
przepisy z zaskakująco małą ilością product placementu.
Moje pierwsze
skojarzenie: Jamie Oliver. Fajne ujęcia w akcji, w terenie, ładny i modny
rozgardiasz na talerzach i dokoła nich, dużo fotografii na czarnych łupkach, wiele
stylizacji w stylu retro, a więc wszystko zgodnie z obowiązującymi trendami w
fotografii kulinarnej.
Spotkałam się z opinią, że zdjęcia
w książce owszem, ładne, ale przepisy nudne – mi receptury wydają się ciekawe,
a jednocześnie na tyle uniwersalne, by dotrzeć do większej ilości podniebień.
To, co mi się w nie podoba, to ogromna ilość przepisów na dania mięsne (króluje kurczak), z
niemal całkowitym pominięciem potraw bezmięsnych i ignorancją w temacie
deserów. Ale takie są chyba gusta większości rodaków, którzy nie wyobrażają
sobie obiadu bez mięsa, a już zaserwowanie na danie główne łososia jest dla
nich szczytem ekstrawagancji kulinarnej. Tak czy siak, jestem pozytywnie
zaskoczona jakością tej książki.
5. Tomek Tomczyk, "Blog. Pisz, kreuj, zarabiaj"
Nie lubię poradników. Nie lubię czytać o tym, jak żyć zdrowo, szczęśliwie, jak zostać zołzą, nie interesują mnie rady, jak zwiększyć pewność siebie, jak zarobić pierwszy milion. Ale książkę Kominka - Tomka Tomczyka "Blog. Pisz, kreuj, zarabiaj" kupiłam (mimo bardzo "poradnikowego" tytułu, który na mnie działał odstraszająco).
"Blog..." to rzecz o sztuce efektywnego blogowania. Można ją traktować jako poradnik - zakreślać wskazówki autora dotyczące radzenia sobie z hejterami, przepisywać cytaty dotyczące tworzenia ciekawych treści albo współpracy z firmami. Można też uznać tę lekturę za zbiór ciekawych spostrzeżeń dotyczących blogowania, motywacji do pisania, osoby blogera. Ja wybrałam tę drugą drogę, podobnie z resztą czytałam "Blogera", pierwszą książkę Kominka (w którą mam malutki wkład - kto czytał, ten wie).
Największą siłą tej książki jest to, że pozwala wierzyć, że przy odpowiednim podejściu do tematu czytelnik ma szansę trafić do szczęśliwej garstki poczytnych, dobrze zarabiających blogerów. A co z tą wiarą pocznie, to już inna sprawa.
|
Ostatnie nabytki antykwaryczne; |
6. W święta wróciłam do lektury
mojej ostatniej zdobyczy z antykwariatu, „Leksykonu sztuki kulinarnej” Macieja
E. Halbańskiego.
Jeśli tylko wpadnie on Wam w
ręce, nie zastanawiajcie się, kupujcie, wyciągajcie od cioć, babć i dziadków,
jeśli zauważycie, że kurzy się między rodowymi kryształami a porcelanowym
pieskiem. Zaopatrzona w piękne ryciny książka pozwala poszerzyć horyzonty
kulinarne. Dowiecie się z niej, czym jest chasz, glutal, kamaboko, salmi czy
wiaziga, obejrzycie kolorowe plansze, a czasem traficie nawet na przepis
kulinarny.
Leksykon daje ten rozkoszny rodzaj na pozór
bezużytecznej wiedzy, która pozwala zabłysnąć w najmniej oczekiwanych
momentach.
A jakie książki Wy polecacie? Kulinarne i nie tylko.
Etykiety: książki, parakulinarnie