1. Morele –
niegdyś zupełnie je ignorowałam, od dwóch lat za nimi przepadam. Morelowy dżem z wanilią to rzecz, która doprowadza mnie do ekstazy, podobnie jak ta
niepozorna z wyglądu tarta, ale najbardziej lubię to morelowe ciasto (chlebki)gryczane. Z nazwy raczej wstrętne, w smaku boskie. Posmaku gryki tu nie
uświadczycie (płatki gryczane nadają chrupkość), więc nie ma się czego obawiać!
2. Snuć plany wakacyjne, malować
paznokcie na różowo i układać w głowie listę rzeczy do zabrania... Jedno jest
pewne - kostium kąpielowy, krem do opalania i dobra książka to podstawa. Kilka
dni temu wyszłam z biblioteki z "Klaudyną" Colette i "Latem"
Coetze, liczę na to, że będzie smakowicie.
3. Wieczorne
oglądanie „Pitbulla” na itvp. Czy wspominałam już kiedyś, że uwielbiam Marcina
Dorocińskiego?
4. Wątróbkę Toulouse-Lautrec’a – proste, pyszne i pomysłowe . Do zrobienia.
5. Papierówki –
kwaskowate jabłka o zapachu wiejskiego sadu. Piękna papierówka rośnie w sadzie
moich rodziców, ja zaś muszę zadowalać się tymi kupionymi w warzywniaku. To
jabłko o najpiękniejszym zapachu, stworzone do szarlotki. Kiedy spędzałam
wakacje w domu rodzinnym, zaganiałam siostry do obierania papierówek, po czym
prażyłam je z cynamonem i cukrem, dzięki czemu zimą można było delektować się
genialną szarlotką. Niemal co roku wracam do liskowej szarlotki z papierówek,
bardzo ją lubię.
6. Kwiecistą sesję zdjęciową R.
Thierstein dla "Vouge", zwłaszcza zdjęcie z różą zatopioną w galaretce.
7. „Kroniki olsztyńskie” Konstantego
Idelfonsa Gałczyńskiego. To wiersze do czytania na huśtawce w pachnącym świeżo
skoszoną trawą ogrodzie, na hamaku pośród szumu drzew albo na drewnianym
pomoście wetkniętym w spokojną taflę leśnego jeziora. Przeczytajcie choćby ten
fragment (wziąwszy pod uwagę lipcową aurę, bardzo na czasie):
XVI
Ech, hałasuje deszcz!
Trawa deszczowi rada.
Szczęśliwy, szczęśliwy deszcz,
bo się może wypadać.
Jabłka jak twarze niemowląt
deszczowi się bardzo dziwią.
Podaj mi książkę dobrą.
Rzuć w komin smolne
łuczywo.
XVII
Grom daleki uderzył,
z tej strony od Karwicy.
Deszcz jak kroki żołnierzy
po zielonej ulicy.
Dzięcioł skrył się. Nie kuje.
Listeczki nie szeleszczą.
Żołędzie z dębów spłukuje
wesoła młócka deszczu.
XVIII
Spływają krople z ula.
Woda z jabłoni kapie.
Hej, deszcz po polach hula,
bo nie ma żadnych zmartwień.
Błyska się. Piorun broi.
Lasowi moknie broda.
0, przyjaciele moi,
jutro znowu pogoda!
Etykiety: lubię