Pages

wtorek, 11 października 2016

Gnocchi dyniowe dla małych i dużych

Kopytka dla niemowląt
Kiedy już objemy się zupami dyniowymi, zapiekam dynię w piekarniku i miksuję na puree. Taka dyniowa baza daje wielkie pole do popisu, przydaje się do najlepszego pod słońcem hummusu dyniowego (klik), do aksamitnego sernika dyniowego (klik), chlebka z dynią i żurawiną (klik) czy kopytek aka gnocchi. Puree dyniowe można podzielić na stugramowe porcje i zamrozić na czarną godzinę. 

W szary niedzielny poranek zachciało mi się kluch. Dyniowe gnocchi z masłem szałwiowym to danie, które możemy zjeść wszyscy. W wersji dla dorosłych gnocchi podałam z chrupiącą szałwią i masłem. Olutkowi podałam w trzech wersjach, podglądając, która mu zasmakuje najbardziej: z masłem, z oliwą i trzecią, "dorosłą", z niewielką ilością wyrazistej szałwii. I wyobraźcie sobie, że najpierw zjadł gnocchi szałwiowe! 


GNOCCHI DYNIOWE czyli DYNIOWE KOPYTKA


400 g ziemniaków
300 puree dyniowego**
ok. 120-200 g mąki 
1 jajko
szczypta soli

na masło szałwiowe:
1 łyżka masła klarowanego
garstka listków świeżej szałwii

Ziemniaki gotuję w mundurkach, gdy będą miękkie, przeciskam prze praskę. Mieszam z puree dyniowym, dodaję jajko i sypię część mąki. Mieszam, dodaję kolejną porcję mąki, szczyptę soli i wyrabiam. Ciasto musi dać się uformować w wałek, ale powinno być lekkie i puszyste. Jeśli ciężko się formuje, dodaję więcej mąki (ja lubię bardzo delikatne, rozpływające się w ustach; ono ma mniej mąki, a więc ciężej mi jest je wyrobić, lepi się do rąk - jak sypniecie więcej mąki, będzie łatwiej). Ciasto dzielę na części, formuję w wałek, lekko spłaszczam i kroję na ok. 3 cm kawałki. 

W dużym garnku gotuję wodę i solę 1 łyżką soli. Gdy zacznie się gotować, wrzucam małą porcję kopytek i gotuję. Gdy wypłyną na wierzch, gotuję jeszcze 1 minutę, odcedzam. 

Przygotowuję masło szałwiowe: na patelni roztapiam 1 łyżkę masła klarowanego, a gdy będzie gorące, wrzucam świeżą szałwię. Podsmażam, aż szałwia zrobi się chrupiąca. Zdejmuję z ognia, odstawiam.

Ciepłe kopytka polewam masłem i posypuję chrupiącą szałwią, posypuję świeżym pieprzem i podaję. 

Wersja dla niemowląt od 9 miesiąca życia**: 

gnocchi gotuję w wodzie, którą doprawiam 1/2 łyżeczki soli. Gotuję je 1,5-2 minuty, by były bardziej miękkie. Przed podaniem kroję w mniejsze cząstki, dodaję odrobinę masła i (opcjonalnie) posypuję odrobinką pokruszonego listka szałwii.

Gnocchi czyli włoskie kopytka dyniowe
Kopytka dyniowe, wersja dla maluchów;





* puree dyniowe robimy tak: dynię kroimy w ćwiartki, układamy na blasze i pieczemy w 180 st. C. przez 50 minut. Po upieczeniu pozbawiamy skórki i miksujemy na puree; 

** zakładając, że dziecko jest zdrowe, nie ma alergii pokarmowych itp.;

9 komentarzy:

  1. Wyglądają wspaniale! Jakiś czas temu zamroziłam puree z dyni, myślę że z jego udziałem spokojnie moge przygotować takie kluski :D Zapraszam do mnie http://slodkieniebo.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. w tym tygodniu jeszcze piekę, obieram i mrożę paprykę, ale w sobotę chyba z targu wrócę z kilkoma dyńkami :D ja kopytka robię zawsze na oko - ostatnio po prostu zużyłam "wczorajsze" ziemniaki, i resztki pieczonej dyni co z robienia zupy zostały :) (do zupy też często piekę dynię - nabiera wtedy głębszego smaku :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też na oko, najgorsza metoda do opisania w przepisie... :) Wczoraj mierzyłam składniki, jakich użyłam. A paprykę też upiekłam, czeka w lodówce, zastanawiam się czy zrobię z niej zupę czy może sałatkę.

      Usuń
    2. ja mam już przerobione 10kg papryki, szkoda, że po upieczeniu zrobiło się z tego 2kg... mrożę po 200g, i potem dodaję do zupy, sosów, albo robię pastę do chleba z pieczonej papryki i suszonych pomidorów :)

      Usuń
    3. Ja dziś zrobiłam zupę z pieczonej papryki właśnie. Uwielbiam.Z mrożeniem pieczonej to SUPER pomysł.

      Usuń
  3. mniam, mniam, mniam :) lubię bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  4. A to niespodzianka. Podobne, tyle że leniwe (ziemniaki, dynia, twaróg i bryndza) robiłam w sobotę i też z masełkiem szałwiowym :)

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.