
Wizyta we włoskim sklepie spożywczym to jedno z moich
przyjemniejszych wspomnień z wakacji w Toskanii. Dziesiątki półek z bardziej
lub mniej znanymi produktami, ogromne stoiska makaronowe, różowe barweny na
stoisku rybnym i wielkie pęki bazylii w dziale warzywnym. Wychodzimy ze sklepu
z miękkim jak masło awokado, z lśniącymi pomidorami, winami, panna cottami w
małych pojemniczkach i ciabattą. Bazylii nie bierzemy, bo w „naszym” ogrodzie,
obok wielkiego krzaka rozmarynu, obok obwieszonego ociekającymi sokiem owocami drzewa
figowego i krzaczków kumkwatów, rośnie dużo bazylii. Ja kupuję jeszcze suszone
prawdziwki, pomidory ponoć suszone na słońcu, butelkę dobrego octu
balsamicznego i nieznane mi farro - ziarna przypominające wyglądem brązowy ryż.
Z farro spotykam się jeszcze podczas pobytu we
Włoszech: sałatka z pesto genovese, farro i pomidorkami koktajlowymi jest
naprawdę pyszna!
W domu dowiaduję się, że farro, a po polsku pszenica
płaskurka, to odmiana pszenicy, uprawiana już w neolicie. Pszenica płaskurka
czasem bywa mylona z orkiszem, który również jest jednym z gatunków pszenicy.
Niegdyś robiłam już wspomnianą wyżej sałatkę z farro,
pesto i pomidorków koktajlowych, ale od dawna miałam chęć na zupę z farro.
Przepis na tę zupę wypatrzyłam kiedyś u Tessy Caponi-Borawskiej, ale gdzieś mi
się zapodział, skorzystałam więc z wyszperanego w internecie przepisu Waltera Cherubini. Kurczę, ta zupa jest zupełnie niepozorna, a jest
prze-pysz-na!

(porcja na 2 osoby)
1 szklanka farro (ewent. orkiszu)
1/3szklanki pokrojonego w kostkę boczku
1 mała cebula
1 ząbek czosnku
1 łyżka posiekanej pietruszki i majeranku
Oliwa
1 obrany i posiekany pomidor
4 szklanki zimnej wody
sól i pieprz do smaku
parmezan
Pszenicę moczę przez 12 godzin. W rondlu podsmażam
boczek i posiekaną cebulę z czosnkiem i majerankiem przez ok. 5 minut. Dodaję pomidory, wodę i zagotowuję. Dodaję
odcedzoną z wody, w której się moczyła pszenicę, solę i pieprzę zupę.
Zupę gotuję, mieszając od czasu do czasu, aż ziarna
zmiękną, co trwa ok. 20-30 minut. Po przelaniu zupy do miseczek posypuję każdą
porcję parmezanem i polewam oliwą. Na koniec posypuję świeżą pietruszką.
Uwagi:
1. Przepis jest z portalu ugotuj.to, z prezentowanych
tu proporcji wychodzą 2 porcje zupy. Do zupy warto również dorzucić kilka
listków świeżej bazylii – ja akurat nie miałam jej pod ręką.
2. Zupa jest niesamowicie rozgrzewająca i ma taki…
kojący smak. Pomidory, boczek, czosnek i miękkie farro świetnie się razem
komponują. Do zupy można dorzucić jeszcze odrobinę chilli, żeby jej zwiększyć
jej rozgrzewającą moc.
Ta zupa znajduje się w mojej czołówce zupnej. Pyszna
jest i już.
Mam jeszcze pszenicę z kutii. Nada się?
OdpowiedzUsuńJa bym spróbowała, myślę, że się nada! :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita!
OdpowiedzUsuńMyślę, że zakochałabym się w tej zupie :)
OdpowiedzUsuńNada się każda pszenica :) Ja ostatnio już prawie zrobiłam doktora nad różnicą między farro a spelt ;-) Płaskurka to jedna z najstarszych udomowionych odmian zboża. Świetna zupa i mamy te same miarki ;-)
OdpowiedzUsuńFarro stoi na mojej polce kuchennej juz nie wiem jak dlugo...nigdy jeszcze jej nie wykorzystalam...dzisiaj zupa z wczorajszego obiadu ale jutro pepelnie ta Twoja:)), narobilas mi wielkiej ochoty:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
za szybko nacisnęłam enter :) z farro jest w ogóle dużo zamieszania, bo określane jako farro są ze 4 zboża przynajmniej, więc można trafić różnie :) Może by płaskurka, orkisz i jeszcze 2 inne rodzaje pszenicy :)
OdpowiedzUsuńpiękny post! Zupę na pewno wypróbuję, bo mnie zaintrygowała :) wcześniej tylko o niej słyszałam, ale nawet nie wiedziałam, jaki jest jej skład. Włoskie klimaty to jest to, szczególnie jak taka plucha za oknem! Przypominają mi się moje hiszpańskie wyjazdy i tapasiki w Madrycie... tak, południowcy coś mają takiego w swojej kuchni, że nas tak do niej ciągnie... myślę, że to te świeże zioła... :) pozdrawiam - również z Gdańska :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam farro! Zima sprawdza sie idealnie jako dodatek do zup a latem robimy z niego salatke z cukini i owocow morza :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChyba jadłam podobną zupkę, jejku, jak tęsknie za Italią!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia cieplutkie ANiu:*
Anie Ty to jesteś Mistrz :)
OdpowiedzUsuńChciałam skomentować dwa poprzednie posty a dzisiaj już nowy! Jak Ty TO robisz? :))))))
I u mnie będzie zupa - z robakami :D
Miłego dnia niech czas w pracy szybko mija :*
Zapowiada się do prawdy smacznie ;)
OdpowiedzUsuńLubię takie zupy...y
Intrygujaca zupa i wspanialy post - lubie cie czytac, bo zawsze mozna dowiedziec sie czegos ciekawego :)
OdpowiedzUsuńAch; jak wygląda! Cuda Pani Cuda! I to z zagranicy ;)))
OdpowiedzUsuńJakbym się zaszyła teraz w takiej Italii Anno Droga :*
M.
Produkty produktami, ale te naczynia! Też z Toskanii???
OdpowiedzUsuńostatnio same italiańskie;)smaki wokół mnie.bardzo ciekawa ta zupka i niebylejaka polska nazwa ów pszenicy;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się!
pozdrawiam!
Zielenina, dzięki za info. Ciekawe, jak to jest u źródeł -pytałaś kogoś zyjacego w Italii o znaczenie farro czy to gdzies wyszperałaś?
OdpowiedzUsuńPola, mam mały zapas notek, które po sezonie zoimowym stracą sens... Więc działam! :)
Ewa, naczynka z Duki, nie Toskanii :)))
Dziękuję Wam za komentarze!
Ściskam :)
Farro chyba nigdy nie jadłam, chociaż często zastanawiałam się jak smakuje przeglądając zagraniczne blogi wegetariańskie. Taka zupa musi być tak sycąca, że pewnie zastępuje drugie danie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBędąc w Rzymie ,nie wiem dlaczego, kupiłam farro. GTranslate powiedział, że to orkisz, a ja głupia uwierzyłam. Ale teraz wiem jak spożytkować! Na pewno spróbuję tej zupki :)
OdpowiedzUsuńJa też najpierw sprawdzałam w translatorze;),ale potem poszukałam głębiej i takie są wyniki moich poszukiwań:)
UsuńOho, musze dokonac obczajenia takiej pszenicy!
OdpowiedzUsuńCzytając o tej zupie od razu zatęskniłam za wakacjami, Włochami, słońcem... Zrobię sobie, żeby poczuć się lepiej.
OdpowiedzUsuńCiekawe odkrycie i pyszna zupka :)
OdpowiedzUsuń