Pages

czwartek, 28 lipca 2011

W lipcu lubię...

 


A w lipcu lubię:

1. weekendowe śniadania na tarasie, najlepiej jeśli przeciągają się do południa, koniecznie w miłym towarzystwie.

2. zioła, zioła, zioła! Na kuchennym parapecie rośnie melisa i bazylia, na zewnątrz mam krzaczek rozmarynu i miętę, zaś w drodze lubczyk. Jajecznica posypana hojnie mieszanką świeżych ziół nabiera zupełnie innego smaku, a pierś indycza, zamarynowana w soku z limonki, oliwie, soli i mieszance lubczyku, koperku, bazylii i kolendry, a następni zgrillowana z warzywami  smakuje nieziemsko. Podobnie jest z sałatką z rukoli, pomidorków cherry i mieszanki wyżej wspomnianych ziół (tę sałatkę robiła nam na Kaszubach Marta:).


 


3. Obraz greckiego reżysera G. Lanthimosa „Kieł”. Jeśli ktoś szuka w kinie odprężenia, niech nie wybiera się na ten film! To jedna z mocniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałam. Ktoś porównał go w "Funny games" i jest w tym wiele słuszności - oba filmy pokazują bezpodstawną przemoc, odzierają ze złudzeń i nie pozwalają wierzyć w happy endy.

4. Książkę „Miss Dahl’s voluptuous delights” autorstwa Sophie Dahl, mimo iż podchodziłam do tej pozycji sceptycznie, obawiając się, że to kolejne dziecko rozdmuchanego pr-u, opierającego się na ładnej buzi i seksownych gestach. 
Tymczasem Sophie – jak przystało na wnuczkę autora „Charliego i fabryki czekolady” – pisze z lekkością, bez nadęcia i z humorem. Czytając tę książkę widać, że dziewczyna naprawdę lubi jeść i gotować. Przepisy, co bardzo lubię, podzielone są na pory roku, dzięki czemu przeglądam dziś same aktualności: cynamonowe pieczone brzoskwinie, grillowaną cukinię z halloumi, zupę z groszku. Zdjęcia i cała szata graficzna utrzymane są w klimacie książki: proste stylizacje, brak udziwnień, czasem zaś pojawi się uśmiechnięta Sophie w delikatnym makijażu i pastelowej sukience. Ładnie, prosto i – co bardzo ważne - wiarygodnie.

5. Świerszcze, które słychać co wieczór mimo deszczowej pory. Kojarzą mi się z upalnym, lepkim i leniwym latem…

6. Mrożenie sezonowych słodkości na chłodniejsze dni. W zamrażalniku mam już całą blachę muffinów z rabarbarem, knedle z morelami i babeczki z białą porzeczką

7. Pyszne prezenty, na przykład dżem truskawkowy z bazylią albo bochen własnoręcznie pieczonego chleba!


PS Dziękuję Wam za: miłe słowa dot. tego cyklu – staram się go prowadzić w miarę regularnie, ale pewnie nie zawsze utrzymam miesięczne odstępy czasu, dziękuję także za  wyróżnienia :)

18 komentarzy:

  1. piękne zdjęcia. a pod hasłem "zioła zioła zioła" podpisuję się z pełnym przekonaniem!

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja akurat za rukolą nie przepadam, tak mi się nasunęło. Lipcowe śniadania na tarasie to też nie w tym roku, ciągle pada! Dobrze, że opowiadasz o sobie, zawsze jestem ciekawa, kim są autorzy moich ulubionych blogów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zioła również kojarzą mi się głównie z latem, a dokładnie z upalnymi dniami kiedy ich aromat jest jeszcze bardziej intensywny a dodatkowo pięknie zdobią parapet :)

    OdpowiedzUsuń
  4. u mnie podobnie,bazylia na parapecie,lubczyk i mieta w ogrodku:) babeczek z biala porzeczka tylko nie mam...oj,ale bym zjadla;)
    filmu nie widzialam,chyba nie mam ochoty teraz na nie happy endy:)
    niech sierpien bedzie rownie mily dla Ciebie,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam siedzieć w ogródku,jak jest gorąco i słuchac bzyczenia pszczół i śpiewu ptaszków, które gnieżdżą sie w drzewach:).

    Uwielbiam słońce i chcę by się pojawiło, bo chcę siadać w ogródku:).

    Nie mroziłam w tym roku żadnych wypieków, ale za to robię konfitury.;).
    Aniu, lubię czytać o tym co lubisz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu jestem świeżo po obejrzeniu "Kła" i powiem to co Ty, że jest mocny! Totalitaryzm i zniewolenie w najczystszej postaci! Idź koniecznie na "Melancholię" L. von Triera!
    Co do mrożenia, to w tym roku mało, ale muszę pobiec po bób, bo zasmakowałam w paście z boczkiem i bobem;)
    Przysiadam z Tobą na tarasie i rozmawiam o filmie:)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  7. O filmie "Kieł" słyszałam i na pewno go obejrzę.
    Pyszne prezenty to jest to! Gdy nie wiem, co komuś kupić w prezencie - wybieram jakiś elegancki smakołyk. Sama także wolę tego typu podarki, zamiast nietrafionych np. bibelotów, z którymi potem nie wiadomo co zrobić. Choć i tak najpiękniejszym prezentem zawsze będzie dla mnie książka.
    Pozdrawiam... lipcowo rozmarzona ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale sie rozmarzylam o Polsce, wakacjach, slonecznych porankach i zapachu ziol. ehh. piekne zdjecia i swietny post, potrafisz oddac atmosfere miejsca jak malo kto. pozdrawiam serdecznie z deszczowego Edynburga - Malgosia

    OdpowiedzUsuń
  9. posialam wlasnie rukole na balkonie w skrzynce...zobaczymy,co z niej urosnie,bo zrobilam to po raz pierwszy...
    Dla mnie lipiec tez jest przede wszystkim boomem na ziola....

    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Równiez lubię lipcowe długie śniadania.. i jadalne prezenty, gdy wszystkie kuchnie pracują na pełnych obrotach, wytwarzając owocowe, letnie pyszności.. i koło wymiany toczy się w szalonym pędzie.. :)
    Bardzo ciekawy cykl. Przyznam, że widzę pierwszy wpis z niego, ale z niecierpliwością będę czekać, aby dowiedzieć się co lubisz w kolejnych miesiącach..:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie dzisiaj znajoma opowiadała mi o "Kle" i powiedziała, że to okropny, obrzydliwy film i nie warto go oglądać, ale skoro Ty polecasz, to zaczynam się zastanawiać nad obejrzeniem go.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny pomysł na mrożenie tych sezonowych słodkości. Super. :)
    Pomysł podłapię.
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  13. Aniu, a ja bardzo lubię Twoje "Lubię". :) Zwykle sobie porównuję i szukam zbieżności (ale też i różnic) w tym co lubimy... :)
    Uściski! :*

    OdpowiedzUsuń
  14. specjalnie dla Was - mlasku mlasku :)

    Ps.
    w lipcu lubię Gdańsk, piętrowe pociągi, tłumy na peronach, podróże żuczkiem, sny na nowym miejscu, szarą podłogę i śniadanie na tarasie.
    moc pozdrowień dla Ciebie, Aniu i dla Tomka, który pewnie przed Tobą przeczyta ten komentarz.

    Dziękuję Wam za garść wspomnień.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Och również uwielbiam Sophie Dahl i marzę o jej książce.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię to wszystko i ja ;))) A Kieł także polecałam u siebie -świetny, zadziwiający film. Obejrzalam go dwa razy i baaaaaardzo mi się podoba. Zostanie w mojej głowie na długo.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mniam mniam


    ZAPRASZAM DO MNIE
    http://ahhmniam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze! :)

    Lloko, widziałam "Melancholię" w czerwcu, więc w lipcu o niej nie wspominałam ;) Jest fantastyczna, chodziła za mną tydzień, a i dziś czasem mi sie 'odbija'.

    Karola, cudny komentarz :)))

    Pozdrawiam Was!

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.