
Powroty.
Odgrzebywanie codzienności - herbata na tarasie, szum pralki, która musi się uporać z kolejną partią ubrań, nieco obcy zapach mieszkania.
Przeglądanie pocztówek, biletów i kwitków, z których każdy przypomina jakiś skrawek wyprawy.
Małe i większe wspomnienia - wczoraj o tej porze piliśmy poranną kawę w towarzystwie czekoladowego croissanta, dwa dni temu o tej porze piknikowaliśmy na charlottenburgskiej trawce, a trzy dni wcześniej...
Małe i większe wspomnienia - wczoraj o tej porze piliśmy poranną kawę w towarzystwie czekoladowego croissanta, dwa dni temu o tej porze piknikowaliśmy na charlottenburgskiej trawce, a trzy dni wcześniej...
Nie było mnie zaledwie tydzień, ale na własnej skórze odczuwam upływ czasu: z gdańskich ulic zniknęły truskawki. Szkoda, bo chciałam Wam pokazać jeszcze mój słodki przebój tego lata, pewną niepozorną tartę z truskawkami. Będzie za rok.
Czas na morele.

TARTA Z MORELAMI I MARMOLADĄ POMARAŃCZOWĄ
1,5 porcji kruchego ciasta (robiłam wersję z cukrem kryształem)
7-9 dużych moreli (tyle, ile potrzeba, by ciasno wyłożyć formę o średnicy 26 cm)
ok. 4 łyżki marmolady pomarańczowej*
brązowy cukier do posypania
Przygotowanie wg t e g o przepisu kruche ciasto podpiekam przez ok. 15 minut w 200 st. C. (ciasto obciążam suchą fasolą ułożoną na warstwie papieru do pieczenia, by nie straciło kształtu). Ciasto robię z półtorej porcji, bo wyklejam formę trochę grubszą warstwą.
Umyte morele przekrawam na połówki. Na podpieczonym cieście rozsmarowuję warstwę marmolady pomarańczowej, a następnie układam połówki moreli (środkiem do góry, by nie puściły soku i ciasto nie namiękło). Każdą morelę delikatnie posypuję brązowym cukrem.
Ciasto piekę jeszcze przez ok. 30 minut, aż się zezłoci, w morele zmiękną. Podaję z gałką lodów waniliowych.
1,5 porcji kruchego ciasta (robiłam wersję z cukrem kryształem)
7-9 dużych moreli (tyle, ile potrzeba, by ciasno wyłożyć formę o średnicy 26 cm)
ok. 4 łyżki marmolady pomarańczowej*
brązowy cukier do posypania
Przygotowanie wg t e g o przepisu kruche ciasto podpiekam przez ok. 15 minut w 200 st. C. (ciasto obciążam suchą fasolą ułożoną na warstwie papieru do pieczenia, by nie straciło kształtu). Ciasto robię z półtorej porcji, bo wyklejam formę trochę grubszą warstwą.
Umyte morele przekrawam na połówki. Na podpieczonym cieście rozsmarowuję warstwę marmolady pomarańczowej, a następnie układam połówki moreli (środkiem do góry, by nie puściły soku i ciasto nie namiękło). Każdą morelę delikatnie posypuję brązowym cukrem.
Ciasto piekę jeszcze przez ok. 30 minut, aż się zezłoci, w morele zmiękną. Podaję z gałką lodów waniliowych.

Uwagi:
1. Poszukiwany autor przepisu! Piekłam te tartę tuż przed wyjazdem i zupełnie wyleciało mi z głowy, skąd wzięłam przepis. Pamiętam, że była to chyba jakaś książka kucharska, ale przejrzałam już kilka tytułów i nadal nie mogę znaleźć źródła...
2. Nie przepadam za morelami. A może raczej: nie przepadałam za morelami. Ale po upieczeniu nabierają one z u p e ł n i e innego smaku! Stają się soczyste i wyraziste, tak dalekie od świeżych, trochę za suchych i pozbawionych wyrazistego smaku owoców. Po upieczeniu owoce zmniejszają objętośc, dlatego ważne jest, by upchnąć ich na cieście najwięcej, jak to tylko możliwe. Cóż jeszcze? Kruche ciasto i sezonowe owoce to niezmiennie udany i śliczny duet. Wzbogacam go o uprażone płatki migdałowe, o dodatek wanilii, tonki czy kapkę aromatycznego alkoholu. Podaję z bitą śmietaną, lodami albo bez zbędnych dodatków. Niezmiennie idealny smak.
PS Dziękuję Wam za komentarze pod poprzednimi postami- odniosę się do nich w najbliższym czasie!
* dziękuję, Basiu! :)
przypomniałaś mi, że sezon na morele się zaczął :)
OdpowiedzUsuńTarty uwielbiam więc może wypróbuje i tą...
U mnie również dzień upłynął pod znakiem moreli, a przysięgam, że jak wyjeżdżałam to dopiero powoli żegnałam się z truskawkami.
OdpowiedzUsuńCzekam i trzymam za słowo.
;)
wlasnie wrocilam z plantacji moreli. przepis na tarte jak znalazl :-)
OdpowiedzUsuńte zdjecia zapowiadaja same pyszności:)
OdpowiedzUsuńprzepięknie słoneczna ta tarta! chociaż na tą z truskawkami też będę czekać..
OdpowiedzUsuńAniu, Berlin:). Przyznasz, że Charlotenburg przydałoby się odświeżyć...
OdpowiedzUsuńMorele cudowne, a tarta, jak każda z tymi niesamowitymi owocami, musi być smakowita...
Ta TARTA jest na pewno prze-pyszna:) tylko ja nie lubię moreli (pewnie można inne owoce zaprosić) :)
OdpowiedzUsuńŚwietna tarta! Ten kolor jest taki letnio-wakacyjny. Lubię morele.
OdpowiedzUsuńFajnie,ze jesteś Aniu.
PozdrówkI:)
no taka tarta to cudo
OdpowiedzUsuńcoś się kończy... coś zaczyna... na szczęście lato obfituje w tyle pysznych skarbów, że możemy przestać tęsknić za truskawkami :)
OdpowiedzUsuńMoże i z truskawkami koniec, ale za to są już maliny itd :) Fajna tarta :)
OdpowiedzUsuńmorele wyglądaja pysznie!
OdpowiedzUsuńOstatnio będąc w jeden z Luxemburskich kawiarni, jadłam bardzo podobną tarte i była rewelacyjna :)Teraz muszę spróbować ją sama zrobić! :)
OdpowiedzUsuńDoskonała tarta. Wygląda niezwykle słonecznie i.. pysznie :D
OdpowiedzUsuńha morele są takie niedoceniane
OdpowiedzUsuńfajne połączenie z dżemem pomarańczowym.
A jak będziesz dorzucaćprzepis to możesz poprawić tytuł posta bo croissant wyszedł czrekoladowy
Czekam na przepis zatem...
OdpowiedzUsuńps.zdjęcia bardzo mi sie podobają:-))
idealnie letnia ta tarta :)
OdpowiedzUsuńJakie proste, szybkie, pyszne.. efektowne.. :) Piękne są te morelowe połóweczki ukryte w marmoladzie.. :)
OdpowiedzUsuńWspaniała tarta Aniu. Zapewne zrobiłabym ją i to szybko, gdyby nie fakt, że właśnie dzisiaj piekarnik postanowił zakończyć swój żywot.
OdpowiedzUsuńPiękna, słoneczna tarta!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
morele- kocham.
OdpowiedzUsuńbardzo ładne zdjęcie w profilu, Aniu:)
również nie przepadam za morelami na 'surowo', ale ta tarta i twój komentarz bardzo mnie zachęciły, żeby spróbować
OdpowiedzUsuńŚwieże morele suche?? Może suszone są suche? :D Truskawka! Chyba nie masz szczęścia do prawdziwych soczystych moreli :) Moja Mama kupuje zawsze tak soczyste, że niezależnie ile by ich nie kupiła zawsze znikają wszystkie w jeden wieczór :)
OdpowiedzUsuńTeż będę piekła morelową tartę, ale z innymi dodatkami :)
Buziak!
Ewelajno, może się Ch. odświeży ;)
OdpowiedzUsuńLeloop, napisałam @ :)
Olcik, dziękuję!
Viri, ja wiem, wiem, że świeże są soczyste, ale nie tak jak brzoskwinie i nektarynki czy np. śliwki i o to mi chodzi. Morela zawsze będzie mniej soczysta niż w/w owoce, taka bardziej... mięsista. nie wiem, jak to ująć, ale kto nie przepada za świezymi morelami, ten mnie rozumie ;)))
Dziękuję za komentarze!
Pozdrawiam ciepło :)
Kopiujesz strasznie Liskę, zresztą jak 3/4 "kuchennych" bloggerek. To smutne, ale wszystkie Twoje opisy są napisane w identyczny sposób jak te od autorki whiteplate. Codzienne czynności opisane w tak fajny sposób, inna perspektywa - niestety oryginałów podrobić się nie da. Szkoda, że wszystkie autorki blogów z przepisami chcą mieć identyczne zdjęcia, nagłówki, ogólnie wygląd bloga, nie mówiąc już o sposobie pisania Liski. Denerwuje mnie to, jak każda chce mieć bloga z wyższych sfer, dopracowanego na 100%, takiego sztucznego. Gdzie w tym wszystkim coś spontanicznego, prawdziwego? Odstraszył mnie twój blog, chociaż przepisy są nienajgorsze, to jednak wolę sobie wejść na whiteplate niż kolejną podróbę.
OdpowiedzUsuńoo ja za niedługo będę mieć swoje morele. Teraz wiem co będę mogła z nimi zrobić:)
OdpowiedzUsuńhttp://swiat-kuchni.blogspot.com/
Anonimowy, gdybys chociaz się przedstawiła, mogłabym polemizowac z Twoimi zarzutami,a tak nie mam zamiaru tego komentować. W każdym razie polecam sprawdzić w słowniku definicję słowa "kopiować" i jeszcze polecam spojrzeć na datę założenia mego blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam anonima.
ANulka podoba mi się TO krzesło!
OdpowiedzUsuńKomentarz Pani/Pana na A mnie rozbroił.
Aż się boję pisać kolejny post!
:D
Kiedyś też wydawało mi się, że nie przepadam za morelami, ale z roku na rok zmieniam zdanie.
OdpowiedzUsuńWspaniały przepis, dzięki! ;)
Aniu! Wróciłaś! fajna ta tarta, ale zajrzałam tu dziś po paluszki z fety ;)
OdpowiedzUsuńA co do komentarza A - Ty i whiteplate? jak dla mnie to 2 różne bajki!
A i tak Ciebie lubię najbardziej ze wszystkich jedzeniowych blogów, a to dlatego, ze wlasnie Twoj blog jest INNY!
trzymaj sie cieplo!
Morele! A prawie o nich zapomniałam. Oj, nieładnie. Dziękuje za przypomnienie, coś z nimi upichcę :)
OdpowiedzUsuńoooooooooo,bylas w moim miescie,szkoda,ze na jakas kawke sie nie umowilysmy,moze nastepnym razem????
OdpowiedzUsuńMorele....tja....no,wlasnie...mialam i mam mieszane uczucia, sa smaczne przeciez,ale nie tak soczyste wlasnie,jak brzoskwinie,a jednak maja Cos w sobie,cos,co pcha do wlozenia ich do koszyczka robiac zakupy w tureckim markecie :) wlasnie leza i czekaja na jutrzejsze przerobienie ich na knedle i moze jeszcze jakis deserek :)
Taka tarta brzmi bardzo smakowicie,zapisuje i moze zdaze jeszcze ja wyprobowac w tym sezonie morelowym :)
Pozdrawiam i slonecznego weekendu zycze :)
P.S. tak swoja droga to dziwne,ze anonimowo sie ostrzej i odwazniej krytykuje,a raczej atakuje....tylko szkoda,ze juz do pozostawienia imienia odwagi cywilnej brak....
uwielbiam morele.. a Twoje zdjęcia to bajka! zdradzisz mi jakim aparatem je wykonujesz?
OdpowiedzUsuńps. Dodaję Cię do obserwowanych i zapraszam na moje rozdanie ("giveaway" po prawej stronie bloga, ) - do wygrania jest DROGOCENNY naszyjnik-serduszko, który bardzo by do Ciebie pasował :)Poza tym byłoby mi szalenie miło, gdybyś zechciała również mnie obserwować..
chocarome.blogspot.com
Cudownie pyszna propozycja:)
OdpowiedzUsuńPiekę ją jutro. Na bank.Zwłaszcza, że ostatnio mam fazę na pieczenie ;)))
OdpowiedzUsuńeh, wygląda super. nosze sie z zamierem upieczenia podobnej tarty, ale mam nadzieje ze na zamierach sie nie skończy i zdąze, by mi tylko moreli nie zabrakło na placu, bo narazie jest mnóstwo planów na rózne smakołyki ale wszystkich naraz nie ogarne :D :)
OdpowiedzUsuńTa tarta jest nieziemska, cudowna, piękna :)
OdpowiedzUsuńPiękna tarta, morele pieczone są najwspanialesze na świecie ( w zasadzie to one bardziej stworzone są do pieczenia niż konsumpcji na zimno). Jednak bardzo mnie tknęło słowo - croissant. Robię jak nic. Jutro.
OdpowiedzUsuńNo i znalazl sie autor czy nie znalazl?? Wiesz niepozorna, ale mnei w pelni przekonuje, toz to takie dobre kruche z owocami, klasyczne i brzmiace mniam, mniam :DD
OdpowiedzUsuńPS. Anulka, czy marmolada pomarancozwa ma cos wspolnego ze znana mi Basia? :)
Basiu, ciągle nie mam pojecia, skąd ten przepis :( No ale trudno, jak się znajdzie oswiecony, to mnie poinformuje.
OdpowiedzUsuńTAK, marmolada pomarańczowa ma DUŻO wspólnego z Basią, którą znasz! :))) JEST pyszna!
Ta marmolada to fajne antidotum na zime i pozornei czas bez owocow z ktorych by mozna zrobic konfiture, nieprawdaz?
OdpowiedzUsuńA jeszcze wisnei: Aniu i tak jestem zaskoczona ze sie skusilas, co by nei mowic mniej czy bardziej slodkie powidlo wisniowe jest obledne :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń