Pages

wtorek, 15 czerwca 2010

Zielona gorączka



Czerwiec zachwyca mnie swoją obfitością: mogę pójść do warzywniaka i wyjść z torbami sezonowych pyszności, o których zimą mogłam tylko śnić.

Śniadania zaczynam pomidorem,
potem idą truskawki,
na obiad szparagi/kalafior/młode ziemniaczki/ogórki małosolne/…,
na podwieczorek truskawki albo coś z rabarbarem,
a na kolację, jeżeli ta się pojawia, też wsuwam pomidory.

A kiedy objem się truskawkami, pojawią się czereśnie, gdy czereśnie mnie znużą, zajmę się arbuzami, gdy arbuzy przestaną mi pasować, zacznę jeść gruszki…
I tak co najmniej do września. Cudowna perspektywa!

Tak się miło składa, że nieopodal jednego z gdańskich sądów znajduje się idealnie zaopatrzony warzywniak pełen sezonowych smakołyków. To tu kupiłam ogromny pęk świeżego szpinaku (za całe 3 zł), to stąd wynoszę kobiałki truskawek, młode delikatne cebulki i pachnące latem pomidory malinówki*.

Ostatnio przyniosłam z warzywniaka brokuły, kalafior, który wreszcie przestał kosztować krocie, dużo truskawek i pęczek zielonych szparagów. Z tymi ostatnimi powoli się żegnam, nawet bez większego żalu – lukę po nich godnie wypełni fasolka szparagowa i seledynowy bób, który lada moment pojawi się na straganach.

Ciągle nienasycona zielonym, robię na obiad makaron ze szparagami i wędzonym łososiem.
Następnego dnia na talerzach ląduje podwójnie zielone danie: quinoa z pesto brokułowym i… brokułami.

A jutro może będzie szpinak…?



MAKARON Z ZIELONYMI SZPARAGAMI PESTO I WĘDZONYM ŁOSOSIEM

(przepis na 2 porcje)

2 porcje pełnoziarnistego makaronu (rurki/świderki/kokardki)
1 cienki plaster wędzonego łososia
4-6 łyżeczek pesto (albo i więcej, wg uznania)
1/2 pęczka zielonych szparagów
1 łyżka oliwy

Makaron gotuję zgodnie z instrukcją na opakowaniu.

W międzyczasie myję szparagi, odrywam twarde końcówki i kroję je na kilkucentymetrowe cząstki. Na patelni rozgrzewam oliwę, wrzucam na nią szparagi, chwilę je smażę, po czym wlewam odrobinę wody (ok. 1 łyżkę), przykrywam patelnię pokrywką i duszę szparagi, aż zmiękną (trwa to niecały kwadrans, chyba że ktoś woli bardziej miękkie).

Łososia kroję w paseczki.

Odcedzony, gorący makaron mieszam pesto i szparagami. Na koniec dodaję łososia, ewentualnie pieprzę całość. Podaję.



PODWÓJNIE BROKUŁOWA QUINOA

(przepis na dwie porcje)

2/3 szklanki komosy ryżowej (quinoa)
1 kwiat brokuła
1 ząbek czosnku
1/4 szklanki prażonego słonecznika + trochę do posypania
1/4szklanki startego parmezanu
1 łyżeczka soku z cytryny
1/5 szklanki oliwy

Quinoę zalewam zimną wodą i odcedzam z wody. Następnie zalewam ją podwójną ilości lekko osolonej wody (czyli 2 x 2/3 szklanki) i stawiam na gaz. Gdy się zagotuje, redukuję gaz i pozwalam jej wchłonąć płyn, trwa to ok. kwadransa.

W międzyczasie umyte brokuły dzielę na różyczki i lekko solę. Gotuję je na parze. Gdy zmiękną, lekko je studzę, po czym połowę z nich umieszczam w blenderze razem z czosnkiem, serem, słonecznikiem, oliwą, sokiem z cytryny.

Gdy quinoa jest już gotowa, mieszam ją z brokułowym pesto i pozostałymi brokułami, posypuję uprażonym słonecznikiem i zajadam.

Uwagi:

1.Marakon ze szparagami – inwencja własna, pewnie wielu z Was robiło nieraz coś podobnego. Proste i dobre. I już.

2. Quinoa przyszła do mnie z Warszawy od pewnej znawczyni holenderskiej kuchni, której za paczuszkę bardzo dziękuję! : ) Przepis na „Double broccoli quinoa” pochodzi z blogu 101 Cookbooks. Zrezygnowałam jednak z dodatku śmietanki, a migdały zamieniłam na słonecznik, który był akurat pod ręką. Moje są także proporcje składników w daniu.

Wymieszanie pesto brokułowego z quinoą sprawiło, że powstała zielonkawa, pyszna papka. Na zdjęciu Heidi danie prezentuje się ładniej, bo coś mi się zdaje, że nie wymieszała go tak dokładnie jak ja. W każdym razie miłośnicy zielonego będą b a r d z o zadowoleni! Mamy tu delikatną w smaku quinoę, wyraziste słonecznikowo-brokułowe pesto z czosnkową nutą, a w całość wplecione są cząstki brokułów. Pycha!



*nie tak dobre jak te od mojego wujka, ale wystarczająco pyszne!

35 komentarzy:

  1. A ja właśnie szykuję się do pierwszego spotkania z quinoa, która dotarła do mnie dzięki życzliwości Lo. Ogromna mnie ciekawość zżera jak to będzie?!
    Piękne zdjęcia jak zawsze Aniu!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, nie doczytałam, że i do Ciebie quinoa przywędrowała z Warszawy, czyżby ta sama dostawczyni?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, ależ kolorki! Pełnia wiosny u Ciebie Aniu na talerzu!:))

    Piękne ,pyszne zakupy. Ja także takie lubię. Wszystko co zielone kocham i owoce wszelkie, mniam:)
    Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę tego magicznego warzywniaka po drodze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie apetyczne i piękne są te zdjęcia. Zrobiłam się głodna, bardzo głodna! Kolory przedostatniego są obłędne. Lubię zdjęcia z trzymającym talerz;)
    Obok mnie też są miejsca gdzie można kupić sezonowe owoce w dużym wyborze, a w sobotę i niedzielę jest targ-lubię to:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i to się nazywa, że warto czekać na Twój nowy post :) ślicznie, apetycznie, inspirująco, aż gnać na bazarek mi się chce :) ale to zostawiam sobie na czwartek.

    OdpowiedzUsuń
  7. O jakie smaczne propozycje:) A wiesz , ja o tej porze roku mam podobny jadłospis;) I w ogóle najchętniej przez cały dzień jadłabym owoce:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie pachnie wiosną:) ba, w opisie to już wczesne lato...u mnie są juz czereśnie, co mnie barzdo cieszy a szpinak....dzisiaj będzie na obiad :)

    OdpowiedzUsuń
  9. I jeszcze wśród pyszności - maliny i jagody! Mniam :)

    Makaron ze szparagami koniecznie do zrobienia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zabawne ANiu, patrze na zdjecia na poczatku posta i przypomina mi sie jak w weekend zatrzymalam samochod na poboczu i pobieglam na pole robic zdjecia falujacego w zieleni mlodego zboza. Ta zielen rzeczywiscie poraza i kusi. Fajny makaron, sprobuje z radoscia. Pozdrawiam, anna

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie tez dopadła szaleńcza zielona gorączka;) Ale ja to mam dobrze - wczoraj napełniłam wózek po brzegi i zielenina przyjechała do domu;)

    Pozdrawiam ciepło Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  12. najbardziej podoba mi się ta Twoja perspektywa, tak niesamowicie podobna do mojej ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy Wasi mężczyźni "akceptują" bezmięsne dania? Albo inaczej: całe warzywne:)? Obiegowa opinia jest taka, że mężczyzna lubi mięso. Mój lubi i już:)

    OdpowiedzUsuń
  14. lubię ten czerwiec pełen zieleni i pysznych smaków..

    OdpowiedzUsuń
  15. quinoa mówimy stanowcze tak! :) Polecam też dla dzieci, bo nie ma glutenu.

    OdpowiedzUsuń
  16. O tak... doskonale Aniu rozumiem, o czym piszesz :)

    mnie cieszy jeszcze dodatkowo bliskość ogródka u rodziców, którzy się chętnie swoimi grządkami dzielą :)

    I Twoje propozycje - jak dla mnie rewelacja! teraz tylko komosę muszę upolować...

    OdpowiedzUsuń
  17. Też uwielbiam takie letnie przysmaki, o których wspominasz. Całą zimę na nie czekam, a później najeść się nie mogę.
    Makaron ze szparagami i łososiem - że też jeszcze na to nie wpadłam! Musi być pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  18. Ach! to jednak prawda że człowiek je oczami...
    Smacznie wygląda i z pewnością jest pyszne.
    Quinoa? Muszę spróbować, nie jadłam jeszcze.
    Pozdrawiam.
    Ps. Jak zwykle śliczne zdjęcia, po prostu podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudne te 'zielone' zdjecia Aniu!
    U mnie podobnie - moge spokojnie caly dzien przezyc na czerwcowych owocach i warzywach. Tylko pomidoriow jeszcze u nas nie ma; tzn ze ktore sie pojawily, sa jeszcze troszke bez smaku, za malo slonca chyba niestety. Ale juz za niedlugo powinno byc lepiej ;)
    Dzis wrocilam z pierwszymi czeresniami, zaraz je umyje i... spalaszuje :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. tą quinoę podwójnie brokułową też robiłam, pyszna :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Och, jak ja kocham to wszystko co pokazałaś i o czym napisałaś...

    OdpowiedzUsuń
  22. Aniu;
    Pysznie i tak lekko u Ciebie.
    Szkoda, że chwilowo katarzysko odbiera przyjemność warzywnych smaków.

    Aniu pozdrawiam cieplutko
    M. :)))

    OdpowiedzUsuń
  23. Aniu, jak zawsze same smakołyki u Ciebie! ciepłe pozdrowienia ślę nad morze

    OdpowiedzUsuń
  24. O, miałam dokładnie te same myśli wczoraj na targu - tyle świeżych owoców i warzyw, nic, tylko jeść!

    OdpowiedzUsuń
  25. "...znawczyni holenderskiej kuchni...". Bardzo mi się to podoba. Świetny przepis.

    OdpowiedzUsuń
  26. Widzę, że tu jak zawsze same wspaniałości! Często to właśnie rzeczy najprostsze robią największe wrażenie. Uwielbiam brokuła i makaron-napewno się skuszę na podobne danie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Wspaniale wygląda zieleń na talerzu.
    Smacznie, zdrowo.
    Dlaczegóż ja jeszcze nie mogę gotować sama sobie?...

    Lubię lato; za tę zieleń i za mnóstwo sezonowych owoców właśnie.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Hej! Tak, zebrałam się w końcu. Głównie przycisnął mnie fakt braku pomysłów na jedzenie do pracy i bezowocne poszukiwanie wegańskich przepisów o kolorowych zdjęciach i niewyszukanych skłądnikach :)

    Ale na razie kiepsko mi idzie. Zwłaszcza jeśli chodzi o zdjęcia.

    A Twój makaron wygląda pysznie. A ostatnio zastanawiałam się co też zrobić ze szparagami, żeby nie wylądowały w sosie holenderskim... :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Też lubię ten czas, jego obfotość,kolory i mły dla mnie fakt, ze mozna zjeść tyle pysznosci i nie trzeba się nawarzyć, nakrzątać. ot, ugotować bób, pojeść czereśnie z garści, itp. i Już jestemy najedzeni po uszy. jak ja to lubię. Bogactwo smaków i minimalizm. Proponowane przez Ciebie dania sa bardzo w moim guście, więc je w najbliższym czasie spapuguję . :-))

    OdpowiedzUsuń
  30. Ania ja na chwilkę dzisiaj, wybacz!
    Pierwsze danie to Dawidowi się podoba, mi drugie :) Makaronu nie jadam, chyba że ryżowy :)
    Wiesz jutro sobota i cieszę się najbardziej z niej z tego powodu, że pójdę na market farmerski do Pana Łukasza po warzywa ana cały tydzień :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Twój blog jest przepyszny! Prawdziwa rozkosz dla podniebienia - smakowo i literacko!
    Ja również gotuję i namiętnie pstrykam temu zdjęcia, ale przede wszystkim kocham teatr dla dzieci, dlatego również piszę bloga :) Miło wyszperać w sieci CZŁOWIEKA Z PASJĄ i talentem.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ojej, ojej, Truskawka! Zjadłabym wszystko! Na pocieszenie czeka na mnie bób, którego pochłonę z kurczakiem w marsali :)


    Wybacz moje zaległości, nie ogarniam nieco ostatnio. Ale... mam pracę! :))


    ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  33. Anna-Maria, zgadza się! Ta sama dostawczyni ;)

    Ha, Delie, ja tez lubię te zdjecia z rękami :) Są najbardziej efektowne przy małej ilosci pracy, ustawień i zmian pozycji.

    Szellko, dziękuję! :)))

    Anno, też mam niedawno robiłam zdjęcia młodego zboza :)

    Marta, pisałam do Ciebie w mailu, jak to u mnie wygląda kwestia mięsnych i bezmięsnych obiadów, więc się nie będę powtarzać :)

    Lo, dziękuję raz jeszcze!:)

    B.B., w zdjecia kulianrne trzeba "wejsć", dopiero po jakimś czasie wyrabia się swój indywidualny kadr i styl. Gdy patrzę na moje pierwsze kulinarne foto-potworki, to mi słabo (tu ich nie ma na blogu, choć moje pierwsze blogowe tez marne, ale wszystko przebija początek mego archiwum na Galerii POtraw;).Nie zrażaj się!

    POla, żadnego makaronu? Ja jem z mąką razową, ten ciemniejszy i jest super. Baaardzo lubię makaron!

    AM-R, dziękuję ogromnie za ten komentarz! :) Strasznie miło mi to czytać.

    Oczko, pochwal się na priva szczegółami pracy!



    Dziękuję Wam za miłe słowa i zachęcam do spróbowania komosy- ja ją polubiłam i z pewnością będę do niej wracać!

    POZDRAWIAM CIEPŁO!

    OdpowiedzUsuń
  34. Och Aniu, fajnie piszesz o owocach ;-) Ale jak tak mozesz spokojnie pisac o bobie i fasolce szparagowej, jeszce dobre kilka tygodni, a ja juz sie nie moge doczekac :)

    Kusisz zielonym, a ja ciagle mam do zrobienia ta brukselke (zielona, wic sobie przypomnialam:).

    Na pierwszysm zdjeciu sa takie listki, zielone, coz to jest? :*

    OdpowiedzUsuń
  35. No, ja tez wyczekuje bobu! Fasolke juz widzialam nas tydzien temu, a nawet i dwa, ale drrroga... Poczekam :)
    A te listki to konwalie, Basiu :)

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.