Pages

wtorek, 26 stycznia 2010

Różowy weekend



To był smakowity weekend pełen pięknych zapachów, pysznych smaków, śmiechu i niekończących się dyskusji na tematy kulinarne.

Było różowo,
zimno,
alkoholowo.

Pachniało
pieczonym indykiem,
czipsami fromage (o zgrozo!),
wstęgą dymu z papierosów, wnoszoną do pokoju przez pewną miłą palaczkę.

Aparat wypełniał się twarzami i potrawami,
brzuch smakołykami,
a głowa opowieściami.

Brzuch nadal duży, głowa pełna wspomnień, a aparat zdjęć.
Garść zdjęć okraszonych kilkoma słowami?



Bezglutenowa Babeczka pokazała, co potrafi! Różowe makaroniki z cytrynowym kremem były tak lekkie i delikatne, że nawet nie zauważyłyśmy momentu, kiedy pozostał po nich pusty talerz...

(miejmy nadzieję, że lekcja robienia makaroników nie pójdzie na marne i lada moment błyśniemy wiedzą, jaką przekazała nam BB.)



Ale żeby nie było tak słodko, muszę wspomnieć o pysznym boeuf bourginon, którego wsuwałyśmy w towarzystwie balsamicznych ziemniaków i czerwonej cebuli oraz pieczarek z szalotkami...



Muszę też powiedzieć o Wielkim Pieczeniu, które urządziła Szefowa ;) w sobotę! Dla soczystego, aromatycznego plastra pieczonego indyka, podanego w towarzystwie obłędnych żurawin (głównie spod ręki Gospodarnej Narzeczonej) i brukselki z kasztanami, warto było krążyć wokół piekarnika przez kilka godzin.



Medal temu, kto wie, jak się nazywają 'skarpetki' na indycze nogi!

(skarpetki autorstwa Basi i Polonii, wykonanych pod czujnym okiem Karoli.)



Sobie i Wam - autorom blogów kulinarnych- życzę więcej takich spotkań, w coraz większym gronie.



(a truskawa wyszła spod ręki Nocnego Wyżeracza Indyków)

44 komentarze:

  1. zaczynam żałować niedzielnej ucieczki. w gruncie rzeczy mogłam bardziej się poświęcić... makaronikowa relacja niesamowita. aż ślinka cieknie.
    Aniu, brzuszkiem się nie przejmuj. Tak, jak pisałam wcześniej, wszystko zmierza do kształtu idealnego - kuli :)
    fotorelacja z posiłkowania cudna - jak zawsze. i swoją dłoń widzę, jak memu Poldkowi nakładałam brukselkę! to moja ręką!! u Tili też można znaleźć moją dłoń. Szok! Moja prawa dłoń jest sławna ;)
    Dodam, iż Basia z Poldkiem są mistrzyniami. Produkcja indyczych skarpetek wychodzi im świetnie. Myślę, że Oczkownica nie pogniewa się, jak zostanę również ich menażerem ;) jesli komuś marzą się takie indycze skarpetki to proszę zgłaszać się do mnie :)

    Andziolu! Cieszę się, że wreszcie (po tylu miesiącach korespondencji) poznałam Ciebie :) Liczę na kolejne spotkania!

    btw: gratuluję Cię tak wysokiego miejsca w blogowym konkursie. W przyszłym roku wygrasz. Ja to wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co ładniejsze te różowe czy te skarpetki ;P
    Czytam sobie o Waszym weekendzie i serducho się cieszy, że tak się potraficie bawić!
    Aniu, piękna fotka, tam na górze :)

    Ciepło pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. te makaroniki są tak urocze!!!
    a skarpetki mnie szczerze mówiąc trochę przerażają.jak szklane oczy u wypchanych zwierząt. *.* Ale wyglądają ciekawie. :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Anulko, cudownie jest popatrzeć na nasz Zlot Twoimi oczami. Muszę powiedzieć, że nauka pod okiem Mistrzyni z wychylającymi się spod każdego łokcia aparatami była niesamowitą zabawą, a gdy teraz patrzę na te śliczne różowe guziczki ślinka mi leci :) Podobnie jak przypominam sobie pozostałe smakołyki i nasze zdjęcia oraz wygibasy nad nimi :DDD
    Wspaniale było Cię poznać Truskaweczko :***
    Mam nadzieję, że nie zaszłyśmy Ci za bardzo za skórę naszym "ciiii, bo obudzicie Anię", a zamarznięty akumulator teraz jest już tylko zabawnym wspomnieniem ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. no i znowu musze napisac i powtorzyc,co juz kilkakrotnie napisalam......zazdroszcze takiego wspanialego,wesolego ,gwarnego i smacznego spotkanka-bo jakze inaczej mogloby byc w TAKIM towarzystwie......
    Pozdrawiam cieplutko i juz widze,ze ze 2 kg by mi po takim spotkanku przybyly....

    OdpowiedzUsuń
  6. aniu pisałam już u Tili - no zazdroszczę spotaknia w takim gronie to coś wspaniałego spotkac osoby które zna się z meli i odwiedzania blogów.

    Relacja taka ze człowiek po przeczytaniu ma niedosyt :)

    serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie będę oryginalna... zazdroszczę spotkania. Wirtualne uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Różowe makaroniki są boskie! Za sam kolor bym zabiła. Muszę w końcu popełnić sama, skoro lekcja mi przepadła.
    Już pisałam w @, ale miło było Cię poznać, Aniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powtórzę za Ptasią - boskie te rożowe makaroniki. Do makaroników mam słabość, do różowych w szczególności:)
    Ale miałyście weekend! Pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, jestem pelna podziwu dla makaronikowej sesji zdjeciowej - to zdecydowanie Twoje kolory, nie mialam watpliwosci ze te kadry dobrze wykorzystasz! Zdjecia sa swietne i super je skaponowalas, nawet z lapka od palaczki prezentujaca konsystencje migdalowa-cukrowa dla Poli :-)

    Widze, ze lapki papierowe Dzordza robia furore, moze my z Pola zamiast przemytu pewnych platkow zaczniemy produkowac obucie dla indykow?

    Sciskam Cie Anulka mocno, ogromnie sie ciesze ze moglam Cie poznac :*

    OdpowiedzUsuń
  11. hmm.. aż tutaj pachnie :) Moja droga czy boeuf bourginon zrobiłaś z przepisu cudownej Julii Child?

    OdpowiedzUsuń
  12. Peggosławo! Ja nie wiem, czy powinnaś zabrać się za menażerowanie jeszcze tamtej dwójki, bo możesz wtedy zaniedbać moją karierę. A poza tym nadal nie wyciosałaś mi rzeźby z mydła malinowego.


    Cześć Truskawo! :) Ale fajnie Cię teraz czytać, jak się widziało naocznie :) Fajna babka z Ciebie. To kiedy znowu przyjeżdżasz? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aniu, fajnie było Cię poznać :) Wspaniała relacja, robisz przepiękne zdjęcia, jestem nimi zachwycona.
    Cieszę się, że spędziłam z Wami ten cudowny weekend.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  14. No! miło tu u Was :))) Ale ten Boeuf Bourguignon... mmm...
    PS
    Ładna nowa fotka :)

    OdpowiedzUsuń
  15. hej Ania, na prawdę na inny poziom wchodzą blogowe kontakty po spotkaniu:) Cieszę się, że mieliśmy okazję poznania się w niedzielę. Żałuję, że nie spróbowałem makaroników bo wyglądają nieziemsko ale pewnie będzie jeszcze okazja. Pozdrowienia ciepłe!
    ps. rozglądam się za Sontag po naszej rozmowie:)

    OdpowiedzUsuń
  16. oooo... jaaaa! Ależ uczta! Wspaniała! Zazdraszczam nieco i już planuję własną! PIĘKNE!

    OdpowiedzUsuń
  17. Aniu,
    przepiekna mialyscie impreze, dzieki za fotopoetycka relacje:)
    Gratuluje wysokiej pozycji BR2009-wprawdzie moja przepowiednia, ze wygrasz nie spelnila sie, ale to napewno za rok kiedy stworza kategorie Kulinarne:))

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajne jest to, że to samo można obserwować innym okiem, bo każda z Was uchwyciła to po swojemu.
    A ja tu z językiem niemalże przy monitorze, zgłodniałam. Super weekend miałyscie:)

    Noo i nowe zdjęcie w profilu...podoba mnie się ono:D

    OdpowiedzUsuń
  19. To musiał być bardzo, ale to bardzo smakowity weekend. Zazdroszczę. Przede wszystkim indykowi - tych uroczych skarpetek. Świetne! I ten jakże pozytywny kolor makaroników...

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. jak zobaczyłam zdjęcie na durszlaku, myślałam, że to tabletki witaminy B12 :) ja mam chyba jakieś obsesje...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Różowe makaroniki? O jaa cieee! :D

    Bardzo ładne nowe zdjęcie, Aniu!

    :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Makaroniki obłędne!! :) To moje wielkie marzenie - makaroniki własnej roboty :) Zbieram się do nich już jakiś czas, ale kiedyś się wezmę! ;) Reszta menu również oszałamiająca i powtórzę jeszcze raz u Ciebie - okrutnie zazdroszczę spotkania! :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Śliczne zdjęcia Aniu!:)))
    Spotkanie jak widzę boskie!:)))

    Pozdrawiam ciepło:)

    Ps. Śliczne zdjęcie w profilu!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja to żałuje i żałuję. Więc już się przymknę, bo kto pacjentów w szpitalu zamyka, temu uczta spod nosa umyka.
    No właśnie jakże tym skarpetom było?
    No i zdjęcie. Przyznam, że teraz cię poznaje, tamto oglądałam na wszystkie strony i nijak mi się nie kleiło.
    Jeszcze mi mi Kombinera się nie kombinuje..

    OdpowiedzUsuń
  25. Wszystko wygląda wspaniale, życzę wielu takich miłych weekendów!

    OdpowiedzUsuń
  26. O matko i córko! Ujmę to w 6 słowach :D: cóż to musiało być za spotkanie! :) Wyobrażam sobie, jak wspaniały weekend spędziłyście... :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Truskawko!
    Aniu, czy wiesz, ze z Twoich zdjec mozna czytac ...?(pytanie retoryczne). Czy istnieje szansa, ze podzielisz sie z nami przepisami na te potrawy? Podajesz linki do stron, ale na 'makaronikach' nie moglam znalezc kremu cytrynowego, indyk wyglada zabojczo, chetnie przygotowalabym podobnego. Serdecznosci dla Ciebie

    OdpowiedzUsuń
  28. Anulka :**** Niech te buziaki wystarczą za wszystko...

    Tęsknię już za Tobą Truskawkowa Aniu!

    Cudne zdjęcia ach!

    OdpowiedzUsuń
  29. Aniu,

    tylko pozazdrościć tak fantastycznie spędzonych chwil:)
    czy przepis na makaroniki zamieścisz( po cichu na niegi liczę bo na stronce bezglutenowej babeczki ich nie ma:(

    pozdrawiam!
    mimi

    OdpowiedzUsuń
  30. po pierwsze - pogratulować pomysłu :)
    po drugie - pogratulować realizacji!
    po trzecie - pozazdrościć, oj pozazdrościć :)

    I bardzo smakowite zdjęcia, bardzo...!

    a Twoje nowe zdjęcie - bardzo inne od poprzedniego - kiedyś pisałaś, że znajomi Cię nie rozpoznają po rozpuszczeniu włosów - i już się temu nie dziwię. Piękna kobieta z Ciebie Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Różowe makaroniki! WOW! :))
    fajnie miałyście :D
    i zdjęcia bardzo, bardzo ładne

    medalu bym nie dostała, więc napiszę, że indycze skarpetki wyjątkowo stylowe

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Różowe cuda - poproszę o przepis!
    Pasiasty zielono-soczysty obrus - poproszę o adres sklepu!
    Kulinarna uczta bloggerów - poproszę o wskazówkę jak się wkręcić na taką biesiadę nie będąc kulinarną blogowiczką!

    pozdrawiam!
    E.

    OdpowiedzUsuń
  33. Aniu!
    Ależ Wam zazdroszczę:)
    Takie spotkanie to coś wyjątkowego
    BB się spisała:) piękne makaroniki.
    Określenia na skarpeteczki niestety nie znam.
    Buźka!

    OdpowiedzUsuń
  34. Blogosfrea na takich spotkaniach moze tylko skorzystac :)
    Swietne zdjecia Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  35. Ale Wam fajnie było :-)
    Cudnie wyglądają te makaroniki!

    OdpowiedzUsuń
  36. Karola, bez Ciebie bylo zdecydowanie bardziej pusto, ale po tym, co mówiłąś, grzechem byłoby CIę przetrzymywać u Tili! Ha, Twoja ręka rzeczywiscie zrobiła się sławna, ale u Polki prezentuje się o wiele lepiej. Hm... Ja sie na przyszły rok na konkurs raczej nie piszę :)

    Moniko, rozmawiałyśmy o Tobie i o innych blogerkach z W-wy i okolic, bo to wszystko głupio zostało rozegrane, mogłyśmy się spotkać w jakiejś kawiarni w większym gronie. nauczka na przyszłość...

    Cukrowa wróżko, wies,z nigdy nie spojarzałam na skarpety indycze z tej strony i nadal tego nie widzę, choć dobrze wiem, co czujesz bo ze szklanymi oczami mam to samo...

    Tili, ja też się bardzo cieszę, ze się spotkałyśmy! dziękuję za gościnę, przywiozłąm do domu duuużo wrażen.POzdrowienia dla męża! :)))

    Gosiu, ja do dziś nie mogę dojsć do siebie po tym spotkaniu (wagowo)...

    Ewelosa, niedosyt możesz wypełnić relacjami na innych stronach ;)

    Migdałowa :)

    Ptasiu, i nawzajem :)

    Delie, fajnie było, choć ja miałam tremę przed tym zjazdem. Niesłusznie, jak sie później okazało.

    Basiu, nooo, różowe foty mi najlepiej wyszły :) A co do skarpet, to przecież już mówiłyśmy o ich domowym wyrobie, to piękna nisza ;)

    Amaleno, wołowinę po burgundzku robiła Tili, ja tylko wsuwałam ;) Przepis znajdziesz na Kuchni Szczęścia, polecam gorąco!

    Oczko, się zobaczy :)Najpierw Wy musicie wypad nad morze zrobić!

    Felluniu, wspaniałej relacji by nie było, gdyby nie było TYCH makaroników. Dla mnei Twe różowe cudeńka to symbol tego zlotu :)

    Robercie, dziękuję...:)

    Michale, jestem rpzekonana, ze to nie ostatnie nasze spotkanie, bo chyba między nami wszystkimi zaskoczyło :) Fakt, teraz jest jakoś tak inaczej, keidy zagląda się na blog osoby, z która przegadało sie noc. ALbo choćby kilka godzin przy pijanych śliwkach :P

    Tilo, ciekawam Twej uczty!

    Arku, fotopoetycka mówisz? :)A to nowe zdjecie jest bardziej na czasie :)

    Patrycjo, dziękuję!

    Zaytoon, myślę,, że indyk jest ostatnim ziomkiem, któremu możesz zazdroscić, bo marnie skończył ;)

    Maddy,hi hi, ciekawe skojarzenie.

    Goś, Majano, dziekuję!

    KOmarko, zgadzam się w pełni - makaroniki były obłedne. Ja nie mogłam wyjsć dla nich z podziwu. Ale to zasługa Felluni.

    Gospodarna Narzeczona, wiesz, tak miałam inny, totalnie jasny kolor włosów. I dlatego postanowiłam zaktualizować foto :)

    Dajdo, dzięki!

    Małgoś, hi hi... W Gdańsku tez sobie zrobimy mały zjazd, a co!W końcu jest nas sporo!

    Anonimowy, przepisy do tych potraw znajdziesz u TIli, na Kuchni Szczęścia - ja nie brałam udziału w ich robieniu (nie licząc lekcji robienia makaronikó), więc nie mogę się wymądrzać. Ale mam nadzieję w niedalekiej przyszłosci zrobić samodzielnie makaroniki, wówczas pokaze się też u mnie przepis na te cudeńka. Wbrew pozorom, one są łatwe do przyrządzenia.

    POla :))))

    MImi, Bezglutenowa Babeczka obiecała umieścić przepis na makaroniki, ale jeśli się nie pojawi, to go od niej wyciągnę, bo sama chcę je (makaroniki) zrobić w najblizszym czasie :)

    Amarantko, dziękuję bardzo :)))

    Agatku, również dzięki :)

    Enchocolatte, przepis na cuda pojawi się w przyszłości, muszę go wyciągnąć od naszej nauczycielki :) Aby wkręcić się na taką imprezę musisz po prostu lubić jesc, prowadzenie food bloga nie jest warunkiem sine qua non ;)

    Olu :)))

    Anoushko, dzięki!

    Andziu, na żywo makaroniki jeszcze fajniej sie prezentowały! ;)

    POZDROWIENIA ŚLĘ!

    OdpowiedzUsuń
  37. Witam serdecznie,
    te makaroniki snia mi sie po nocach.Ostatnio wyszperalam jakis francuski przepis, niestety. Przed pieczeniem byly rozowe, ale pozniej juz niekoniecznie.Corka naciska coraz bardziej, a tu pomyslu na realizacje brak. Pisze sie na przepis. Z gory dziekuje, pozdrawiam i gratuluje bloga, anna www.addiopomidory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  38. Witam serdecznie,
    te makaroniki snia mi sie po nocach.Ostatnio wyszperalam jakis francuski przepis, niestety. Przed pieczeniem byly rozowe, ale pozniej juz niekoniecznie.Corka naciska coraz bardziej, a tu pomyslu na realizacje brak. Pisze sie na przepis. Z gory dziekuje, pozdrawiam i gratuluje bloga, anna www.addiopomidory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  39. Wypad nad morze? Chętnie! ;)))

    OdpowiedzUsuń
  40. Anno, witam Cię ciepło! Badzo mi miło, że się odezwałaś. Byłam już u CIebie i na pewno bedę wracać :)
    Przepis na makaroniki znajdziesz wyżej, z tym, że nie dodajesz kawy, a odrobinę barwnika spożywczego. NAtomiast z kremem można szaleć, my jadlysmy z cytrynowym :)

    Oczko, dawaj :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Właśnie Felicję na dalszą maszkaradę namówiłam niechcący ;) Morze musi poczekać do lata - ładna pogoda, ciepło itepe

    OdpowiedzUsuń
  42. Różowe makaroniki- przepiękne!
    http://sama-slodycz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  43. Cudownie musiało być :) Rózowe makaroniki cudowne! Wciąż nie mam odwagi ich poczynić :(

    A te cuda na indycze nóżki to po prostu - PAPIEROWE MANKIETY :)

    Pozdrawiam serdecznie.
    Mon.

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.