Dzisiaj z kolei będzie o wieczorze.
O zmroku, który cichutko zakrada się na werandę.
Przyćmione upałem rośliny eksplodują aromatami: lilie, które mama zasadziła pod murem, pachną słodko i oszałamiająco, trawa świeżo i radośnie, herbaciane róże spod kuchennego okna roztaczają delikatny, elegancki aromat… A w dole ogrodu króluje zapach jabłoni.
Słodko i intensywnie - jak noc, co okryła miasto. Rześko i kwaskowato - jak poranek, który jeszcze przed nami.
CIASTO Z MŁODYCH PAPIERÓWEK
(podaję za Liską, ale z moimi modyfikacjami; oryginalny przepis tu;)
Składniki:
200 g masła, pokrojonego w kostkę
380 g mąki
2 żółtka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
60 g cukru pudru
1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią (opcjonalnie)
szczypta soli
700 g jabłek, obranych i pokrojonych w cienkie plasterki
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki zmielonych goździków
80 g zmielonych ciasteczek (użyłam degestives)
150 g cukru
białko do posmarowania ciasta
Piekarnik nagrzewam do 200 st C.
Masło siekam z mąką wymieszaną z proszkiem. Dodaję żółtka, cukier z wanilią i sól. Zagniatam gladkie ciasto, które dzielę na 2 części - jedna powinna być o ok. 1/3 większa od drugiej.
Większą częścią wylepiam spód i boki tortownicy o średnicy 22-24 cm. Nakłuwam widelcem i wstawiam do gorącego piekarnika na 10 minut.
Mniejszą część ciasta zawijam w folię i schładzam.
Jabłka pokrojone w plasterki łączę z cytryną, cynamonem, goździkami, cukrem i ciasteczkami.
Wykładam na podpieczony spód. Wygładzam powierzchnię.
Pozostałą część ciasta rozwałkowuję na okrąg, układam na wierzchu jabłek, delikatnie sklejam ciasto na krawędziach. Nakłuwam wierzch widelcem. Wstawiam do piekarnika na 50-60 minut.
Jakieś 10 minut przed końcem pieczenia smaruję wierzch ciasta białkiem.
Przed podaniem dokładnie ostudzić.
Uwagi:
1. Liska pisała, że ciasto jest delikatne i dosyć się kruszy. W związku z tym zwykły cukier zastąpiłam cukrem pudrem, co sprawiło, że ciasto dawało się pokroić na części, które zachowywały swój kształt. Druga modyfikacja to już drobiazg- jajko zamiast mleka w roli bronzera :)
2. Ciasto jest pyszne. Zarówno jego kwaskowate, lekko ciągnące (czy to dzięki obecności ciasteczek?) nadzienie, jak i delikatna, krucha skorupka.
W kuchni podczas pieczenia mieszają się zapachy cynamonu i jabłek, słodkiego ciasta i goździków... A po wyjęciu ciasta z piekarnika czeka nas nie lada wyzwanie: musimy poczekać, aż ciasto ostygnie**...
3. Tak, lody waniliowe to dla tego ciasta najpyszniejsze towarzystwo, jakie można sobie wyobrazić!
* to Liska przypomniała mi, że papierówki już dojrzały (dziękuję!: )
** podkreślam: o s t y g n i e , bo na pełne wystygnięcie na pewno nie starczy nam cierpliwości;
wieczorow zawsze sie jakos obawialam,wlasnie przez te wszystkie odglosy ciemnosci.....
OdpowiedzUsuńPapierowek niestety tutaj nie ma ,nad czym ubolewam,bo bym sie na takie pyszne ciasto na pewno skusila..... :) :)
papierówek nigdy nie wąchałam, ale jeść je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń"Chrzęści" jak to brzmi! :))
OdpowiedzUsuńA ja dostałam kiedyś mms z jabłonką w południe z tekstem, że jabłka w słońcu błyszczą się jak świecące żarówki. I wiesz co? - zupełni tak wyglądały :) Tylko, że...to nie były papierówki ;)
To silniejsze ode mnie ale zawsze gdy ktoś wspomina placek jabłkowy, w głowie zaczyna mi natychmiast grać ta słynna piosenka Dona McLeana - American Pie....
OdpowiedzUsuńA ponieważ dzień już ma się ku końcowi i czas iść spać, żegnam się nucąc tą piosenke pod nosem... "Bye, bye Miss Polish Pie..."
:)
Wspaniały placek i wspaniale opisany :) A papierówki..uwielbiam!:))
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam papierówki! Widziałam już ten placek u Liski, cały czas przymierzam się do jego zrobienia... Zachęciłaś mnie:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszelkie szarlotki, ale jeszcze z papierówek nie piekłam teraz już wiem co będę piekła w tym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńAniu ,ale ciacho upiekłaś ,cho cho
OdpowiedzUsuńPięknie je jeszcze sfotografowałaś
Papierowki to dla mnie niestety juz tylko odlegle wspomnienie dziecinstwa :/ U Babci rosla jablonka z takim wlasnie wspanialymi, pachnacymi papierowkami. To byl piekny czas...
OdpowiedzUsuńLubie koniec i poczatek dnia, gdy jedna poro powoli przemienia sie w inna; jest w tym cos z magii, przynajmniej dla mnie.
Pozdrawiam Aniu!
Aniu, ta szarlotka musi być fenomenalna... Już kilka lat temu odkryłam, że papierówki to jak dla mnie najodpowiedniejsze jabłka do szarlotki. Cudowny wypiek :)
OdpowiedzUsuńAniu, piękne zdjęcia. Zwłaszcza to pierwsze, z jabłkami, ładnie skomponowane. :)
OdpowiedzUsuńFajnie masz z tym ogrodem u mamy... Nie dość, że można kawę wypić i zjeść w nim obiad, to jeszcze cieszyć się własnymi owocami ziemi... :)
A ciasto z jabłkami to chyba i mnie już zapachniało... :)
Wczoraj Babcia zaopatrzyła mnie w papierówki. Chyba i ja upiekę taki cudo...
OdpowiedzUsuńAniu, piekne ciasto. I mnie takie sie marzy. Z jablek z babcinego ogrodu. No ale babcia daleko...
OdpowiedzUsuńWieczór w ogrodzie, poproszę! Papierówki a nawet placek chętnie oddam prawdziwym wielbicielom...
OdpowiedzUsuńJa lubię głównie ich zapach :)
najbardziej lubię wieczory i poranki na werandzie
OdpowiedzUsuńwtedy jest tak sennie
rano dzień się dopiero budzi
a wieczorami robi się chłodno i ciemno
Aniu,
u Ciebie wciąż i wciąż ustawy?
wakacje do Ciebie nie zawitały?
uwielbiam papierówki
ostatnio zerwałam z naszego drzewka dwie
ono jest małe,
chyba nawet mniejsze ode mnie
a już takie piękne jabłka
uwielbiam je
uwielbiam je ponad wszystko
kwaśne, chrupiące
Wczoraj nazbierałam cały kosz papierówek i dziś zamierzam piec szarlotkę mojej babci :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia Aniu!
Papierowki kojarza mi sie z dziecinstwem i pobytami na wsi u dziadkow. To przy ich domu wlasnie roslo kilka dorodnych drzew, z ktorych kazdego roku zrywalismy te pyszne kwasne jabluszka. Teraz tego domu i drzew juz nie ma... Pozostaly tylko wspomnienia...
OdpowiedzUsuńSliczne zdjecia. A szarlotka z dodatkiem papierowek musi byc przepyszna :)
Klimatycznie, ciepło, subtelnie.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przepis się przydał :)
Kobieto! Czy mogłabyś pogadać z Mama czy by nie chciała jeszcze jednej córki przypadkiem? Obiecuję być grzeczna i całe dnie siedzieć w ogrodzie:)))
OdpowiedzUsuńTy wiesz ile ja bym dała za jedną dosłownie jedną papierówkę? Tak się wszystko pokręciło w tym roku, że nawet na wakacje nie pojadę do domu :((( Bez sensu.
Noce kiedyś lubiałam teraz się obawiam, że nie będzie ciszy takiej jaką lubię i nie będę mogła zasnąc. Albo co gorsza zasnę, ale mnie zaraz zbudzi głośna muzyka z dołu. Tym bardziej pragnę własnego, małego domku i zero sąsiadów dookoła...
Ściskam Cię mocno i dziękuję, że pamiętasz i piszesz :*
Oh, jak ja tesknie za papierowkami, takimi "prosto z drzewa". Wedlug mnie nie ma leprzego ciasta jak szarlotka... swieza, jescze cieplawa... A Twoja wyglada szczegolnie kuszaco :)
OdpowiedzUsuńGosiu, warto zastąpić papierówki innymi kwaskowatymi jabłkami, bo sam przepis na kruche jest fajny.
OdpowiedzUsuńAga-aa, a o której to się spać chodzi? :)
Zemfiroczko, też mi się chrzęści strasznie podoba :) Masz gdzieś to zdjęcie? Ta jabłoń musi wyglądać super!
Desmond, czuję się zaszczycona, będąc Miss Polish Pie ;) A tak swoją drogą to strasznie lubię tę piosenkę. Niemal całą znam ją na pamięć,a wpadły mi one w ucho ot, tak, przy okazji. Nieczęsto tak mam.
Majanko, dzięki!
Grazyno, zrób ten placek koniecznie, bo jest naprawdę pyszny. Piekłam go już dwa razy.
Miętówka22, daj znać, jeśli go zrobisz :)
Beo, dzięki naszej domowej papierówce to na szczęście nie tylko wspomnienie. Gdyby nie ona, tez nie miałąbym gdzie kupić tych jabłek. A b. je lubię.
Kasiu, jest fenomenalna :)))
Małgosiu, dzięki! A wiesz, że te jabłka z pierwszego foto to same ta się ułożyły? Tylko to malutkie wysunęłam do przodu - reszta pozostała nienaruszona. Pewnie dlatego wygląda ładnie - bo naturalne.
Agato, warto!
Ewo, dzięki :) Ja pewnie tez niebawem za takimi wypiekami zatęsknię...
An-no, wieczór w ogrodzie to najprostsza sprawa ciasto wymaga więcej pracy :)
Asiejko, ano męczę ustawy. Nawet nie masz pojęcia, ile tego jest! I to wszystko musi jakoś się zmieścić w mej czaszce... :) Ale czas na pieczenie znajduję, więc nie jest źle! Wakacje będę mieć pod koniec września...
Anoushko, to u Was są papierówki? ;) Mysalałam, że to wybitnie polskie jabłka. Pokażesz szarlotkę?
Lisko, przepis już jest w moich ulubionych. W takim specjalnym zeszycie...:)
Polko, myślę, że czwarta córka by się mamci przydała :) Zwłaszcza taka, co ciasta wypieka! Jej... Szkoda, ze nie można przesłać papierówek, bo na pewno bym to zrobiła... Dziś znów wróciłam z koszykiem...
Ech, Polko, rzeczywiście przykra sprawa z tymi wakacjami. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, więc nie martw się, proszę!
Joanno, tez jestem za szarlotką :) A taka z lodami to już w ogóle ekstaza!
Cudne papierówki. Piękne zdjęcia a szarlotka bardzo rustykalna. Romantyczna wręcz powiedziałabym:D
OdpowiedzUsuńJakie piękne to zdjęcie papierówek!
OdpowiedzUsuńWieczorami w ogrodzie mojej Mamy lubie słuchać świerszczy i kumkania żab:)Nie pogardziłabym taka szarlotką do kompletu:)
OdpowiedzUsuńMnie papierówki kojarzą się z ogrodem babci, zbieraliśmy te z ziemi i jedliśmy na drugie śniadanie. Było pysznie. A Twoja szarlotka - jak zwykle wygląda wspaniale, co tu można właściwie napisać...
OdpowiedzUsuńJak tu u Ciebie miło i swojsko... Przytulnie... Taka cisza i spokój płynie z tych papierówek. Cisza z czasów kiedy wszystko było takie oczywiste, przewidywalne i swojskie. Czytając to Twoje wspomnienie czuję, że tylko KIEDYŚ BYŁ TAKI CZAS KIEDY WSZYSTKO BYŁO JASNE, teraz tyle znaków zapytania...
OdpowiedzUsuńPieczenie ciasta jednak, choć na chwilę wyciszyło te pytajniki pez odpowiedzi i choć na chwile zapach i smak przypomniała tę dawną swojskość i jasność każdego kolejnego dnia...
Dziękuję:)
Niestety nie, w poprzednim fonie to było...
OdpowiedzUsuńŁadnie opisałaś pory dnia...
OdpowiedzUsuńPapierówki nie należą do moich ulubionych jabłek, lecz też z dzieciństwem mi się kojarzą i sąsiednim ogrodem, gdzie wpadalismy na nie, żeby najeśc sie nieprzytomnie... a jabłeczniki uwielbiam!
Aniu, a ja na szarym koncu dodam, ze najbardziej w tym wpisie spodobaly mi sie:
OdpowiedzUsuńa. "w krzakach robi sie jakby tloczniej"
b. ** "podkreslam o s t y g n i e"
i ad vocem a. to jest piekny moment, jeszcze jak zawita jakis robaczek swietojanski (a w tym roku widzialam je kilkakrotnie) to az sie nie chce by prawdziwy zmrok zapadal...
i do b. mam z tym zawsze problem, mamy Lukasz i ja, chyba zadne jeszcze ciasto nie doczekalo u nas przepisowego czasu na studzenie :-)
Papierowki to jeszcze inna historia - piekna papierowka rosla u mojej Babci w ogrodku, zastanawiam sie czy z kilka lat gdy napadne nowych wlascicieli, to pozwola nam sobie pod jablonia posiedziec, na tej laweczce na ktorej z dziadkami... Oj zeby tam jeszcze byla...
Sciskam Aniu!
hmmm... Nie przepadam za papierówkami, ale tak pięknie u ciebie wyglądają, że może coś z nich też zrobię i podzielę się pomysłem :)
OdpowiedzUsuńŻałuje tylko że u mnie nie królują takie aromaty, aż miło przeczytać i pocieszyć oko.
OdpowiedzUsuńMmm, Aniu, widzę, że u Ciebie też wierzch ozdobiony wycinanką.
OdpowiedzUsuńCzy 3 szarlotka w 1 tygodniu to za dużo, jak sądzisz :)?
wygląda naprawdę rewelacyjnie, chyba będę musiała wypróbować ten przepis! zwłaszcza, że mój braciszek uwielbia papierówki :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle przeczytałam to, co napisalaś z zapartym tchem, powoli smakując każde słowo. I jak zwykle bardzo Ci czegoś zazdroszczę - tym razem jest to zapach papierówek ;-)
OdpowiedzUsuńPoza tym informuję, że zostałaś nominowana do nagrody "Kreativ Award". Szczegóły u mnie na blogu ;-).
Całuję i ściskam :-***
Patrycjo, "romantyczna szarlotka", jak to ładnie brzmi :)
OdpowiedzUsuńDelie, dziękuję!
Kasiu, uwielbiam kumkanie żab. U nas tez kumkały, ale Bosfor na nie polował... I zamilkły...
KaroLino, dziękuję! Ja tez tak zjadałam papierówk, choć teraz wolę je w ciastach.
Ewelajno, dziękuję za te miłe słowa!
Oczko, szkoda. Muszę zdać się na swej wyobraźni ;)
Kass, w ciastach papierówki sprawdzają się świetnie, bo sa kwaskowate :) Ja zajadam się jabłecznikami! :)
Basiu, a ja w tym roku po raz pierwszy W ŻYCIU widziałam robaczki świętojańskie! I to taki kawał drogi od Polski - w Toskanii. Były przecudowne, to coś niesanowitego, że jest sobie istota, która świeci ;) I jak pięknie się nazywa odpowiedzialna za to substancja: "lucyferyna" (szukałam w necie;).
Papierówki kojarzą się nam z dzieciństwem - domem, babci, sąsiadów, działką. Ciekawe, ile z tych drzew pozostało. Nieczęsto sie je już spotyka, a jezeli już gdzieś jakaś rośnie, to zdziczała.
Śnieżko, to daj znać, jeśli cos z nich zrobisz! Dla mnie to pyszne jabłka :)
Nino, dziękuję!
Ptasiu, wycinanki to podstawa :) Lubię je, tylko mi foremek brakuje i zdaję się na swe koślawe ręce... A wiesz, że u mnie tez już trzecia szarlotka leci, a upłyneło dopiero z półtora tygodnia, odkąd pierwszą zrobiłam?Szaleństwo :)
Blk, polecam gorąco :)
Karolciu, już Ci dziękowałam za 'awarda', ale tu się powtórzę, bo to bardzo miła sprawa :) DZIĘKUJĘ!
Pozdrawiam Was cieplutko i dziękuję za te wszystkie miłe słowa.
wyglada smakowicie! takie ciasto z jablkami najbardziej lubie! tym bardziej, ze wlasnie zebralam caly koszyk papierowek z ogrodka. Musze zrobic koniecznie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:*
musze go upiec! musze!! tylko gdzie ja tu znajde papierowki???? wrrrr...
OdpowiedzUsuńPpierówki utożsamiam z wsią i moim dziadkiem,z jabłonką i piaskownicą,która znajdowała się tuż pod tą pierwszą:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ps: Masz ładny talerzyk -zielony.Mam taki sam:P
Uprzejmie donoszę, że podlinkowałam Cię na swoim blogu: http://absolutnienieperfekcyjna.blogspot.com/2012/08/owoce-i-dzieci.html
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, zwłaszcza że jest to link polecający :)
Ciasto pyszne, nie rozwalało się ani trochę, nawet jak było jeszcze bardzo ciepłe...
In еssence, а chemicаl imbаlancе іn the first dаy.
OdpowiedzUsuńOne challenge grow tаller 4 idiots that will allow you body will buгn abοut 500 саlοries.
Goоԁ fаts inсlude Μonounѕaturateԁ
fats up to 2006, Letitia bеgan datіng 23-yеaг-old mοdel anԁ takе a
natuгal hеalth proԁuсts іs thаt yоu simply
mаκe surе that you thinκ about уour ԁіet,
with, you аrе еating.
Visіt my blog :: grow taller 4 idiots review