Wolałabym lubować się w wyrazistej czerwieni. Albo chociaż w krzyczącej zieleni…
Kiedyś podkochiwał się we mnie chłopak, który w kościele grał na gitarze. Nie zwracałam na niego większej uwagi, bo kościelne chłopaki to jednak nie to. Jakiś czas później usłyszałam od koleżanki, że chłopak z gitarą powiedział, że może i by chciał ze mną chodzić, bom miła i ładna, ale jednak zbyt grzeczna dla niego. Po dziś dzień czasem się z tego śmieję.
Serniczki
PASTELOWY SERNIK NA ZIMNO**
4 homogenizowane serki waniliowe
truskawki (lub inne owoce)
Robię kolejną warstwę, mieszając galaretkę z serkiem. Wylewam do formy dopiero, gdy pierwsza warstwa już stężała.
W ten sam sposób przygotowuję kolejne dwie warstwy.
Następnie układam na cieście pokrojone w plasterki truskawki, zalewam je galaretką (bez serka). Odstawiam do stężenia, po kilku godzinach jest gotowe.
* jeżeli ktoś nie wie, o co chodzi (czy jest taka osoba?!), tłumaczę: to główne bohaterki „Dynastii”, kultowego tasiemca, którym żyła cała Polska;
** niedawno miły memu sercu sernikożerca obchodził urodziny, to właśnie dla niego powstało to ciasto;
*** pierwsze truskawki w tym roku!
A u mnie zależy od humoru.Czasami lubię sobie coś "wyblakłego" i spokojnego założyć. Jestem jednak z reguły tą lubiącą krzyczące kolory (w stylu krwista czerwień, czy też intensywny fiolet) - nie przepadam jednak za zbyt dużą ilością wzorów - wolę gładkie, ale właśnie mocne.
OdpowiedzUsuńAle ale.. co do serniczka, to napisz jakich użyłaś galaretek? Mam ostatnio ochotę na coś mało kalorycznego i serowego.
Pozdrawiam!
ps. jak widać chłopak z gitarą nie był dla Ciebie parą;)
Sernik piękny i pastelowy :)
OdpowiedzUsuńA kościelne chłopaki to jednak nie to ... święta (!) prawda ;D
No, ta czerwień z wierzchu to taka bardziej intensywna niż pastelowa...
OdpowiedzUsuńAniu, ja też z tych grzecznych i też swego czasu (jeszcze w szkole podstawowej) pewien chłopak dał mi z tego powodu kosza ;-)
OdpowiedzUsuńA pastelowe serniki, dokładnie takie jak ten z Twojego przepisu robiłam kiedyś nałogowo ;-) I tak sobie dzisiaj pomyślałam, że chętnie bym znów takiego spróbowała.
zachwycające te pastele
OdpowiedzUsuńostatnio polubiłam galaretki
robiłam z kiwi
robiłam z kwaśnymi jeżynami
i robiłam galaretkowe pianki
z kremowym serkiem na pewno spróbuję!
Cudowny sernik! :))I pastelowo piękny Aniu!:))
OdpowiedzUsuńJa też paste-love. Chociaż czasem pazurem zieleni też nie pogardzę! :)
OdpowiedzUsuńPiękne ciasto!!!
Tak! To jest wlasnie to ciasto, co je na imprezy wszelakie robil moj wujek :) Ale nigdy nie chcial zdradzic przepisu... Pozniej jak juz podroslam sama sobie przepis wyszukalam ;) Bardzo lubie to ciasto i powiem Tobie moja Droga Aniu ze mnie natchnelas do zrobienia czegos podobnego :) Mniej pastelowego, a bardziej czarno-bialego bo ja z kolei lubie czern. A i ostatnio nawet fiolet ale ciemnt taki. W czern wpadajacy :)
OdpowiedzUsuńPS
O foremkach odpisalam na gmail :)
sliczny ten serniczek - taki delikatny i z tego, co piszesz, to jakos mi do ciebie pasuje! chetnie bym sie poczestowala...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Piękny pastelowo-tęczowy sernik. A Ty Aniu nawet wypowiadasz się pastelowo, więc chyba nie warto walczyć z naturą ;)
OdpowiedzUsuńJa też z frakcji zupełnie nie krwisto krzycząco czerwonej. Wolę krzyczeć inaczej.
OdpowiedzUsuńSerniczek... bardzo miły dla oka. Bardziej prowokujący niż można by było się spodziewać po pastelach...
Aniu, jakos Cie widzialam (nie wiedziec czemu?) bardziej w owym golebim niz krzyczacej zieleni... A z "koscielnego chlopaka" usmialam sie do lez, z gitara to jeszcze moglby byc, nie? :)
OdpowiedzUsuńWiec donosisz tym samym, ze sa truskawki, czyli makaron mozne juz robic Aniu? Usciski :*
Podobają mi sie atkie słodkie kolory... ;)
OdpowiedzUsuńJa tez bym sie chyba nie zainteresowała chłopakiem który gra na gitarze w kosciele hihi
OdpowiedzUsuńA co do serniczka. Piekny, kolorowy i napewno pyszniutki ;)
Dynastia to pewien symbol, z orientowania się w którym czuję się niejako wykluczona z racji wieku- jestem ledwo pełnoletnia!
OdpowiedzUsuńpastelowe jest piękne, to kolejne ładne słowo. takie apetyczne i zachęcające, że uśmiech sam pojawia się na twarzy (przynajmniej mojej)
Pastele, powiadasz? Ja z tych co czekoladowo-pomarańczowo się noszą. I czerwony lubię. Charakter mi na pastele nie pozwala. Oraz typ urody ;)
OdpowiedzUsuńAle pastelowe tulipany uwielbiam. A serniczek - subtelny, a i owszem :)
Jstnk, chodzi Ci o smaki galaretek czy o firmę? :) Ja dobierałam galaretki wg kolorów, zatem była wiśniowa, malinowa, porzeczkowa. I jeszcze agrestowa i gruszkowa, ale wierz mi, one wszystkie smakują podobnie :P
OdpowiedzUsuńDoroto, dziekuję. Pochwała od mistrzyni serników to jest to ;)
Pinos, no tak, wierzch sie wyłamał... Wybacz :P
Karolciu, to na co czekasz, do dzieła :)
Asiejko, dziekuję! I próbuj, próbuj.
Majano, dziękuję w imieniu sernika :)
Agato, pazur zieleni ja wolę w naturze, nie na sobie. Ale to wszystko kwestia gustu :)
Aniu, to prawda, trochę do mnie pasuje :)
Komarko, z naturą już nie walczę :) Dziekuję za miłe słowa!
Lisiczko, ładnie to ujęłaś. "Wole krzyczeć inaczej". Ja też.
Basiu, truskawki sa, ale nie wiem, czy powinnam Ci pozwolić na makaron ze śmietanką w ich towarzystwie...A to dlatego, że te pierwsze truskawki niestety były tylko atrapami prawdziwych owoców. Bez smaku, jedynie zapach i kolor. Ale wiedziałam, że tak może być! Czekam, czekam...
Marylin,Emmo, dziękuję :)
*I, no tak, musisz nadrobic zaległosci i obejrzec kilka tysięcy odcinków Dynastii :P
An-no, pastele, powiadam :) Nie wyobrażam siebie w pomarańczach! Ale to kwestia natury, choć ja taka pastelowa do końca nie jestem. A tulipany - najlepsze białe i różowawe. Uwielbiam!
Pozdrawiam Was, dziewczyny :)
A ja za takimi serniczkami nie bardzo przepadam,ale cóż zrobić.Widać za bardzo wyrazista jestem:P
OdpowiedzUsuńO, Polko, jak ja Cię nie zauwazyłam?! Wybacz... :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twojego serniczka, czy można się go niebawem spodziewać? :)
Czerń to i owszem! Bardzo lubię, bo to klasyk wsród kolorów.
PS za gmail dziękuję ;), niebawem się doń ustosunkuję! teraz zmykam, bo sporo pracy przede mną...
Aniu, przepadam za pastelami. Najbardziej jaśniutki róż i jaśniutka brzoskwinia. Latem tylko te kolory! I w muzyce słuchanej przeze mnie też same łagodności:) Moja druga połowa, choć męska w 100%, też można powiedzieć, że pastelowa z natury jest! I dobrze nam z tym:)
OdpowiedzUsuńP.S. Serniczek taki bardzo lubię!
Ale piękne kolory :) Taka pastelowa tęcza :)
OdpowiedzUsuńDla takiego serniczka to chyba i ja polubię pastele. Na co dzień wolę jednak bardziej wyraziste kolory, takie raczej Alexis ;)
OdpowiedzUsuńAniu, tak sie pytam i pytam, bo sie troszke boje ze tutaj na dobre sie skoncza... A obiecalam Ci, wiec zapomnialam o nich calkowicie... Jutro jednak zrobie rozeznanie na targu jak sytuacja wyglada :)
OdpowiedzUsuńSciskam :*
Za kawałek takiego serniczka dałabym się pokroić... na takie właśnie sernikowe kawałeczki :-)
OdpowiedzUsuńJa jestem z tych krwistoczerwonych - ten kolor we wszelkich odcieniach przeważa w mojej garderobie.
I jeans.
oj ale czemu "na nieszczęście" lubisz pastele? pastele są śliczne!
OdpowiedzUsuńBasiu,uroczyscie melduję, że zaczęło się! Sezon truskawkowy...
OdpowiedzUsuńDziś kupiłam pół kg za aromatyczne, czerwone truskawki. Smakują niesamowicie... To co, niebawem makaronik? ;)
Czytam Cię od dawna, ale jeszcze nie zauważyłam, że jesteś rozwodniona :)... A co tam! Jeżeli tak lubisz, to taka bądź, nie :)?
OdpowiedzUsuńJa właśnie dziś jadłam pierwsze (i to ogrodowe, żeby było lepiej) truskawki. W ilości dwie niestety, ale ważne, że jadłam :). A serniczek, czy wyrazisty, czy nie, boski :).
A ja lubię czerń, niezmiennie od ładnych 10 lat, choć zdradzam ją czasem ;) W ubiegłym roku robiłam jej mariaż z bielą, teraz zachwycam się żółtym i zielonym :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam, zrobiłam!! :D Aniu, potrafisz narobić smaka ;) Wprawdzie nie tyle paseczków, tylko trzy z galaretką i miałam pewne problemy ze stygnięciem warstwy spodniej ale warto było troszku się pomęczyć i poczekać :D Wyszedł bardzo smaczny :D
OdpowiedzUsuńNazwaliśmy go z mężem "obcak" ;D tudzież "flaki obcaka" ;D (to rezultat oglądania "Trzeciej planety od słońca" i cyklu Obcych ;P Bajecznie się trzęsie, kiedy go nieść na talerzyku do skonsumowania ;) ^_^
Oczko, czerń też, też! Ten kolor lubi chyba każda kobieta... Wyszczupla i dodaje tajemniczości.
OdpowiedzUsuńPorcelanko, baaaaaaardzo się cieszę, że Cię zainspirowałam :))) Zapomniałam napisac na blogu, że mieliśmy z tym ciastem małą przygodę: w pewnym momencie kawałek przeleciał tuż NAD MOIM RAMIENIEM. Jakim cudem? Ano takim, że Luby siedział na ramieniu fotela(a ja na fotelu, a w dłoni trzymal talerzyk z porcją ciasta. I w pewnym momencie ten kawałek spadł i plasnął na stół, tuż obok mnie :)
To LATA? :DDDDD
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to nie może być materia martwa ;PP :DDDD
Pozdrawiam Cię serdecznie Aniu :))
a jaką pojemność powinny mieć te serki? :)
OdpowiedzUsuńTo male opakowania, nie umiem teraz okreslic gramatury- 150 g?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
tak sobie myślę, że zrobię sobie ten serniczek jak się już truskawki pojawią, bo to szybki przepis jest (:
OdpowiedzUsuńmam Aniu pytanie jednak, jak dużej tortownicy użyłaś? pewnie przydałoby się ją uszczelnić, tak?
i czy każdą galaretkę rozpuszczałaś w 500ml wody jak na opakowaniu? czy w mniejszej ilości?
pozdrawiam ciepło!
Viri, tortownica była 23 cm, ale robiłamm i w 26, też jest ok. Nie uszczelniałam jej niczym, bo galaretka mi nie przeciekała, ale jezeli Twoja forma nie jest szczelna, to uszczelnij :) A galaretkę robiłam we wskazanych proporjach wody, no, może dawałam ok. 3 łyżki płynu mniej.
OdpowiedzUsuńDaj znać, jesli zrobisz!
:)
Już zdecydowałam, że zrobię na bank... na pewno jeszcze przed wakacjami (;
OdpowiedzUsuńdam znać z pewnością, tak jak i przy zupie dyniowej J.O. xD
miałam donieść więć donoszę, cała relacja + fotorelacja tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://cioccolatogatto.blox.pl/2010/06/Pasiasty-sernik.html
(;