Nie wierzyłam,
-->że to nastąpi tak szybko: fala ciepła zalała miasto. I choć próżno jeszcze szukać zieleni, to w powietrzu czuć zmianę.
Świat nie pachnie już szarością, deszczem i chłodem: powietrze nabrało lekkości, jest orzeźwiające i jakby delikatniejsze.W połowie drogi zatrzymałyśmy się tam, gdzie zawsze: na błękitnym, obdrapanym mostku. Po paru łykach mineralnej i kilku minutach kontemplacji (szemrząca, leniwa rzeczka, plusk wody uderzającej o kamienie na zakręcie… na plastikowe butelki nieopodal starałyśmy się nie zwracać uwagi), ruszyłyśmy.
Na nic podziwianie widoków (rozległe pola, bociany w wielkim gnieździe, przydrożna figurka, drewniana chatka),
na nic próby rozmowy na inne niż kulinarne tematy: nasze myśli nieuchronnie wędrowały ku lodówce.
Reszta drogi minęła nam na rozprawianiu o tym, co zjemy. Mama snuła wizje na temat kanapek z jajkiem i szczypiorkiem; ja długo się nie namyślałam, bo wiedziałam, że w domu czeka na mnie ostatnia miseczka zupy.
Aromat duszonej cebulki.
Wytapianego boczku.
Smażonego czosnku…
Podobnie jest i w tej zupie: smak czosnku jest wyczuwalny, ale jest jakby wygładzony.
Słodkie pomidory stanowią dla niego idealne tło.
Jeśli chodzi o rodowód zupy, to do tej pory istnieją spory w doktrynie, kto jest jej twórcą ;) Mama twierdzi, że rodowa czosnkowa wyszła spod jej ręki (chochli), kiedy to dnia pewnego zmodyfikowała hiszpańską zupę pomidorowo-cebulową. Nurt przeciwstawny reprezentuje babcia, która sobie przypisuje autorstwo tej pysznej zupy. Osobiście bardzo chciałabym twierdzić, że pomysłodawczynią jest babcia (wszakże to wydłuża istnienie przepisu w rodzinie), jednak opowiadam się po stronie mamy. Babcia, choć słynie w rodzinie z najlepszych zup (to pewnie dzięki sporym ilościom kremowej śmietanki, którą potajemnie wlewa do garnków), jest jednak dosyć zachowawcza i nigdy nie odważyłaby się wrzucić do garnka takiej ilości czosnku.
Składniki:
1,5-3 główki czosnku**
olej/oliwa
ok. ½ łyżeczki soli
pieprz
szczypta cukru
2 czerstwe bułki, pokrojone w kostkę (na grzanki)
masło do grzanek (opcj.)
W dużym garnku rozgrzewam olej, wrzucam nań czosnek. Smażę na złoty kolor, potem dodaję pomidory i podsmażam, aż trochę zmiękną.
Zalewam je wodą (tyle wody, ile pomidorów), przykrywam garnek i gotuję na małym ogniu.
Uwielbiam te Twoje posty;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czego 'zazdroszcze' Ci bardziej : tej zupy czy tez wycieczek rowerowych z mama ;) Chyba jednak kazdego po trochu :)
OdpowiedzUsuńKocham zupe pomidorowa, jak i czosnek, nigdy jednak nie jadlam ich w takim polaczeniu )przyznaje, ze te 3 glowki mnie troche przerazily... ;) ), ale chetnie sama sie przekonam jak smakuje ta rodowa czosnkowa :)
Pozdrawiam!
Poproszę talerz zupy .Mogę?
OdpowiedzUsuńPiękna i opowieść i piękna ta zupa
A może ta zupka "ewoluowała" spod rąk babci najpierw, a później mamy? ;) Teraz wypadało by abyś ty wprowadziła jakąś lekką zmianę. ;))
OdpowiedzUsuńNie ważne, ważne jest to że zupką wygląda wyśmienicie, zjadłabym talerzyk takiej, ale że to już ostatni ... pozostaje mi się oblizać ze smakiem. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Zupka wygląda pyszniutko! Uwielbiam zapach smażonego na oliwie czosnku, więc wiem o czym mowisz hi hi ;)))
OdpowiedzUsuńChętnie spróbowałabym Waszej zupki, zwłaszcza,ze czosnkowej nie jadłam jeszcze.
Pozdrawiam ciepło z ciepłego Gdanska :)
19 kwietnia jest dzień czosnku, to idealna okazja by wypróbowac Twą zupinę :)
OdpowiedzUsuńa czy mogą być pomidory z puszki przetarte przez sito lub zmiksowane?
Pięknie opisane :). Też miałam pojechać dziś na wycieczkę rowerową, ale niestety migrenę mam :/.
OdpowiedzUsuńLubię zapach cebulki, to jest ten jeden z najlepszych :). Ahh :)... Ale ze wszystkich zapachów i tak najbardziej lubię zapach wiosny :).
Już sobie wyobrażam jaka pyszna jest ta zupa... Mmm :)...
fajna ta zupa domowa z historia:) lubie czytac o takich potrawach, ktore nabieraja historycznego znaczenia i stanowia czesc jakiegos domu:) milo, ze sie zechcialam tym podzielic.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
zupkom nigdy nie odmawiam, choć teraz taki upał, że czuję, że szybciej rzuciłabym się na chłodnik i zimny sok, to czosnkowo-cebulowym specjałom nigdy nie powiem "nie" :)
OdpowiedzUsuńnawiazujac do tematu, ktory kiedys przerabialismy- Twoja zupa moglaby sie znalezc w ksiazce Jamiego o kuchni polskiej:)
OdpowiedzUsuńAga-aa, jak najbardziej mozesz używać pomidorów z puszki. Co prawda najlepsza jest zupa ze swieżych, dojrzałch pomidorów, ale zimą, wczesną wiosną, jesienią, trzeba sobie jakoś radzić. Mamine pomidory miewam raz na jakiś czas, więc sama robię tę zupę z puszki. Bez przecierania, a miksując na koniec.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was!
Rewelacja! wszystko naraz: i opowieśc i doktrynalne spory i miska zupochy tudzież.
OdpowiedzUsuńA taki czosnek, gowa cała - oblany oliwą i zostawiony na zapomnienie w piekarniku w 200 stopniach na jaieś pół godziny miękknie wspaniale i gładko łódeczki wypływają ze skorupek. Cudownośc.
Czosnek jest rewelacyjny, a pomysleć, że kiedyś go nie lubiałam.
Jako zupoholiczka, poczęstuję się bezczelnie ta zupochą i już zmykam ;)
pozdro!
Aniu, czy ja tej zupki mogę troszeczkę do miseczki sobie nalać? Uwielbiam czosnkowe zupki i pieczony czosnek mmmm
OdpowiedzUsuńA rowerek i ja niedługo wyciągnę z piwnicy i zobaczę czy moja rehabilitacja pomogła i czy moje kolanko zdzierży pedałowanie :) Trzymaj kciuki :)
Pozdrowienia wiosenne :)
Ach dobra ta zupka musiała być:)
OdpowiedzUsuńi ja muszę w końcu wsiąść na ten mój ukochany rowerek i pomknąć gdzieś na wieś nim:P
Pozdrówka.
Witaj, Zemfiroczko! Jak miło, że się odezwałaś :) wiesz, ja też od jakiegoś czasu zaglądam na Twa stronę, ale się nie odzywałam. Teraz, po "zapoznaniu" się będzie lżej!
OdpowiedzUsuńDziękuję CI za te komplementa! Och, baaaardzo miło czyta się takie rzeczy :PPP
Tili, oczywiscie, ze trzymam kciuki! Myślę, że rower zdziała cuda, więc wskakuj... A może raczej spokojnie nań wsiadaj :)
Olciu, no to siup na rower :)
O proszę, proszę! No to teraz to ja się czuję, jakbyśmy były stare znajome haha! ;)
OdpowiedzUsuńZemfiroczko, dobrze, ze się ujawniłaś, bo byśmy się tak podglądały w ciszy jeszcze długi czas... :D
OdpowiedzUsuńnie ma jak to zupka:) W twoim wykonaniu, ta wyglada pysznie:)
OdpowiedzUsuńDzisja tez bede miec podobna na obiadek.
pozdrawiam:)
Zrobiłam, zrobiłam! Pyyycha! :)
OdpowiedzUsuń:D Baaaaardzo się cieszę, ze smakowała!
OdpowiedzUsuńChyba się wreszcie skuszę na tą zupę, bo tak codziennie zaglądam i się przyglądam.....:P
OdpowiedzUsuńAndziu, gorąco Cię do tej zupy namawiam! To jedna z moich ulubionych zup :)
OdpowiedzUsuńAniu, ta zupa jest przepyszna!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czosnkową i jadam ją raz na tydzień. Do tej pory gotowałam ją z ziemniakami, ale teraz również Twoja będzie często gościła na moim stole.
Pozdrawiam cieplutko!
Strasznie się cieszę :)))) I powiem Ci, ze stęskniłam się za tą zupą już. Pogoda za oknem sprzyja takim smakom, wiec chyba niebawem znów ją zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Cześć !
OdpowiedzUsuńZrobiłam zupę - oczywiście musiałam dodać coś od siebie :) Wyszła mega dobra, nawet przeszła mi złość na Powolniaka, za to, że zamiast 1 główki czosnku kupił 5 :)
Pzdr
Gorzej byłoby, gdyby kupił za mało czosnku :) U nas zwyczajowo daje się 3 głowki, chyba ze trafiamy na bardzo mocny czosnek.
OdpowiedzUsuń:)
no i super, ze smakowala!
Jutro uracze ta zupa moja wybranke serca. Caly wczorajszy dzien szukalem sensownego przepisu. Szkoda, ze nie jest dobrze podlinowany w google, trafilem przez przypadek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Pruszcza. ;)
Zrobiłam. Pyszna. Mam nadzieję, że odstraszy przeziębienie które próbuje mnie dopaść
OdpowiedzUsuń