Pages

piątek, 3 kwietnia 2009

Rozważania głodnego rowerzysty. Rodowa Czosnkowa

Nie wierzyłam,
-->że to nastąpi tak szybko: fala ciepła zalała miasto. I choć próżno jeszcze szukać zieleni, to w powietrzu czuć zmianę. Świat nie pachnie już szarością, deszczem i chłodem: powietrze nabrało lekkości, jest orzeźwiające i jakby delikatniejsze.
W związku z powyższym zrobiłyśmy sobie z mamą niewielkie wagary i – wygrzebawszy rowery z garażu – ruszyłyśmy na nasz szlak.
W połowie drogi zatrzymałyśmy się tam, gdzie zawsze: na błękitnym, obdrapanym mostku. Po paru łykach mineralnej i kilku minutach kontemplacji (szemrząca, leniwa rzeczka, plusk wody uderzającej o kamienie na zakręcie… na plastikowe butelki nieopodal starałyśmy się nie zwracać uwagi), ruszyłyśmy.
W drodze powrotnej dołączył do nas głód.
Na nic podziwianie widoków (rozległe pola, bociany w wielkim gnieździe, przydrożna figurka, drewniana chatka),
na nic próby rozmowy na inne niż kulinarne tematy: nasze myśli nieuchronnie wędrowały ku lodówce.
Reszta drogi minęła nam na rozprawianiu o tym, co zjemy. Mama snuła wizje na temat kanapek z jajkiem i szczypiorkiem; ja długo się nie namyślałam, bo wiedziałam, że w domu czeka na mnie ostatnia miseczka zupy.
Gdy robiłam ją wczoraj, aromat czosnku zawładnął domem. Biada temu, kto nie lubi tego zapachu! Ja – mimo iż uwielbiam zapach fiołków, bzów i innych wielce romantycznych rzeczy – wielbię także proste, przaśne wonie.
Aromat duszonej cebulki.
Wytapianego boczku.
Smażonego czosnku…
Tego ostatniego miałam pod dostatkiem, bo nasza rodowa zupa czosnkowa ma w sobie półtorej główki czosnku (choć są w rodzinie tacy, którzy proszą o podwojenie dawki). Ci, którzy piekli kurczaka w towarzystwie wielu ząbków czosnku albo choćby same główki czosnku, wiedzą, że w gruncie rzeczy to nic strasznego. Czosnek szybko łagodnieje, nabiera słodyczy i subtelności.
Podobnie jest i w tej zupie: smak czosnku jest wyczuwalny, ale jest jakby wygładzony.
Słodkie pomidory stanowią dla niego idealne tło.

Jeśli chodzi o rodowód zupy, to do tej pory istnieją spory w doktrynie, kto jest jej twórcą ;) Mama twierdzi, że rodowa czosnkowa wyszła spod jej ręki (chochli), kiedy to dnia pewnego zmodyfikowała hiszpańską zupę pomidorowo-cebulową. Nurt przeciwstawny reprezentuje babcia, która sobie przypisuje autorstwo tej pysznej zupy. Osobiście bardzo chciałabym twierdzić, że pomysłodawczynią jest babcia (wszakże to wydłuża istnienie przepisu w rodzinie), jednak opowiadam się po stronie mamy. Babcia, choć słynie w rodzinie z najlepszych zup (to pewnie dzięki sporym ilościom kremowej śmietanki, którą potajemnie wlewa do garnków), jest jednak dosyć zachowawcza i nigdy nie odważyłaby się wrzucić do garnka takiej ilości czosnku.
Ale tak naprawdę to nieistotne! Ważne jest to, że ilekroć częstuję nią pełnych obaw gości, już po pierwszej łyżce na ich twarzach pojawia się błogi uśmiech, doprawiony szczyptą niedowierzania.


(przepis pochodzi z mojego pierwszego BRULIONU KULINARNEGO)

RODOWA CZOSNKOWA

Składniki:
1-kilogramowy słoik pomidorów ( u mnie prosto z maminej piwnicy)*
1,5-3 główki czosnku**
olej/oliwa
ok. ½ łyżeczki soli
pieprz
szczypta cukru
2 czerstwe bułki, pokrojone w kostkę (na grzanki)
masło do grzanek (opcj.)
Obieram czosnek. Każdy ząbek kroję w cienkie plasterki.
W dużym garnku rozgrzewam olej, wrzucam nań czosnek. Smażę na złoty kolor, potem dodaję pomidory i podsmażam, aż trochę zmiękną.
Zalewam je wodą (tyle wody, ile pomidorów), przykrywam garnek i gotuję na małym ogniu.
Na koniec dodaję niecałe ½ łyżeczki soli, szczyptę cukru. Miksuję. Doprawiam świeżo zmielonym pieprzem.
Podaję z grzankami z bułki/chleba, upieczonymi z kilkoma wiórkami masła. A gdy nie mam piekarnika, grzanki robię na patelni.
Pomidory plus czosnek, kto lubi sos pomidorowy, polubi tę zupę! Ważne, by nie używać kwaśnych, kiepskich pomidorów. Aby stanowiły godne towarzystwo dla czosnku, muszą być aromatyczne i słodkawe. Do tego kilka grzanek z maślaną nutką i jestem w siódmym niebie.
* w sezonie kupuję kg świeżych pomidorów, sparzam i wykrawam szypułki;
** tak naprawdę ilość czosnku zależy od jego ostrości – jeśli jest dosyć łagodny, trzy główki to rozsądna ilość;

28 komentarzy:

  1. Nie wiem czego 'zazdroszcze' Ci bardziej : tej zupy czy tez wycieczek rowerowych z mama ;) Chyba jednak kazdego po trochu :)
    Kocham zupe pomidorowa, jak i czosnek, nigdy jednak nie jadlam ich w takim polaczeniu )przyznaje, ze te 3 glowki mnie troche przerazily... ;) ), ale chetnie sama sie przekonam jak smakuje ta rodowa czosnkowa :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Poproszę talerz zupy .Mogę?
    Piękna i opowieść i piękna ta zupa

    OdpowiedzUsuń
  3. A może ta zupka "ewoluowała" spod rąk babci najpierw, a później mamy? ;) Teraz wypadało by abyś ty wprowadziła jakąś lekką zmianę. ;))
    Nie ważne, ważne jest to że zupką wygląda wyśmienicie, zjadłabym talerzyk takiej, ale że to już ostatni ... pozostaje mi się oblizać ze smakiem. ;)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupka wygląda pyszniutko! Uwielbiam zapach smażonego na oliwie czosnku, więc wiem o czym mowisz hi hi ;)))

    Chętnie spróbowałabym Waszej zupki, zwłaszcza,ze czosnkowej nie jadłam jeszcze.
    Pozdrawiam ciepło z ciepłego Gdanska :)

    OdpowiedzUsuń
  5. 19 kwietnia jest dzień czosnku, to idealna okazja by wypróbowac Twą zupinę :)

    a czy mogą być pomidory z puszki przetarte przez sito lub zmiksowane?

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie opisane :). Też miałam pojechać dziś na wycieczkę rowerową, ale niestety migrenę mam :/.
    Lubię zapach cebulki, to jest ten jeden z najlepszych :). Ahh :)... Ale ze wszystkich zapachów i tak najbardziej lubię zapach wiosny :).
    Już sobie wyobrażam jaka pyszna jest ta zupa... Mmm :)...

    OdpowiedzUsuń
  7. fajna ta zupa domowa z historia:) lubie czytac o takich potrawach, ktore nabieraja historycznego znaczenia i stanowia czesc jakiegos domu:) milo, ze sie zechcialam tym podzielic.
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. zupkom nigdy nie odmawiam, choć teraz taki upał, że czuję, że szybciej rzuciłabym się na chłodnik i zimny sok, to czosnkowo-cebulowym specjałom nigdy nie powiem "nie" :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nawiazujac do tematu, ktory kiedys przerabialismy- Twoja zupa moglaby sie znalezc w ksiazce Jamiego o kuchni polskiej:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aga-aa, jak najbardziej mozesz używać pomidorów z puszki. Co prawda najlepsza jest zupa ze swieżych, dojrzałch pomidorów, ale zimą, wczesną wiosną, jesienią, trzeba sobie jakoś radzić. Mamine pomidory miewam raz na jakiś czas, więc sama robię tę zupę z puszki. Bez przecierania, a miksując na koniec.

    Pozdrawiam Was!

    OdpowiedzUsuń
  11. Rewelacja! wszystko naraz: i opowieśc i doktrynalne spory i miska zupochy tudzież.
    A taki czosnek, gowa cała - oblany oliwą i zostawiony na zapomnienie w piekarniku w 200 stopniach na jaieś pół godziny miękknie wspaniale i gładko łódeczki wypływają ze skorupek. Cudownośc.

    Czosnek jest rewelacyjny, a pomysleć, że kiedyś go nie lubiałam.

    Jako zupoholiczka, poczęstuję się bezczelnie ta zupochą i już zmykam ;)

    pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  12. Aniu, czy ja tej zupki mogę troszeczkę do miseczki sobie nalać? Uwielbiam czosnkowe zupki i pieczony czosnek mmmm

    A rowerek i ja niedługo wyciągnę z piwnicy i zobaczę czy moja rehabilitacja pomogła i czy moje kolanko zdzierży pedałowanie :) Trzymaj kciuki :)

    Pozdrowienia wiosenne :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach dobra ta zupka musiała być:)
    i ja muszę w końcu wsiąść na ten mój ukochany rowerek i pomknąć gdzieś na wieś nim:P
    Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj, Zemfiroczko! Jak miło, że się odezwałaś :) wiesz, ja też od jakiegoś czasu zaglądam na Twa stronę, ale się nie odzywałam. Teraz, po "zapoznaniu" się będzie lżej!
    Dziękuję CI za te komplementa! Och, baaaardzo miło czyta się takie rzeczy :PPP

    Tili, oczywiscie, ze trzymam kciuki! Myślę, że rower zdziała cuda, więc wskakuj... A może raczej spokojnie nań wsiadaj :)

    Olciu, no to siup na rower :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O proszę, proszę! No to teraz to ja się czuję, jakbyśmy były stare znajome haha! ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zemfiroczko, dobrze, ze się ujawniłaś, bo byśmy się tak podglądały w ciszy jeszcze długi czas... :D

    OdpowiedzUsuń
  17. nie ma jak to zupka:) W twoim wykonaniu, ta wyglada pysznie:)
    Dzisja tez bede miec podobna na obiadek.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zrobiłam, zrobiłam! Pyyycha! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chyba się wreszcie skuszę na tą zupę, bo tak codziennie zaglądam i się przyglądam.....:P

    OdpowiedzUsuń
  20. Andziu, gorąco Cię do tej zupy namawiam! To jedna z moich ulubionych zup :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Aniu, ta zupa jest przepyszna!!!!
    Uwielbiam czosnkową i jadam ją raz na tydzień. Do tej pory gotowałam ją z ziemniakami, ale teraz również Twoja będzie często gościła na moim stole.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  22. Strasznie się cieszę :)))) I powiem Ci, ze stęskniłam się za tą zupą już. Pogoda za oknem sprzyja takim smakom, wiec chyba niebawem znów ją zrobię.

    Pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Cześć !

    Zrobiłam zupę - oczywiście musiałam dodać coś od siebie :) Wyszła mega dobra, nawet przeszła mi złość na Powolniaka, za to, że zamiast 1 główki czosnku kupił 5 :)

    Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  24. Gorzej byłoby, gdyby kupił za mało czosnku :) U nas zwyczajowo daje się 3 głowki, chyba ze trafiamy na bardzo mocny czosnek.

    :)

    no i super, ze smakowala!

    OdpowiedzUsuń
  25. Jutro uracze ta zupa moja wybranke serca. Caly wczorajszy dzien szukalem sensownego przepisu. Szkoda, ze nie jest dobrze podlinowany w google, trafilem przez przypadek.
    Pozdrawiam z Pruszcza. ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Zrobiłam. Pyszna. Mam nadzieję, że odstraszy przeziębienie które próbuje mnie dopaść

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.