Pages

środa, 4 marca 2009

Zieloność widzę wielką

Wyobrażam sobie, że dokoła pachnie już wiosną.
Że słychać, jak życie powoli nabiera rozbiegu, jak biel przeistacza się w seledyn, a w powietrzu czuć wiosenne wibracje…
Wyobrażam sobie ćwierkanie ptaków. Pierwszego fioletowego krokusa. Pierwszą kałużę, która powstała z kwietniowego deszczu, nie zaś z lutowej pluchy.

Przypominam sobie, jak w pierwszej klasie pani zaprowadziła moją klasę na spacer, podczas którego mieliśmy wypatrywać pierwszych znaków wiosny. Pamiętam pole przebiśniegów, zielone pączki i opatuloną chustą kobietę, która schylała się nad grządką. To dla mnie pierwsze znaki wiosny.
I Marzanna, tak smutna i tragiczna postać… Jeszcze niedawno, wraz z innymi dziećmi, stroiłam ją w kolorowe gałganki, chroniłam przed zimnem, opatulając słomianą kibić w kolejne warstwy szmatek, a już następnego dnia wybraliśmy się na spacer, podczas którego wrzuciliśmy ją w zimne odmęty miejscowej rzeczki.

Nigdy nie mogłam pojąć tego procederu. Po cóż topić Bogu ducha winną Marzannę? Przecież prędzej czy później wiosna i tak się nam objawi!

***
A jeśli się nie objawi, to sami ją spreparujemy. Ot, choćby w postaci zielonej kanapeczki, która umili każdy, nawet najbardziej przerażający poranek.

To wszystko za sprawą avocado i kilku kropelek soku z cytryny, które utrzymają piękną, seledynową barwę pasty.
Oprócz tego potrzeba nam soli i pieprzu – wersja podstawowa gotowa.
W wersji rozbudowanej (dzisiejszej) dodaję wyrazistego sera – tu wiosenna pasta składa się z kawałków gorgonzoli, ale myślę, że feta czy roquefort też dobrze się wkomponują w zieloność papki.

W wersji weekendowej dodaję do pasty ćwierć ząbka czosnku, co naprawdę wzbogaca jej smak.

Lada moment zacznę hodować kuchenny szczypiorek, m. in. po to, by mógł znaleźć się w seledynowej paście. Będzie pysznie, jestem o tym przekonana!

Aha, na górze przydałby się plasterek czegoś chrupiącego, rzodkiewki czy świeżego ogórka. Kontrast: miękkość – chrupkość jest tu mile widziany.
A gdyby tak dorzucić odrobię uprażonych ziaren słonecznika? A może nasion pinii?

Do tego kromka chleba z cieniutką warstwą masła i jestem w siódmym niebie, gwiżdżąc na szarość, pluchę i mdłość krajobrazu.

Wiosna kiełkuje we mnie i to jest najważniejsze.



WIOSENNA PASTA Z AVOCADO

Składniki:
1 avocado
sok z cytryny (ilość wg uznania)
sól, pieprz
kawałek gorgonzoli (bądź innego sera o wyraźnym smaku)
ćwierć ząbka czosnku, garstka uprażonych nasion słonecznika (pinioli) - opcjonalnie
kilka plasterków rzodkiewki (świeżego ogórka) – opcjonalnie

Wydrążam avocado (wbijanie noża w pestkę sprawia mi największą radość) i od razu polewam miąższ* sokiem z cytryny, by nie zczerniał.
Dodaję gorgonzolę. Przyprawiam, miażdżę widelcem i dokładnie mieszam. Smaruję pastą ciemne pieczywo (dobre też na grzankach), ewent. posypuję uprażonymi nasionami albo przyozdabiam plasterkami wybranych warzyw.

* Miąższ – razem z jabłuszkiem i bursztynem to jedno z moich ulubionych słów.

PS Zdjęcia robione w biegu, między jednym a drugim kęsem. Tuz przed wyjściem do pracy, dlatego wyglądają tak, a nie inaczej.

20 komentarzy:

  1. Bardzo fotogeniczna pasta!
    Kocham avocado w kazdej postaci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To się nazywa pełna dawka wiosny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudownie się Ciebie czyta Aniu!!!

    Też robię taką pastę, zwykle z czosnkiem...czasem z limonką zamiast cytryny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu, nawet polubię avokado, żeby tylko wywołać wiosnę!!! Piękny post:)Pamiętam topienie Marzanny w szkole, zwykle chodziliśmy na plażę.

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie też ostatnio zielono było
    świetny pomysł na awokado z gorgonzolą, trzeba wypróbować, zwłaszcza że uwielbiam awokado i gorgonzolę

    OdpowiedzUsuń
  6. Pasta wygląda świetnie :)! Ma śliczny kolorek i musi cudownie smakować :). Ah, jak to pięknie opisałaś :). Ja obsesyjnie wypatruję wiosny, ale za moim oknem coś szarawo ostatnio. Za 2, 3 tygodnie wszystko się na szczęście zmieni :).

    OdpowiedzUsuń
  7. oj tak, uprażone ziarna słonecznika by tu pasowały,
    ale wiadomo, że w biegu przed pracą nie ma czasu na prażenie ;-)
    a ze zdjęciami to na pewno kokietujesz, bo są piękne

    wiosna już za rogiem
    też ją czuję
    na talerzach,
    trochę w sercu

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahh, jak apetycznie wyglada:-) mniam!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Och wiosna, wiosna! Nadchodzi :)) Twoja pasta jest tak wiosenna, ze na pewno nie bedzie potrzebne topienie Marzanny, by wiosna nadeszła. Wywołasz ją swoimi zielonymi pomysłami :) Super!

    OdpowiedzUsuń
  10. o cos dla mnie i będzie jak znalazł jako omasta do chleba czosnkowego
    W weekend robie

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdjecia fajne, nie ma sie co martwic, bo jak najbardziej wzbudzaja apetyt:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobra mam kanapke na lunch szukam chetnego do odstapienia tej ladnej zielonej pasty kanapkowej :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziekuję za miłe słowa, dziewczęta :) Pasta chętnie bym sie pdozieliła, ale oczywiscie juz jej nie ma ;)

    Margot, czosnkowy chleb pasuje mi do niej idealnie! Napisz, jak Ci smakowało :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aniu, Twoja zieloność mnie się udziela. :) W mojej kuchni też coraz częściej zielono. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie piszesz i o wiośnie i o Marzannie :) Ja zaklinam swoje otoczenie wiosną w wazonach, bazie i tulipany, jeszcze kremowobiałe, ale już zapowiadające wiosnę :) A gdy ostatnio widziałam na spacerze przebiśniegi to tak mi się lekko od razu zrobiło :)

    A pasta nieśmiertelna i dodatek gorgonzoli jest wspaniały :) Żeby było zabawniej to ja właśnie jadłam lekką sałatkę z mieszanką różnych sałat, z dressingiem i gorgonzolą, wiec też miałam zielono :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ten weekend rzeczywiście w Gdańsku nie wygląda zbyt wiosennie i fajnie jest zaczarować otoczenie i zarazić je pełnią zieloności :)

    a procesy na Marzannach też ciężko znoszę... ale kto ma pielęgnować tradycję smutną, ale naszą, jeśli nie chociaż pani w pierwszej klasie...

    pozdrawiam ciepło, Ally

    OdpowiedzUsuń
  17. Ach,jak ja bym chciała już tą wiosnę:(..a tu śnieg.

    OdpowiedzUsuń
  18. Małgosiu, a będzie coraz zieleniej! :)TO już ten czas.

    Tilianaro, przypomniałaś mi o jednej niezmiernie waznej rzeczy- o kwiatach! Co roku mam u siebie jakies tulipany. Bazie czasem tez, jak znajdę :) A w tym roku mam ochotę na żonkile na parapecie.

    Zwegowani, ja teraz jestem dosyc daleko od Gdańska, ale myślę, że pogoda wszędzie niezbyt ciekawa :)Hm... Ciekawe, czy nadal się topi Marzanny. nie przypominam sobie, bym je ostatnimi laty widziala. Trochę szkoda! TYle przeżyć :)

    Olciaky, GDZIE śnieg? Też chce trochę! :) Wolę śnieg niż pluchę...

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziś będąc na targu zastanawiałam się co mogę zrobić z avocado, wiesz, że rozwiązałaś mój problem:). Na pewno wypróbuję Twój przepis na groch z kapustą, który dziś znalazłam, ale dopiero na Boże Narodzenie, bo dla mnie to potrawa typowo wigilijna. Od dziś mam nowe marzenie: chcę robić takie piękne zdjęcia jak Twoje.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapomniałam dodać dlaczego to wszystko piszę na stronie z przepisem na pastę z avocado. To dlatego, że też mam swoje ulubione słowa. Moje to: bajecznie, lekko, puszysty

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.