Rok temu o tej porze leżałam w łóżku z małym zawiniątkiem, które jeszcze
wydawało się aniołkiem, bo tylko spało i jadło. Po tygodniu zawiniątko nabrało
sił i zaczęło dawać nam czadu (klik). Za nami mnóstwo pięknych chwil, wszystkie te
pierwsze razy, które tak bardzo cieszą: pierwsze podniesienie główki, pierwsze
świadome spojrzenie, uśmiech, wyciągnięcie rączki, pierwsza łyżeczka marchewki,
pierwszy kawałek jedzenia w rączce, pierwszy spacer, pierwsze tany-tany i
milion innych. Za nami wiele ciężkich nocy, sporo moich łez, ale natura jest
sprytna i wymazuje z pamięci wszystko, co złe i z perspektywy czasu nawet
najgorszy okres wydaje się być całkiem przyjemny.
Roczek Olutka świętowaliśmy tortem bananowym z kokosowym kremem, niedługo podzielę się z Wami przepisem.
Ukończenie roku życia to również ważny etap w żywieniu małego człowieka, bo
to umowna granica, od kiedy można sobie bardziej pofolgować i mocno zróżnicować
kuchnię (oczywiście w granicach rozsądku). Lubię gotować dla Olka, ale
zrobienie dwóch obiadów - dla dorosłych i dla niego jest ponad moje siły i co
najważniejsze chęci, więc staram się tak gotować, by robić jeden obiad. Moja
kuchnia stała się więc ostatnio bardziej tradycyjna, częściej pachnie
naleśnikami, placuszkami z jabłkami, pojawia się w niej więcej mięsa (a w
zasadzie pojawiło się w niej mięso, bo wcześniej raczej go nie jedliśmy),
delikatnych zup. Lubię to gotowanie, ono jest cieplejsze, w sam raz na
jesień, na niepogodę i zimne dni.
Na początku gotowania dla Ola inspiracją były mi dwie książki poświęcone
temu tematowi. Z czasem zaczęłam pewniej poruszać się w świecie dziecięcych
kulinariów, pewnie również dlatego, że Oluś chętnie ze mną współpracował i miał
duży apetyt. Po małym kryzysie jedzeniowym, który przeszliśmy około 8-go
miesiąca, kiedy to Olo zaczął wybrzydzać i przestał jeść większość potraw,
wróciliśmy na właściwe tory. Uświadomiłam sobie, że przestały mu smakować już tak delikatne smaki. Wprowadziłam do jego dań więcej smaku
i wszystko wróciło do normy. W dalszym ciągu pilnuję, by nie podawać mu pełnych
cukru produktów (jogurtów owocowych, serków dla dzieci, ciasteczek, itp.),
wybieram naturalne cukry zawarte m.in. w owocach (np. kaszkę dosładzam
bananem), nie solę potraw (czasem jakaś mikroszczypta soli w potrawie się
znajdzie, bardziej dla podkreślenia smaku), za to daję więcej ziół.
Wracając do książek o karmieniu niemowląt i starszych dzieci, pomyślałam, że polecę je Wam, bo wiem, że wśród moich
czytelniczek jest sporo świeżo upieczonych mam.
"Nakarmić dziecko. Przepisy na zdrowe i kolorowe posiłki. Niemowlęta i
maluchy" aut. Henny Fordham, wyd. Publicat.
Zwięzłe wprowadzenie w świat żywienia maluchów. Poczytacie tu o karmieniu
niemowląt i dzieci od narodzin do
przekroczenia roku. Dużo prostych, fajnych przepisów, praktycznych informacji i
ciekawostek, opatrzonych ładnymi rysunkami.
"Najlepsze na świecie domowe jedzenie dla dzieci" aut. Karin
Knight, Tina Ruggiero, wyd. Publicat.
Tu znajdziecie przepisy, porady i ciekawostki dotyczące karmienia maluchów
od 7 do 24 miesiąca życia. Książka ma 200 receptur napisanych tak, że zrozumie
je każdy laik kuchenny, a przy każdej z nich znajdziecie wartości odżywcze
pokarmów. Przepisy zachęcają do zabaw kuchennych i pewnie już same nazwy
przemawiają do starszych dzieci: "mleczne śnieżynki",
"marchewkowe mniam mniam" czy "złota kaszka". Normalne
nazwy też się znajdą - "ryżowiec z brokułem i kurczakiem",
"paluszki rybne w wersji japońskiej" czy "soczewica pod serową
pierzynką". Fajna, inspirująca rzecz.
***
I na koniec jeszcze słówko o książce, od której wszystko się zaczęło, a
którą czytaliśmy z Tomkiem z zapartym tchem, zakreślając co ważniejsze
momenty...
"Bobas. Instrukcja obsługi" aut. Louis Borgenicht, Joe
Borgenicht, wyd. Vesper.
Zabawna, ale bardzo pomocna książka dla świeżych rodziców. Wyjaśnia
najbardziej oczywiste rzeczy, o które wstyd pytać w szkole rodzenia, rozjaśnia
nieco czarną magię, jaką wydaje się być na początku pielęgnacja noworodka. Przed
instrukcją obsługi bobasa czytałam instrukcję obsługi kobiety w ciąży :)
Etykiety: babyfood, dziecko, książki, macierzyństwo, parakulinarnie