Dawno, dawno temu wybrałam się na
spotkanie blogujących dziewczyn z Trójmiasta, organizowane przez Trójmiejską Solniczkę. Spędziłam kilka godzin na rozmowach z miłymi paniami, zjadłam trochę słodkości, wygrałam torbę ze zdrową zawartością (na zdjęciu poniżej:) i wróciłam
z pewną czarną kartką.
Kartka wzięła się stąd, że każda z nas miała przynieść ze sobą recepturę na jakieś
danie. Przepisy miały pozostać anonimowe, a my je losowałyśmy, by później skorzystać z nich w domu (nota bene: mój charakter pisma okazał się na tyle niewyraźny, że musiałam się ujawnić i pomóc Adze w odczytaniu receptury na baba ghanoush).
Na wylosowanej przeze mnie kartce znajdował się
przepis na marchwiowe babeczki. Upiekłam je niedawno, dorzucając od siebie garść granoli. Czasem traktuję ją jako "nadzienie" do wypieków, taką zdrową wkładkę zamiast
posiekanej czekolady.
Babeczki najbardziej smakowały
mi w wersji śniadaniowej - na ciepło, jedzone z kawałkiem masła i dodatkiem
miodu. A oto i rzeczony przepis:
BABECZKI MARCHWIOWE Z GRANOLĄ
2 jajka
1 szklanka mąki
1/2 szklanki cukru (dałam brązowego)
1/3 szklanki oleju
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka cukru waniliowego
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 szklanka marchwi startej na tarce o grubych oczkach
W misce mieszam wszystkie suche składniki (w tym granolę). W drugiej misce łączę jajka z cukrem i ubijam na pianę, a następnie dodaję olej.
Mieszam delikatnie mokre składniki z suchymi (do ich połączenia, bez miksowania), dodaję marchew, mieszam.
Napełniam ciastem formę do muffinów i piekę w 180 st. C. przez ok. 25 minut.