Zeszyty i czekolada



Gdańsk przywitał mnie bardzo ciepło.
Słońce przebijało się przez pozwijane liście kasztanów, ocieplając wąskie uliczki Wrzeszcza i nadając kolor starym kamienicom. Miałam ochotę na spacer po plaży, na zbieranie kasztanów i szuranie nogami w suchych liściach, ale obowiązki uniemożliwiły mi spełnienie swych zachcianek.

Po wniesieniu kilkunastu pudeł, toreb, walizek, dwóch dyń i wielkiego okrągłego stołu, zajęłam się rozpakowywaniem rzeczy. Mówiłam już kiedyś, że to lubię: po raz kolejny rozkładać książki na półkach, nadawać nowe miejsca starym rzeczom, odnajdywać się w świeżym miejscu i układzie. A potem biegać po sklepach w poszukiwaniu mydelniczki, ściereczek czy rozgałęziacza, myśleć nad kolorem narzuty na kanapę czy przestawiać żelazną miniaturę wieży Eiffela tak długo, by wreszcie znalazła swoje miejsce.

Pierwszą noc w nowym mieszkaniu świętowaliśmy butelką szampanskoje i paczką solonych paluszków.
Pierwszej nocy śniły mi się śliczne zeszyty i czekolada, a więc to, co bardzo lubię. Poczytuję to za dobry znak.
Na pierwsze śniadanie zjadłam truskawkowy kisiel.
Na pierwszy obiad były ziemniaczki w mundurkach z odrobiną masła i fasolka szparagowa z bułką tartą.

Dziś nastał kolejny dzień w Gdańsku.
Szarawy i chodny, bardziej przyziemny.
Ze szczelin życia wypełzły tysiące drobiazgów, które należało pozałatwiać, aby żyło się lepiej. Uporawszy się z tym wszystkim, zaparzyłam kawę*, usiadłam przy stole i przy szmerze radia przejrzałam mój brulion z przepisami (ten pierwszy, najwcześniejszy).

Aha, a na śniadanie jadłam granolę**.



GRANOLA Z ORZECHAMI WŁOSKIMI I MIGDAŁAMI

(szkielet przepisu pochodzi z "Nigella Feasts")

Składniki:

baza:

300 g płatków owsianych
100 g płatków pszennych (opcjonalnie)
150 ml jabłkowego, naturalnego soku
4 łyżki miodu
50 g brązowego cukru (dla osób preferujących słodszą granolę polecam zwiększyć ilość cukru o ok.10 g albo miodu do 6 łyżek)
3 łyżki oleju
2 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka mielonego imbiru
½ łyżeczki soli

dodatki:

¾ szklanki migdałów, obranych ze skórki
¾ szklanki wyłuskanych orzechów włoskich
¾ szklanki ziaren słonecznika
1/2 szklanki ziaren sezamu
3 łyżki zarodków pszennych

Mieszam wszystkie składniki. Rozkładam na dużej blasze. Piekę 20 min. w 180 st. C.  Mieszam granolę i piekę kolejne 20 minut, w tej samej temperaturze (a jeśli płatki się za bardzo przypiekają, zmniejszam temperaturę do 170 st. C.).


Uwagi:


1. zastanawiałam się kiedyś, czemu służy sok w granoli. Po jednej spalonej porcji (bez soku) odpowiedź przyszła sama – płyn zapobiega paleniu się cukru, a także sprawia, że płatki owsiane namiękają, a dopiero potem się przypiekają. Dzięki temu granola jest puszysta, a zarazem chrupiąca.
Będąc przy cukrze: gdy po raz pierwszy piekłam granolę (wg przepisu Nigelli), nie zmieniałam ilości cukru, po czym okazało się, że jest o wiele za słodka. Podana przeze mnie ilość cukru daje lekką, nienatrętną słodycz. Jestem zdania, że lepiej jest dosłodzić ją suszonymi owocami albo innymi dodatkami, niż ładować w nią cukier, jednak wszystko to kwestia gustu.

2. w przepisie podzieliłam składniki na stałe i zmienne. Stałe stanowią szkielet granoli, zmienne to różne dodatki, które można miksować jak dusza zapragnie.

Moim numerem jeden na liście dodatków są migdały. Mają ładny kształt, a gdy się je przyrumieni, smakują i wyglądają jeszcze lepiej. Pysznie smakują także pozbawione skórki orzechy laskowe, kwaskowata żurawina albo drobno posiekane suszone śliwki, morele czy figi. Czasem dorzucam do granoli suszone banany. Po głowie chodzi mi też wzbogacenie jej o drobne kawałki czekolady. Kiedyś robiłam też granolę z kakaem.

3. najbardziej lubię ją z zimnym mlekiem. Jednakże frakcja niemlecznych w blogosferze jest naprawdę pokaźna, dlatego polecam granolę z jogurtem :) Z resztą, co ja Wam będę mówić… Każdy wie, z czym się to je!


* w całkiem nowym i nieskończenie pięknym kubku z Duki - kupiłam dziś cztery, gdy skracając sobie drogę, przechodziłam przez centrum handlowe; kubek ma „pogniecioną” fakturę, na zewnątrz jest biały, zaś jego wnętrze wypełnia żółtawa krakelura; wyobrażam go sobie w towarzystwie gorącej czekolady albo mleka z miodem;

** pieczoną jeszcze w P.;

Etykiety: , , , ,