Nagle niebo nad P. pociemniało. Ostry wiatr przepędził ostatnie promienie słońca i mgła wkradła się do ogrodu. Stałam w mokrej trawie pośród lepkich zielonkawych liści, podgniłych pąków róż i śliskich gałązek, zapamiętując zapachy końca października.
A koniec października pachniał ziemią i wilgotnymi liśćmi.
Mleczna mgła oblepiała ogród coraz grubszą warstwą, zmarzły mi dłonie, zaś moje płuca wypełnił chłód. Z żalem stwierdziłam, że czas wracać do domu. Na pocieszenie zrobiłam ostrą zupę i obejrzałam zdjęcia zeszłej jesieni.
A zeszła jesień pulsowała barwami* -
ogród mienił się żółcią, czerwienią i pomarańczem, tu i ówdzie ukazując plamkę zieleni. Tylko ja byłam wtedy bardziej szara.**
OSTRA ZUPA DYNIOWA
(przepis na 4 duże porcje lub 8 małych)
Składniki:
ok. dwukilogramowa dynia (waga przed obraniem)
2 czerwone cebule, posiekane
2 marchewki, posiekane
4 ząbki czosnku, zmiażdżone
1,5 łyżeczki suszonego rozmarynu
1/2 suszonej papryczki chili
2 l bulionu
8 kromek pszennego chleba
oliwa
parmezan
olej z pestek dyni (do przystrojenia zupy)
Na oliwie podsmażam cebulę, czosnek, marchew, chili i rozmaryn. Warzywa doprawiam szczyptą soli, pieprzu i duszę ok. 10 minut. Następnie dodaje pokrojoną w kostkę dynię, podsmażam ją chwilę i zalewam bulionem. Doprowadzam wywar do wrzenia, zmniejszam ogień i duszę przez pół godziny.
W tym czasie przekrawam kromeczki chleba na połówki, układam na patelni, posypuję startym parmezanem i podsmażam na złoty kolor.
Gdy dynia będzie miękka, miksuję ją na gładki krem. Doprawiam do smaku, rozlewam ją miseczek i polewam odrobiną oleju z pestek dyni.
Zupę podaję z ciepłymi grzankami. Zajadam w zimne jesienne popołudnie, licząc, że jeszcze pojawi się słońce.
Uwagi:
1. Zupę zrobiłam na podstawie przepisu Jamiego Olivera z książki "JO w domu" (to jedna z moich ulubionych pozycji tego autora). W książce figuruje pod nazwą wyśmienita zupa z dyni z grzankami i w rzeczy samej JEST wyśmienita!
2. Jamie wzbogacił przepis o listki szałwii. Jako że nie miałam szałwii, musiałam zrobić zupę bez niej. Rozmaryn i chili wystarczająco zaostrzają smak dyni, więc brak szałwii nie był bardzo bolesny. A zupa jest pyszna - ostra, rozgrzewająca, aromatyczna. Mamy tu słodycz dyni, ale i dużo ostrości, którą daje czosnek, cebula i chili.
Zupa bardzo fajnie smakuje z chrupiącymi grzankami i kilkoma kroplami oleju z pestek dyni.
*w tym roku przymrozek zabił bluszcz, nim ten się zaczerwienił, podobnie z miłorzębem, nie zdążył pożółknąć… Szkoda, że nie zdążyłam nacieszyć nim oczu, pozostają tylko zdjęcia z zeszłego roku;
**a wiecie, że niedawno minął rok od mojego powrotu na łono bloggera? : )Etykiety: czosnek, dynia, jamie oliver, na obiad, na słono, warzywa, zupy