Gruszka była kobietą



Nieubłaganie zbliża się jesień.
W głębi duszy się z tego cieszę, bo lubię tę cichą przemianę, jaka dokonuje się w przyrodzie u schyłku lata. Ciepło letnich dni powoli gaśnie, promienie są coraz niżej, a głęboka, przebrzmiała zieleń roślinności przechodzi w beże i brązy.

A potem pustoszeją pola. Powoli cichnie warkot kombajnów, znikają ostatnie bele siana.
Odsłania się czarna, wilgotna ziemia. Chwilami, gdy czuję jej ciężki zapach, mam ochotę klęknąć i wdrapać się paznokciami w jej wnętrze* by czuć jej miękkość i siłę.

I te się wrony... Siadają na akacjach przy bramie i kraczą od bladego świtu. Dzień, w którym po raz pierwszy wyrywa mnie ze snu posępne kraaa kraaaaaa to dla mnie pierwszy dzień jesieni. Nawet trochę to lubię.

I jak to jest, że po pierwszym września powietrze ma całkiem inny zapach niż to sierpniowe? Pojawia się w nim chłodna nuta - pewnego rodzaju bolesna rześkość, która kłuje w nozdrza, jeśliby wziąć głębszy oddech.

A gdyby o poranku spróbować wejść w schłodzone rosą źdźbła trawy, stopy zmarzną momentalnie i trzeba będzie co najmniej jednego kubka gorącej herbaty, by się ogrzać. Bo choć słońce bardzo się stara i wytęża wszystkie siły by grzać tak, jak w sierpniu, to jednak szybko daje za wygraną i słabnie.

Jesień to także wstęga szarego dymu, która oplata okolicę. Lubię jego zapach – w połączeniu z aromatem ziemi i krakaniem wron tworzy bardzo nastrojową całość.

I wreszcie jesień to gruszki zbierane prosto z drzewa.



Lubię gruszki, bo ładnie brzmią, ładnie wyglądają i smakują. Ze względu na fakturę – miękkość i delikatność – uważam je za najbardziej kobiecy owoc. W odróżnieniu od twardych jabłek, gruszki łagodnie poddają się moim zabiegom, są cierpliwe i uległe.**

Przedwczoraj zerwałam z drzewka ostatnie owoce.
Wczoraj upiekłam tartę. Zjadałam ją na werandzie, w cieple wrześniowego popołudnia, ciesząc się ostatnimi przebłyskami lata.

Dziś obudziła mnie szarość.




TARTA Z GRUSZKAMI I CZEKOLADĄ

Składniki:

porcja kruchego ciasta wg mojego przepisu

na farsz (podaję za Hanią z GP, z moimi modyfikacjami):

115 g startej czekolady deserowej
4 gruszki
125 ml śmietany kremówki
2 jajka
3 łyżki stołowe cukru
trochę soku z cytryny

Przygotowuję kruche ciasto (wg podlinkowanego przepisu). Wykładam nim formę o średnicy 25 cm i podpiekam 15 minut w temp. 200 st. C.

W czasie, gdy ciasto się podpieka, obieram gruszki, przecinam ja na pół i usuwam gniazda nasienne. Nacinam wzdłuż na cienkie plasterki i skrapiam sokiem z cytryny, by nie sczerniały. Śmietanę mieszam mikserem z jajkami (najpierw miksuję jajka, by białko złączyło się z żółtkiem, następnie chwilkę mieszam je ze śmietaną).

Na podpieczony spód wysypuję tartą czekoladę. Na czekoladowej warstwie układam połówki gruszek. Jajeczno-śmietanową masę wylewam dokoła gruszek, uważając, by nie zalać od góry owoców. Wystające wierzchołki gruszek posypuję brązowym cukrem.

Piekę przez kolejne 30 minut w temperaturze 180 st. C.


Uwagi:

1. Hania, która podała przepis na GP uprzedziła, że ciasto zrobione wg podanej receptury jest miękkie. W związku z tym, zrobiłam kruche wg mojego przepisu, podpiekając uprzednio spód (zawsze to robię).

2. Wg mnie czekolady mogłoby być tu trochę mniej (choć domownicy na jej nadmiar nie narzekali ;) Zmniejszenie ilości czekolady uwydatniłoby smak gruszek, a na tym smaku zależy mi najbardziej.

3. Tarta zniknęła od razu. I wcale się nie dziwię, bo płynna czekolada w połączeniu z delikatną gruszką tworzy fantastyczny duet. Zarówno gruszka, jak i czekolada, rozpływają się w ustach, dzięki czemu ich smaki idealnie się przenikają. Lekki kontrast dla tej miękkości tworzy kruche, mocno maślane ciasto.

Pyszna sprawa!



* pamiętacie jedną z bohaterek „Stu lat samotności”, która zjadała garście ziemi? Ta scena najmocniej utkwiła mi w pamięci, jest w niej jakaś siła;

** nie sugerujcie się tym opisem, moim modelem kobiecości nie jest uległa, cierpliwa i łagodna kobietka, ale - jak by nie było – kobiecość kojarzy się z takimi właśnie cechami;

***
I bardzo chciałam podziękować Ally za:
i miłe słowa. To bardzo miłe...:)

Etykiety: , , , , , ,