Pages

czwartek, 21 stycznia 2016

Z mleczkiem kokosowym wszystko smakuje lepiej! Rozgrzewająca zupa dyniowa

Jedną z moich słabostek kulinarnych jest mleko kokosowe. Na półce zawsze stoi jedna, dwie puszki na awaryjne gotowanie, nie wyobrażam sobie kuchni bez tej kremowej nuty kokosa w daniach. To dzięki mleczku kokosowemu wyczarowuję szybkie potrawy - wystarczy łyżka-dwie pasty curry, trochę warzyw, ryż  oraz oczywiście rzeczone mleko i potrawa gotowa. Ostatnio, kiedy lodówka po powrocie do domu świeciła pustkami, zrobiłam coś na kształt dahl: ugotowałam paczkę soczewicy, dałam trochę kuminu, czarnuszki, czosnku, dorzuciłam puszkę ciecierzycy i mleczko, całość smakowała fantastycznie. 


Najczęściej muszę powstrzymywać się przed dodawaniem mleczka niemal do każdej potrawy. Zupa pomidorowa połączona z tymże smakuje cudownie, podobnie jak krem z buraków czy nawet z selera... Ostatnio uświadomiłam sobie, że jeszcze nigdy nie dodawałam mleczka kokosowego do zupy dyniowej, a przecież to musi być jedno z pyszniejszych połączeń! Słodka dynia, ostre wyraziste przyprawy (kumin, czarnuszka, chilli) i ocean kremowego, kokosowego mleka.

Zupę siorbałam z kubka, czytając nową książkę Małgorzaty Musierowicz "Feblik" (z pewnych lektur się nie wyrasta). I to, i to ma właściwości rozgrzewające i stanowi remedium na mroźne dni.

ZUPA DYNIOWA Z MLECZKIEM KOKOSOWYM

(przepis na 4 duże lub 8 małych porcji)

ok. dwukilogramowa dynia (waga przed obraniem), najlepiej Hokkaido
1 ząbek czosnku, zmiażdżony
1/2 łyżeczki kuminu
1/2 łyżeczki czarnuszki
1/2 suszonej papryczki chili
1 l bulionu warzywnego
1 łyżka oliwy
1 duża puszka niesłodzonego mleka kokosowego (400 ml)

Na oliwie podsmażam przez 2 minuty czosnek, kumin, czarnuszkę. Dorzucam pokrojoną w kostkę dynię, mieszam i smażę kilka minut, mieszając co jakiś czas. Następnie zalewam ją bulionem, dosalam, dorzucam chilli i doprowadzam do wrzenia, po czym zmniejszam ogień, wlewam mleczko kokosowe i gotuję na małym ogniu przez 15-20 minut.

Gdy dynia będzie miękka, miksuję ją na krem. Doprawiam do smaku, jeżeli jest taka potrzeba.


6 komentarzy:

  1. Masz rację , z pewnych lektur się nie wyrasta. Mimo, że miga mi już 4 z przodu pod choinką znalazłam Feblika :). Rodzina rozumie moje "fiksum dyrdum" :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Lekturę "Jeżycjady" zakończyłam na "Kalamburce". Ale mam do tych książek ogromny sentyment; kiedyś kupię wszystkie brakujące części i przeczytam całą serię od deski do deski :)
    Dyniowa z mleczkiem kokosowym to czysta poezja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Feblik miło zaskoczył. Ja zaprzysięgam się wypróbować! Mam zawsze zachomikowane parę puszek mleka kokosowego na szybkie curry z tego, co akurat w lodówce. Pamiętam Twoją młodą kapustę z mlekiem kokosowym - znalazła swoje miejsce w przepiśniku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mleczko kokosowe dodaję do zielonego szejka. Natka pietruszki, sałata rzymska, jarmuż lub szpinak następnie banany 2, spirulina, chia, olej lniany, woda, pomarańcza no i mleczko. Wszystko do termomiksu i śniadanie gotowe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżycjada to dla mnie nadal "Noelka" tuz przed świętami i "Opium w rosole" jesienną porą. Pokochałam "Szósta klepkę " od pierwszego przeczytania.
    A dyniowa zawsze z kokosowym mleczkiem bo to genialne połączenie!

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.