Nie przypuszczałam, że moje Czytelniczki
są takie przebiegłe i od razu poskładają sobie kawałki tej układanki. Niechęć
do gotowania, zamiłowanie do puree, kaszek i innych delikatnych pokarmów, senność
i ciszę w przestrzeni internetowej.
Wszystkie pytania i domysły przyśpieszyły trochę moją decyzję o ujawnieniu tej informacji, ale nie ma już sumienia kluczyć, tłumaczyć się i kręcić. A więc bez owijania w bawełnę: w tym
roku, ale już poza sezonem truskawkowym, spodziewam się małej Truskawki.
Niech to będzie usprawiedliwieniem moich ostatnich zaniedbań blogu i wszystkich
spraw z nim związanych. Za mną ciężkie miesiące, kiedy to kuchnia była ostatnim
miejscem, w którym chciałam się znajdować, a jedzenie ostatnią rzeczą, jaka
chodziła mi po głowie.
Moje wyobrażenie o ciąży zostało
mocno ociosane przez rzeczywistość. Pomijając dolegliwości, o których tu nie
będę pisać, aspekt kulinarny też mocno różni się od moich założeń. Ach, co ja
bym dała za te wszystkie zachcianki ciążowe! Żeby rzucić się na coś z ekstazą i
czuć smak po same czubki kubków smakowych! Żeby pałaszować śledzie, ogórki
kiszone, pudełka lodów chałwowych... Moje jedyne zachcianki to bułka z masłem i
szynką oraz - rzecz wstydliwa - chipsy. Cały czas walczę z chęcią kupna paczki
pachnących Lays'ów fromage albo tych rozkosznie paprykowych. Poza tymi dwiema
rzeczami pustynia smakowa, wszystko jakby bez polotu, blade i nijakie (pisała też
o tym niedawno koleżanka od brzucha Śliwka, o tutaj).
To, co mnie zaintrygowało, to
fakt, że organizm samoistnie przerzucił się na inne tory żywieniowe. Pomijając
okropny czas, kiedy przyswajałam jedynie banany i bułki z masłem, niezależnie
ode mnie zmieniły się moje nawyki żywieniowe. Pieprzniczka wylądowała na dnie
półki kuchennej, a słoiczek z suszonymi papryczkami chilli nie był używany od
tygodni. Nagle stałam się wrażliwa na pieprz, wyczulona na sól (nie licząc tych
nieszczęsnych chipsów!). Z mojej diety zniknął ukochany czosnek i cebulka, na
myśl o smażonych potrawach robi mi się słabo, a bazylia, która tak pięknie mi
zawsze pachniała, stała się jednym z kuchennych wrogów.
Najchętniej jem puree
ziemniaczane, kaszę mannę, kisielki, nie pogardzę maminymi klopsikami z indyka
w delikatnym sosie koperkowym, duszoną marchewką, talerzem rosołu, jajkiem na
miękko, delikatną zupą-kremem czy kawałkiem ciasta drożdżowego z kubkiem mleka.
Czuję się, jakbym smakowo cofnęła się o dwadzieścia lat, do czasów wczesnej podstawówki,
a może nawet i przedszkola.
Mam nadzieję, że okres posuchy
kulinarnej minie. I jeszcze jedno - trzymajcie kciuki, abym miała ochotę na
truskawki, kiedy przyjdzie na nie czas! Obiecuję odezwać się niebawem.
![]() |
| Truskawki w natarciu, zachowałam sobie ten screen na pamiątkę :) |
.jpg)

Gratulacje!! I dużo, dużo zdrówka dla Ciebie i maluszka :)
OdpowiedzUsuńgratulację!
OdpowiedzUsuńjeśli cię to pocieszy to ja cały I trymestr przetrwałam na bananach, lodach truskawkowych i...kebabach i burgerach. Nic innego nie utrzymywało się w organizmie. W II trymestrze jest już lepiej i ma się zdecydowanie więcej chęci na gotowanie i działanie. :)
Pozdrawiamy razem z Niedźwiadkiem co ma 35 tygodni :)
Gratulacje. :) Posucha w końcu minie, a do tego czasu - trzymaj się! ;-)
OdpowiedzUsuńAniu, wielkie gratulacje! Przed Tobą piękne chwile! [Choć pewnie też wiele łez i frustracji, ale o tym się nie mówi :P]
OdpowiedzUsuńTakie delikatne smaki wg wiedzy ludowej zapowiadają dziewczynkę :) U mnie się sprawdziło! Kuchnia indyjska i meksykańska - synek, knedle z truskawkami i ciasta - córeczka ;) Ciekawe jak u Ciebie będzie!
super bardzo się cieszę i gratuluję jeszcze raz:D życzę Ci zdrowia i samych szczęśliwych chwil:D Dbaj o siebie i nie denerwuj się w ciąży za dużo :):*
OdpowiedzUsuńA jak reagujesz na pomarańcze?:D U mnie 1 trymestr minął pod ich znakiem...:D
Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńNie chcę Cię straszyć, ale jedyne słuszne imię dla dziewczynki w tej sytuacji to Jagoda...
OdpowiedzUsuńSerio, gratulacje. Dużo zdrowia i energii.
Gratulacje Aniu!!!
OdpowiedzUsuńGratuluję Aniu, niech truskaweczka rośnie zdrowo! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAniu, uśmiałam się z tego cofnięcia o 20 lat ;), choć Tobie może nie do śmiechu, ale wiesz - to minie. Moja koleżanka miała fioła na punkcie... kostek lodu. Siedziała i je chrupała, co dla otoczenia było czasem trudne (dźwięki). PS. Moim zdaniem zdradziło Cię to "łatwe wzruszanie się" ;).
OdpowiedzUsuńGratulacje:) .... a jak sobie poczytałam to jakbym do czasów swojej ciązy wróiła ... z tym, że u mnie była buła z pasztetem i pomidorem:)
OdpowiedzUsuńGratuluje i mam nadzieje ze smaki wrócą szybciej niż sie spodziewasz ;)
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńGratulacje!!! U mnie dzień bez drożdżówki był dniem straconym i tak przez całe 9 miesięcy :-) I ani na chwilę mi się nie znudziły. A poza tym, to potrzebowałam jedzenia co 2h, jak w zegarku. Jak Zosia się urodziła, to też chciała jeść co 2h i też jak w zegarku przez ponad 1,5 roku! Ciekawe, skąd to miała ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję Małej Truskawki i życzę szybkiego powrotu smaków. Dobrego weekendu!
OdpowiedzUsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńja, w drugiej ciąży, przez pierwsze 3 miesiące jadłam tylko sałatę masłową z rzodkiewką oraz winegretem,jogurt naturalny i młode ziemniaki z koperkiem :)
Ale cudnie! Gratuluję, cieszę się jakbyś była moją bliską znajomą! :) Twoje dziecko będzie miało cudowną mamę!
OdpowiedzUsuńTak myślałam!! Gratuluję! :)
OdpowiedzUsuńDołączam się do gratulacji! Bardzo dobra wiadomość:-)
OdpowiedzUsuńGratuluję i trzymam kciuki za te truskawki :)
OdpowiedzUsuńOmg best news ever :) Wszystkiego co najcudowniejsze dla Ciebie i małego ogryzka:)
OdpowiedzUsuńGratulacje i życzę Ci wszystkiego dobrego! Może kiedyś miniemy się z wózkami na spacerku w Sopocie ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję :) Będzie lepiej w 2. trymestrze!
OdpowiedzUsuńAnia, gratulacje! :))))
OdpowiedzUsuńGratuluję serdecznie i życzę dużo zdrówka dla Ciebie i kruszynki :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, Agness:)
Świetna nowina, gratulacje! Ja przez pierwszy trymestr żywiłam się rosołem. Do dzis mam wstręt! Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo!. gdy byłam w ciąży pierwszy raz, też odpłynęłam kulinarnie, od zapachu gotujących się ulubionych do niedawna potraw robiło mi się niedobrze. Moją wstydliwą słabością była cola z lodem :-).Magdalena
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje! Oby truska rosła zdrowo :)
OdpowiedzUsuńWiosenne pozdrowienia
Gratulacje z Truskawki! Niech zdrowo rośnie:)
OdpowiedzUsuńDołączam do gratulacji, ANiu!
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńPozwól Truskawce decydować co chce jeść, ale mam nadzieję, że wróci ci apetyt na bardziej aromatyczne kąski - wszak lato nadchodzi wraz z ferią barw i smaków. Ja moją sis i jej truskawkę dokarmiałam szpinakiem, curry itp. a wszystko z dodatkiem czosnku czy cebuli. Okazało się, że młody uznał curry za smak życia, bazylię wciąga garściami, a szpinak zjada z kaszą gryczaną. Ziemniakami dla odmiany gardzi, chyba, że są pieczone i porządnie przyprawione. To chyba prawda, że dziecko czuje smak już w brzuchu mamy :-)
AAAHaaaaaaaaaaaaaa! Czyli jednak dobrze mi chodziło po głowie !!! ale CZAD !!!!! :)))) GRATULACJE x 100000000 !!!! Rodzicielstwo - przygoda życia!! Żadna nawet podróż dookoła świata za złotówkę. nie da tyle emocji, co bycie mamą. Mam nadzieję, że nowa sytuacja będzie inspiracją dla nowych smaków, przepisów, a może nawet jakiejś nowej książki ? .... byłoby BOSKO :] Pozdrawiam - stała czytelniczka od 2009 !
OdpowiedzUsuńDroga Aniu! Przeogromne gratulacje!!! Zycze samych wspanialych chwil i szybkiego powrotu do przygod kuchennych! : ) Duzo zdrowka dla Ciebie i Truskaweczki!
OdpowiedzUsuńSuper!!!!Gratuluje z całego serca Aniu!Trzymajcie się truskawki dwie! :)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE!! :)
OdpowiedzUsuńCzytam Twego bloga od pierwszych wpisów (tzn. zaczęłam poźniej, ale nadrabiam!), ale nie komentowałam, jednak dzisiaj nie mogę pozostać w cieniu - GRATULACJE!!! :-D Swoje dzieciaki rodziłam prawie 20 lat temu i pamiętam, że już pierwsz ciąża wymusiła na mnie rzucenie palenia. Jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży, a zaciągniecie dymem spowodowało odruch wymiotny. Od tamtej pory papieroski poszły w odstawkę i już nie wróciłam do nałogu.
OdpowiedzUsuńAniu, cudowna nowina :)
OdpowiedzUsuńJa również gratuluję.
OdpowiedzUsuńU mnie gorzej było z powonieniem. Czułam nawet smród papierosów palonych w samochodzie, który jechał przede mną ;)
ale extra! gratulacje :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje!!! Żeby Truskawka duża i zdrowa rosła!
OdpowiedzUsuńGratulacje ogromne! :o)
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje! Bardzo się cieszę i ciepło pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAniu, ogromnie Ci gratuluję :). Czytam Twojego bloga od ponad roku, Twoja książka zapewniła radość nie tylko mi, ale i mojemu chłopakowi, ponieważ miałam z zwyczaju czytać mu na głoś najzabawniejsze fragmenty i... ogromnie się cieszę, że będziesz miała małą Truskawkę. Będziesz super mamą :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Aniu gratulację! Widzę, że blogerki kulinarne w ciąży tak mają - Śliwka też narzeka na apetyt :) Trzymajcie się Truskawki!
OdpowiedzUsuńWspaniale! w przyszłym roku moze jakies niemowlakowe przepisy na smaczne jedzonko; ) serdeczne gratulacje
OdpowiedzUsuńWspaniale! w przyszłym roku moze jakies niemowlakowe przepisy na smaczne jedzonko; ) serdeczne gratulacje
OdpowiedzUsuńZ tego, co pamiętam, rzucałam się na ziemniaki w każdej postaci. Puree bardzo chętnie, frytki, pieczone ziemniaczki, chipsy też - o zgrozo :).
OdpowiedzUsuńSerdeczne gratulacje!
Gratulacje! :) Bardzo się cieszę hah
OdpowiedzUsuńA propos cofnięcia się o 20 lat...
OdpowiedzUsuń"Droga 32-latko! Czy jesteś już panią...? Ile masz dzieci? Czy zdobyłaś upragniony zawód? Czy utrzymujesz dawne przyjaźnie? Mam nadzieję, że spełniły się Twe marzenia. [...] TY 12-letnia."
To oczywiście z Twojego listu do Ciebie trzydziestoletniej z "Zapachu truskawek". A może by tak waniliowy budyń z tapioki?
Wielkie gratulacje i jak najszybszego końca kulinarnej posuchy! Wracaj do nas prędko z nową energią i pomysłami!
o jak ja lubię takie informacje! Ogromne gratulacje
OdpowiedzUsuńGratulacje, wspaniała wiadomość! W ciąży też nie miałam szczególnych zachcianek :) Zjadałam jedynie paczka za paczką talarki krakowskie od Krakusa. Zostałam też wegetarianką, bo odrzuciło mnie zupełnie od mięsa i wędlin. Tak to bywa. Poten ten czas oczekiwania wspomina się najlepiej. Pamiętaj nic na siłę, oszczędzaj się, śpij i ciesz się tą chwilą :)
OdpowiedzUsuńAniu, gratuluję z całego serca! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim za gratulacje i ciepłe słowa! :) Truskawa ma się dobrze :)
OdpowiedzUsuńGratulacje :) Cudowna wiadomość!
OdpowiedzUsuń