A dzisiaj obiecany przepis na pissaladiere, francuski placek z duuuużą ilością słodkiej duszonej cebuli, z anchovies i czarnym oliwkami, jeden z moich jesienno-zimowych hitów kulinarnych.
Bo kiedy na świecie robi się ciemniej i chłodniej, moje szafki kuchenne wypełniają się... cebulą. Gotuję zupę cebulową, wypiekam tarty z cebulą, smażę ostre konfitury do serów i piekę pissaladiere, w którym zakochałam się już kilka lat temu.
No dobrze, to teraz przepis.
PISSALADIERE
na ciasto:
15 g świeżych drożdży (lub niepełna łyżeczka suszonych)
120 ml ciepłej wody
250 g mąki
1/2 łyżeczki soli morskiej
120 ml ciepłej wody
250 g mąki
1/2 łyżeczki soli morskiej
na nadzienie:
5 łyżek oliwy z oliwek
2 łyżki masła
1 kg cebuli (wybieram duże, mniej obierania)
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka suszonego tymianku
sól i pieprz do smaku
kilkanaście filetów anchois
1/2 słoika czarnych, drylowanych oliwek
2 łyżki masła
1 kg cebuli (wybieram duże, mniej obierania)
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka suszonego tymianku
sól i pieprz do smaku
kilkanaście filetów anchois
1/2 słoika czarnych, drylowanych oliwek
Drożdże rozkruszam do miseczki, zalewam łyżką ciepłej wody. Kiedy się rozpuszczą, łączę z mąką, wodą i solą, zagniatam sprężyste ciasto. Przykrywam ściereczką, odstawiam do podwojenia objętości (tj. na ok. 1,5 - 2 h).
Przygotowuję nadzienie: cebulę kroję w cieniutkie piórka. Na patelni rozgrzewam oliwę, dodaję masło, a tłuszcze się rozpuszczą, dodaję cebulę, drobno pokrojony czosnek i tymianek.
Cebulę duszę na małym ogniu przez godzinę, mieszając co jakiś czas (cebula musi być miękka i słodkawa, nie może się przypalić, zbrązowieć). Solimy i pieprzymy całość, odstawiamy do ostygnięcia.
Wyrośnięte ciasto wykładam na posmarowaną oliwą formę do pieczenia. Na ciasto kładę farsz, anchois i oliwki. Odstawiam na 30 minut do wyrośnięcia, a następnie piekę w przez 25 minut w 220 st. C.
Uwagi:
Przepis od Liski. Jak pisze na blogu, placek można piec w małej foremce, wówczas ciasto będzie grubsze i bardziej puszyste, można też piec je na dużej blasze, wówczas będzie bliższe pizzy. Ja wolę grubszą wersję, a więc zalecam formę 20×30 cm.

uwielbiam pissaladiere, właśnie w wersji z anchois!
OdpowiedzUsuńświetnie wygląda! bardzo rustykalnie!
OdpowiedzUsuńFantastycznie wygląda! Musi być pyszne( i ta cebula, ach!)
OdpowiedzUsuńOj, bardzo lubię:-) Dawno nie robiłam ale teraz to mi tak ślinka cieknie, że muszę upiec. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńJadłam tylko raz, w Nicei, i smakował(o) obłędnie, ale sama jeszcze nie próbowałam upiec - najwyższa pora to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńwygląda na prawdę super :) trzeba pomyśleć nad czymś takim w domu
OdpowiedzUsuńtak ładnie to wygląda, że aż szkoda jeść :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam cebulę i nie spodziewałem się, że można z niej wyczarować coś niesamowitego :)
OdpowiedzUsuń