Pages

niedziela, 9 stycznia 2011

Love krove



Rozpłynął się nam weekend w kałuży szarości.

Poranny slalom po śliskim chodniku skutecznie odebrał chęci do dalszych spacerów, weekend minął więc pod znakiem herbaty i książki. Choć żeby nie było tak zupełnie kanapowo, wybraliśmy się do teatru i na koncert jazzowy.

Na koncercie, odziana w sukienkę w kolorze pudrowego różu sączyłam białe wino, wsłuchując się w muzykę, którą mogłabym opisać za pomocą jednego znaku: „?”, choć lepiej oddałyby to trzy znaki: „???”. Jednak po kilku utworach weszłam w te dźwięki na tyle mocno, że porzuciłam obserwacje muzyków i popłynęłam wraz z dźwiękiem fortepianu. Raz nawet przebiegł mi po plecach dreszczyk, który zwykle czuję słuchając utworów Bjork albo Queen, ale podejrzewam, że to zasługa popijanego wina i atmosfery panującej na koncercie. Tak czy siak, miło było.



Ale się skończyło. Dziś sukienka grzecznie wisi na wieszaku, ja zaś poleguję na kanapie i robię różne takie. Przeglądam sobie na przykład moją pierwszą książkę, wydaną w superekskluzywnym nakładzie (1 sztuka ;), a zawierającą wszystkie notki od założenia tego blogu do jesieni 2010 r. To nasz najpopularniejszy prezent gwiazdkowy tego roku, a wydawca książki – Tomasz – został okrzyknięty darczyńcą 2010 roku.



A teraz chciałabym Wam przedstawić krówkę roku 2010 – kruchą i delikatną, w trzech wariantach.


KRUCHE KRÓWKI WANILIOWE

600 ml śmietanki kremowej o zawartości 30% tłuszczu
1 i 1/3 szklanki cukru
1 laska wanilii

Dodatki:
sól gruboziarnista
różowy pieprz (w kulkach)

Śmietankę, cukier i ziarenka wydłubane z laski wanilii wrzucam do wysokiego garnka z grubym dnem. Podgrzewam masę, ciągle mieszając. Gdy się zagotuje, zmniejszam gaz do minimum i mieszam co kilka minut. Do pewnego czasu (ok. 15 minut) masa będzie się mocno unosić i pokrywać bąbelkami, ale po czasie zacznie gęstnieć – wtedy powinno się ją mieszać nieustannie, ponieważ tylko wtedy mamy pewność, że się nie przypali.

Po ok. 40-50 minutach (30-40, jeśli chcemy ciągnące, a nie kruche krówki) masa będzie odchodzić od rondelka i zbrązowieje – wtedy będzie gotowa. Na próbę wylewam kroplę masy na talerzyk, jeśli natychmiast zaschnie, masa jest gotowa. Im dłużej gotujemy masę, tym bardziej kruche będą krówki.

Zdejmuję masę z gazu i przelewam do formy wyłożonej folią spożywczą (najlepiej kwadratowej). Masę posypuję ziarnami soli albo różowego pieprzu (wersja dla odważnych) bądź zostawiam „czystą”. Odstawiam na kilka godzin do stężenia (proces ten przyśpiesza włożenie masy do lodówki).

Masę kroję w kwadraty zamoczonym w ciepłej wodzie nożem.



Uwagi:

1. Przepis na krówki zobaczyłam u Niny i nie mogłam się mu oprzeć. Nina napisała, że dłuższe gotowanie sprawia, że krówki będą bardziej kruche, więc zastosowałam się do tej wskazówki. W rezultacie otrzymałam kruche, delikatne i rozpływające się w ustach krówki.

2. Część z nich posypałam gruboziarnistą solą – dla słodko-słonego kontrastu. Na części z nich ułożyłam ziarenka różowego pieprzu – dla ozdoby.

3. Jeśli już ochłonęliście po świątecznych słodkościach i nabraliście ochoty na nową porcję słodyczy, gorąco polecam Wam te krówki, bo są pyszne i już!



PS A jeśli jesteście zainteresowani historią Vintage Cooking czy moimi poglądami na temat kulinarnych sław, zapraszam do lektury tej strony.

56 komentarzy:

  1. niesamowity prezent, dostać to co tworzy się wirtualnie do ręki i móc dotknąć :-)

    krówka z solą... to może być to! :

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepis zaskakuje prostotą, a słodko-słone to bardzo dobry duet! Dodatkowo bardzo ładne zdjęcia :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, krówki na Twoim blogu, doczekały się :))) cieszę się :)

    A taka książka to wspaniała rzecz, sama kiedyś myślałam czy nie zrobić czegoś takiego dla rodziny i przyjaciół. A może wersja pdf na blogu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem krówkofanem! Przepis zapisuję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniu, chwała Tomaszowi...!!! To wielka radość dla Ciebie:)
    Krówki muszą być przepyszne, bo wyglądają bardzo delikatnie:)
    Gratuluję występu na "we dwoje". Na tę pietruszkę od dawna mam ochotę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, a to się złożyło! :) Ja dostałam od Rafała dość podobny prezent, tyle, że nie kulinaria stały się tematem głównym, a fajniejsze i te bardziej udane zdjęcia z mojego drugiego bloga. :) Tak czy siak, książka. :) Wnoszę zatem wniosek, byśmy wiosenną porą (jak już w końcu nadejdzie; kiedy to będzie???) spotkały się na lekturę przy kawie. :)
    Ps. Krówki prezentują się po prostu cud - miód. :)
    Uściski. :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny prezent taka książka!

    Krówki wyglądają bajecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. takie prezenty są najlepsze!a taką książkę mogłabym i ja posiadać. jakby była w większym nakładzie wydana szybko poleciałabym ją kupić! a na widok Twojej krówek mam ślinotok! i

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu! Marzę o Twoich krówkach i Twojej ksiażce! a weekend z książką? SUPER WEEKEND:D u mnie filmowo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przygotuję dla M.-krówkożercy, może nawet zostanę Darczyńcą Tygodnia dzięki Twoim krówkom :) Pozdrawiam serdecznie - muffingirl

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, dostajesz ode mnie Oskara/Fryderyka/Wiktora za tytuł!!!
    To pewnie zadna nowosc, ale podam mimo wszystko dla chetnych wyprodukowania swojej wlasnej ksiazki
    www.blurb.com

    OdpowiedzUsuń
  12. U nas tez pada i pada... ojej chyba bym sie rozplakala gdyby ktos mi podarowal taki prezent... z radosci i wzruszenia oczywiscie!!! genialny pomysl - ciesze sie, ze sa jeszcze sentymentalni ludzie na tym swiecie... bo takich upominkow nie zapomina sie nigdy...

    Choc nie jestesmy fanami slodyczy i krowki nie sa naszymi faworytkami to jednak Twoimi zdjeciami mozna niezle nacieszyc oko... wiec to robimy!!!

    cieple pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  13. właśnie takie książki wybierałabym najczęściej... myślę, że za jakiś czas tacy blogerzy jak Ty doczekają się tego momentu :) a takimi domowymi krówkami zajadałabym się jak Baryka ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ania, tytuł mnie powalił! :D

    A i krówki też, bo takie.. szybkie (u nas się krówek nie robiło, ale wszytskie przepisy które znam przewidują dłuuugie, przedługie gotowanie) :) I ładne, i smaczne na pewno też :)

    Książka to by się mogła nawet ukazać, tak spójnych i charakterystycznych blogów jak Twój jest niewiele, to by było coś!

    Pozdrawiam ciepło :)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo piękny prezent. Podwójnie piękny :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. taka książka to bezcenny prezent. krówki po prostu wielbię. małe, słodkie przyjemności

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo piękny prezent. Podwójnie piękny :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Podwójny komentarz, ech.

    OdpowiedzUsuń
  19. przepięknie je uchwyciłaś na zdjęciach. No cóż, nie mam wyboru-muszę je zrobić:)) wspaniałe są z pewnością:)
    pozdrowienia!
    Just

    OdpowiedzUsuń
  20. Największą ochotę mam na te z solą! :-)
    Uściski Aniu :*

    OdpowiedzUsuń
  21. ta ksiazka to cudowny prezent!
    a krowki pysznie wygladaja:)
    ...te "rozne takie na kanapie",to zapewne slodkie leniuchowanie:)fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Alez piękny prezent, ta ksiażka! Super, naprawdę:)

    A krówki jakie cudowne. Zjadłabym taką:) Sliczne, śliczne zdjęcia Aniuś:*

    Pozdrowienia ciepłe:*

    OdpowiedzUsuń
  23. Książki zazdroszcze, a krówki juz w głowie siedzą... A miałam iść na dietę...

    OdpowiedzUsuń
  24. Aniu, szkoda,że książkowy prezent tylko w jednym egzemplarzu...
    A krówki do zrobienia,koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  25. 'Love krowe' to nazwa lokaliku na krakowskim Kazimierzu (ul. Józefa), gdzie serwują podrasowane hamburgery w kilkunastu odmianach. Widząc tytuł posta pomyślałam, że odwiedziłaś to miejsce :);)

    OdpowiedzUsuń
  26. Aniu zazdroszczę tak spokojnego weekendu :) I tych krówek też tak troszkę zazdroszczę :) Mój weekend niestety słodki nie był... Brak czasu.
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Miło byłoby poczuć smak krówki na podniebieniu.. Ale ja jeszcze nie zrealizowałam wcześniejszego przepisu. A to dlatego, że moi bliscy uparli się na wcześniejszą wersję bloku, którą robiłam(z kakao i herbatnikami) i zostałam przegłosowana! No nic.. może podczas ferii skuszę się na "love krove" :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ty tu o słodyczach, a ja czytając tytuł myślałam o jednym. O hamburgerach. W Krakowie jest knajpka o takiej samej nazwie z pysznymi hamburgerami. Jakbyś miała okazję to polecam.
    Chociaż słodkie krówki też pewnie pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Co za prezent ;)
    Co do krówek, robiłam 2 podejścia. Za pierwszym razem coś tam zgęstniało dopiero po godzinie, a potem już nic. Pyszna masa do jedzenia łyżeczką. Za drugim wyszły kruche, do krojenia, ale w smaku gorsze. Rodzicielka, dla której się męczyłam, nie wyraziła zachwytu. No i na razie 3 próba przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  30. krówki zdecydowanie wolę te ciągutkowe, ale takich z pieprzem chętnie bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Aniu, jak nic tylko pogratulować pomysłu Tomaszowi, że wydał Twoją pierwszą książkę kucharską. Świetnie.!
    Ciekawe czy mnie psotka kiedyś podobny "zaszczyt" posiadania takowej.
    A takiej krówce bym nie odmówiła.
    Pozdrawiam
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  32. Przeuroczy prezent jak i same krowki ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny pomysł na prezent i zabójcze krówki, nie mogę dłużej na nie patrzeć, bo zaraz ochota na nie mną zawładnie...
    Pozdrawiam,
    SWS

    OdpowiedzUsuń
  34. Ciekawa jestem tej sukienki w kolorze pudrowego różu. I po cichutku zazdroszczę takiej cudnej książki, Twojego bloga w pięknym wydaniu. ;)

    Co do krówek: wciąż sobie po cichu marzę o ich przygotowaniu. Ale mam absolutnie beznadziejne garnki, w których zapewne wszystko, co chciałabym przygotować, przypaliłoby się. Zresztą mam już za sobą kilka takich porażek i wole poczekać do zakupu porządnych garnków...

    Wywiad z Tobą ogromnie mi przypadł do gustu. Ogromnie podobają mi się Twoje poglądy... I powiem Ci, że w pełni podzielam Twoje gusta w kwestii Jamiego i Nigelli. Po prostu ich lubię i... już. :)

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  35. Aniu,
    proszę o zdjęcie tej sukienki :) na @ - rzecz jasna.
    T. przygotował Ci wspaniałą niespodziankę. Cichaczem pozazdrościłam. Z wielką chęcią weszłabym w posiadanie Twojej książki. Z wielką!:) bardzo lubię Cię czytać. Zresztą wiesz o tym doskonale.
    Króvvvvki :) mniam mniam mniam.
    Kojarzą mi się z wczesnym dzieciństwem. Mordoklejki w najlepszym wydaniu :)

    całuję Ciebie i T.

    Ps. wywiad przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Krówki, znakomity pomysł:) A takich z pieprzem jeszcze nigdy nie próbowałam:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Mi koleżanka kiedyś zasugerowała, żebym sobie stworzyła taką książeczkę (nawet podała portal, gdzie można ją przygotować) ale jeszcze nie jestem gotowa:) A byłoby fajnie, bo czasem mam schizę, że blog mi zniknie i tyle pracy przepadnie..

    Co do słono, słodkich smaków, ja czeka na ksiązkę "Baked" i będę próbowała brownies ze słonym karmelem..

    Jutro ma przyjechać kurier z Amazon'a!

    OdpowiedzUsuń
  38. Niesamowity prezent dostalas. Twoj Tomek jest bardzo pomyslowy.
    A na krowki chetnie bym sie wprosila, bo samej nie chce mi sie nic robic.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  39. Aniu bardzo lubie tu zaglądać. Kojąco na mnie wpływasz. Zaskakujące jest to, że przepis nie jest dla mnie taki ważny (chociaż krówki niczego sobie ;). Ważna jest atmosfera, ważne jest uczucie które mi towarzyszy gdy czytam Twoje notki.

    OdpowiedzUsuń
  40. Niesamowity przepis,bardzo smaczny. Uwielbiam krowki,najlepiej ciagutki. Jak tylko dorwe gdzies laske wanilii nie zawacham sie jej uzyc. A ciarki na plecach sa nam do zycia niebywale potrzebne

    OdpowiedzUsuń
  41. Miłość oczyszcza wszystko więc daj ją i przyjmij jak dar bezcenny.

    OdpowiedzUsuń
  42. Ania, a te z Twych zdjec sa raczej kruche czy ciagnace - wygladaja na takie miekke - jak dlugo je gotowalas?
    Mam sprawdzony przepis rodzinny i jak juz mie najdzie raz na rok to gotuje przez 3-4 godziny,a le moze kiedys trzeba sie odwazyc na wersje ekspresowa? :) Usciski!
    PS. Cool ksiazka, ciekawa jestem czy Tomek decydowal jaki bedzie miec uklad w srodku, czy ma uklad blogowy?

    OdpowiedzUsuń
  43. Szkoda ze link nie prowadzi do krowek u Niny... :(

    OdpowiedzUsuń
  44. Ania, a była robiona redakcja wydawnicza;)? Gdybyś potrzebowała tłumaczenie native speakera na włoski, czeski, czy chiński - daj znać! Pomysł genialny i jaki miły!

    Krówki wyglądają obłędnie, zwłaszcza dla osoby, która od 1.01.2011 nie je słodyczy. Kuszą że aż żal.

    OdpowiedzUsuń
  45. Właśnie za truskawkami przyszłam, przejrzałam i... jestem zachwycona Twoją polszczyzną.

    PS bez kropek, piękny zaimek , dwa tysiące jedenasty...

    Czytanie słów bardzo dobrze napisanych i połączonych z przepięknymi fotografiami to dla mnie prawdziwa przyjemność!

    Pozdrawiam
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  46. Aniu, przeczytałam Twój wywiad, fajnie się "Ciebie" czyta, jesteś fajną dziewczyną i już :)

    P.S. Buruuberi, jak już tu jestem, a chcesz link, to Ci go dam :) http://ninawkuchni.blogspot.com/2010/11/domowe-krowki-ciagutki.html

    OdpowiedzUsuń
  47. tak lubię ludzi, którzy potrafią poprawnie napisać "'PS'

    OdpowiedzUsuń
  48. Fajnie mi się czytało wywiad z Tobą:) Zrobiłam w weekend kofty z buraków ... mniam mniam! A krówki powodują u mnie ślinotok! I ajko, ze nadal nie mam piekarnika to sobie je ugotuje, a co!

    OdpowiedzUsuń
  49. dobrze, że taki weekend w szarości można sobie cudownie osłodzic.

    OdpowiedzUsuń
  50. Oj, ale fajny pomysł z tą książką. :) Krówki z solą to chyba jedna z najlepszych rzeczy na świecie, ja zrobiłam w środę ciastka orzechowe ze słonym karmelem - obłęd.

    OdpowiedzUsuń
  51. Się nie dziwię, że Tomasz został darczyńcą roku 2010. Piękny prezent!

    I dobrze jest wrócić po krótkiej przerwie do blogowego świata, do Twoich słów i zdjęć. Jak zwykle urzekają.

    Krówki kuszą, ale jeszcze nigdy nie odważyłam się na zrobienie ich w domu. Pora się przełamać :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Ania, znasz tę knajpkę krakowską?

    http://www.facebook.com/lovekrove

    OdpowiedzUsuń
  53. To po kolei ( i w skrócie:):

    Dziękuję za miłe słowa :)

    Love krove - nie wiedziałam, że jest taki lokal! Brzmi fantastycznie ;) Może kiedyś dane mi będzie go odwiedzić.

    Nino, niestety cała sprawa z książką jest droższa niż myslalam, wątpię, czy dla rodziny tez byś zrobiła kilka egzemplarzy. Europejskie portale wykonujące takie druki nie ściągały bezpośrednio całego blogu (wiem od T.), wiec trzeba było robic to przez USA i wyszło to drogo... Ale jak znajdziesz tańsze źródło, to podziel się info ze mną :)

    Ewelajno, to rób pietruszkę! :)

    Małgoś, to jest bardzo dobry pomysł :) JUż nawet wiem, gdzie Cię zabiorę.

    Muffingirl, i jak wyszły?

    Arek,dziękuję za docenienie ;)

    Ptasiu, ciekawam, czy tez krówki by rodzicielce podeszły. Dla mnie były rewelacyjne.

    Zaytoon, dziękuję za uwagi dot. wywiadu :) Jak fajnie, ze myślimy podobnie!

    Karola, sukienkę może na żywo kiedys zobaczysz ;)

    Syneloi, że co???

    Basiu, moje raczej kruche. Gotowała dłużej niż u Niny, czas podałam w przepisie. Jej, ja nie słyszłam o takim długim gotowaniu krówek, dlatego ten przepis wydał mi się taki naturalny! :)Tomek robił mi specjalnie cały wydruk blogu.

    Marta, ja proszę na chińsi ;)

    Ula, to jest jeden z najpiękniejszych komplementów, jakie kiedykolwiek usłyszłam! Urosłam, naprawdę. Dziękuję i wstdzę się po cichu za moje słowne wpadki, których pewnie w notkach pełno. Staram się ich unikać, ale człowiek się uczy przez całe życie...

    NIna, dzięki raz jeszcze :)))

    Zielone-buty :)))

    Piegowata, fajnie, ze kofty Ci podeszły!


    Marta, nie znam jej, ale poprzez komentarze juz conieco się o niej dowioedziałam :)

    POzdrowienia ślę!

    OdpowiedzUsuń
  54. Zapraszam zatem na hamburgera, mieszkam po sąsiedzku Lovekorve!

    OdpowiedzUsuń
  55. Takie papierowe truskawki też mogłabym dostać ;)

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.