Pages

środa, 26 maja 2010

Puszka i sznurek



Najpierw były niezdarne wystąpienia, recytacje wierszyków i laurki. Najbardziej zapamiętałam przedstawienie, w którym grałam czarną plamę brudu. Bardzo surrealistyczne, nieprawdaż?

Potem, na technice, robiliśmy zakładki do książek z motywem znaków drogowych, obłożone przezroczystą folią i obszyte żółtym ściegiem. Były jeszcze „portomanetki”* ze skaju, obrazki z kolorowych okładek do książek, koszyczki z mydełek, ale największą furorę zrobiła patera na owoce z puszki i sznurka. Mistrzostwo rękodzieła, pomnik recyklingu: pokrojona puszka z misterną plecionką z białego plastykowego sznurka do prania.**

Potem przyszły książki i kwiaty. Czasem mamcia dostawała sznur korali.

A dziś chciałabym po prostu zaciągnąć ją do kuchni, powiedzieć: Siadaj, zrobię Ci coś pysznego***, dać buziaka, bukiecik konwalii i zabrać się do pracy.



RABARBAR PIECZONY W WINIE

1/2 kg rabarbaru
1/4 szklanki cukru (można dać go trochę mniej)
1/4 szklanki półwytrawnego białego wina
1 laska wanilii

Rabarbar obieram ze skórki i kroję w słupki albo w kilkucentymetrowe cząstki. Z wanilii wydłubuję ziarenka (pustą laskę zużywam do aromatyzowania cukru). Mieszam wszystkie składniki: rabarbar, ziarenka wanilii, wino i cukier, przekładam do żaroodpornego naczynia.

Piekę przez pół godziny w temperaturze 180st. C., w połowie czasu pieczenia delikatnie mieszam rabarbar.



Uwagi:

1. Przepis na pieczony rabarbar zauważyłam u mistrzyni prostych przepisów, Molly Winzenberg. Od razu wiedziałam, że to jest to!
Po upieczeniu rabarbar nabiera niesamowitej delikatności. Rozpływa się w ustach, jest taki… kobiecy. Miękki, waniliowy i różowy. Delikatny jak majowy poranek i zapach konwalii. Naciągane? Wcale nie, on naprawdę taki jest!

A po zjedzeniu w naczyniu pozostaje warstwa różowego, waniliowo-rabarbarowego syropu z kropeczkami wanilii i posmakiem wina. Maczam w nim palce i je oblizuję.

2. Pysznie musi smakować taki rabarbar w towarzystwie gałki dobrych waniliowych lodów albo z keksem bitej śmietany. W wersji light ze zmrożonym jogurtem naturalnym (jadłam właśnie z jogurtem).

Piękny, prosty przepis. Molly, jesteś wielka!



*jak nazywała je moja pani od techniki;

**moja siostra Magda, która miała wtedy jakieś 6 lat, zakochała się w tym dziele od pierwszego wejrzenia i po dziś dzień wspomina paterkę, która przez dłuższy czas ozdabiała jej półeczkę;

***rabarbar pieczony w winie :)

39 komentarzy:

  1. Ten syrop to musi być coś pysznego, do tego lody, o których wspomniałaś. Nie mogę już dłużej wyobrażać sobie tego smaku i dzisiaj zostaje mi wino, ale jutro będzie deser. Ja dzisiaj też dostałam zakładkę. Niektóre pomysły przetrwały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! To musi smakowac rewelacyjnie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czarna plama brudu - cudne! I z pewnością niezapomniane ;) I te wszystkie twórcze, choć skomplikowane prezenty. A ja jako mama, od swojej dorosłej córki, najbardziej chciałabym dostać właśnie wspólne popołudnie przy kawie i czymś smacznym, co zostało przygotowane z sercem i radością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja szczególnie pamiętam ,koszyczki z butelki po płynie do naczyń wypełnione kwiatkami z plasteliny:)
    Ten syropek musi być cudny....

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż za pyszne zestawienie - rabarbar i wino! To musi być wyjątkowe.I masz rację, bardzo kobiece.
    Chciałabym ,zmałpować', tylko czy wyrobię się z tyloma wspaniałościami, które pokazujecie na swoich blogach...

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczne zdjęcia! uwielbiam takie zabawy z ostrością:) no i bardzo mi miło że jestem w linkach:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już widzę oczami wyobraźni, że ten przepis to "MUST HAVE" na babski wieczór w przyszły piątek :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczne zdjęcia:)
    I nie ma to jak te pierwsze , własnoręcznie zrobione prezenty:)

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowne są te z sentymentem wspominane prezenty
    wtedy wydawały nam sie najdroższymi na świecie

    ten pozostały po pieczeniu sos.. poezja

    OdpowiedzUsuń
  10. Rabarbar w winie to musi być coś pysznego!:))

    Takie prezenty też pamiętam,może nie wszystkie te same, ale na przykład butelka po śmietanie obłożona mokrą gazetą, pomalowaną. To był najpiekniejszy wazonik do kwiatów :))

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rabarbar w winie... to musi byc pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. "czarną plamę brudu" - :)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Rabarbar, prawie jak szparagi... uwielbiam... o winie nie wspomnę! Zapisuję! Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  14. A mamie smakowalo? Po co pytam, przeciez wiadomo... Ciekawe jaki prezent posrod wszystkich tych cudow swiata podobal jej sie najbardziej?
    Pozdrawiam Cie serdecznie, anna

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz, to musi być pyszne! Takie proste przepisy są najwspanialsze. I bardzo elegancko prezentuje się rabarbar w tej postaci :) A jakby tak uprażyć na maśle arborio, dodać resztę składników z tego przepisu i zrobić słodkie risotto z rabarbarem? Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Pięknie i apetycznie tu u Ciebie :)
    Z chęcią będę tu gościć częściej :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  18. Czarna plama brudu - to miał ktoś fantazję! :-)
    Zajęcia z ZPT były fajne, do 7 klasy, bo potem przez dwa lata same rysunki techniczne (też fajne ale już inaczej..) - a z mydełek robiliśmy płaskorzeźby ;-)
    Cudne to zdjęcie z konwaliami Aniu, a przepis wypróbuję już za momencik, bo brzmi fantastycznie!
    :-)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Twoje dawne prezenty dla Mamy naprawdę robią wrażenie :-)

    piękne zdjęcia i fajne słowa
    dzięki za inspiracje

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny pomysł! Jakie to musi być pyszne! [oblizuję się]

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem zbulwersowana, że do moich czasów nie dotrwały takie prace ręczne. Już nigdy się nie dowiem jak zrobić paterę z puszki :/

    OdpowiedzUsuń
  22. Szkoda, że patera się nie zachowała, bo nie bardzo jestem sobie w stanie wyobrazić to arcydzieło designu, a bardzo jestem ciekawa. Mnie najlepiej utrwaliła się w pamięci rola, której nie zagrałam – księżniczki w przedstawieniu kukiełkowym. Tak bardzo chciałam być tą księżniczką, że nie powiedziałam pani, że w czasie, kiedy wydarzenie miało dojść do skutku mnie nie będzie i spokojnie brałam udział w próbach, aż mama porozmawiała z panią i wszystko się sypnęło. To były czasy.

    OdpowiedzUsuń
  23. To miło Aniu, że zainteresował Ci e mój post o Iwaszkiewiczu.
    Z Twoich zinteresowań wynika, że lubisz pamiętniki i książki biograficzne...myslę, że powinna Cie opowieść o Włoszach zainteresować. Odradzałabym jednak kupowanie tej książki, ja wypozyczyłam z biblioteki publicznej i właściwie narazie nie planuję zakupu na własność:)
    Pozdrawiam,
    Virginia

    OdpowiedzUsuń
  24. Owa "plama brudu" mocno mnie zaintrygowała. To musiało być coś... bardzo ciekawego!

    A przepis w swej prostocie faktycznie wydaje się być czymś cudnym. Zawsze powtarzam, że nie ma co przekombinowywać...

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. jak to dobrze, ze sobota jest dniem targowym. Jutro kupie rabarbar i wanilie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Wczoraj wieczorem zrobiłam taki rabarbar. Był przepyszny i coś jest w tym określeniu "kobiecy" Ten kwaskowaty smak połączony z winem i wanilią. Pyszności. Chłopakowi mojemu nie smakowało, ale było więcej dla mnie;) Do gazety, muzyki i kieliszka wina na wieczór, idealnie:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziękuję za odwiedziny. Twój blog odwiedzam już od bardzo długo i właśnie Ty i Liska przyczyniłyście się do moich prób w tej dziedzinie. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Aniu, a czy wspominana plecionka z puszki i sznurka nie była aby okupiona pokaleczonymi palcami? :)
    Co do rabarbaru w winie, to chciałam powiedzieć, że zauroczył mnie ten równiutki rządek w formie. :) To musiało być dziełem estetki! :)
    Buziaki Ania! :*

    OdpowiedzUsuń
  29. kolor rabarbaru, a właściwie tego sosu, który po nim pozostał jest obłędny

    kupię formę i zrobię

    OdpowiedzUsuń
  30. Uwielbiam rabarbar.
    W tej kompozycji musi być po prostu bajeczny:)Kwaskowaty z nutą wanilii mmmm...
    No i ten zapach konwalii od którego zawsze kręci mi się w głowie:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Podoba mi sie , ze rabarbar robi sie kobiecy po upieczeniu. Napewno sprobuje :)

    Ja z puszkek i sznurka robilem "telefon" ale chyba nie dzialal bo latwiej bylo uslyszec druga osobe z daleka niz przez "sluchawke", ale napiecie bylo...w nas hehe

    OdpowiedzUsuń
  32. gdyby moją mamę taki prezent ucieszył, życie byłoby o wiele bardziej przyjemniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Fajne masz wspomnienia.
    Takie własnoręczne cudka to jest to!:D
    Często jest tak, że pamięta się je do końca.
    Pozdrawiam, pyszny musi być ten rabarbar z lodami.. mm....

    OdpowiedzUsuń
  34. Aniu, doskonale napisalas o tych pracach recznych, wystepach - nie spodziewalam sie zakonczenia!

    Oj, Ty znasz blog Molly chyba na wylot? Ona jest wielka, zgadzam sie - jej przepisy sa tak proste, ze wspanialszych nie ma!
    Przedostatnie zdejcie ziarenek wanilii rozbraja - kupowalas moze w koncu na allegro?
    :*
    PS. paterka mnie zaintrygowala, czuje ze nie chcialabym miec takiej, mam racje? :D

    OdpowiedzUsuń
  35. Rabarbar tak zrobiony musi pysznie smakować :)

    OdpowiedzUsuń
  36. dziekuje Wam za komentarze :)

    Basiu, Mally znam dobrze, tzn. jej blog, mnostwo w nim strzalow w 10! co do wanilii, to masz racje! nie zdazylam Ci doniesc, ze zamowilam ja z Twojego zrodla i jestem b. zadowolona.
    He he, paterki raczej bys nie chciala, no moze jako dzielo postmodernizmu na telewizor ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. To dobrze zrozumialam Twoj ton z paterka Aniu :-)
    Z Molly mam podobnie, uwielbiam jej smaki, prostote, ciesze sie, ze czytam o niej u Ciebie, bo nie zawsze do niej dotre. O to ciesze sie, zes b. zadowolona!

    Buziak!

    OdpowiedzUsuń

Ze względu na ogromną ilość spamu, jaka zalewała blog, musiałam wprowadzić weryfikację obrazkową. Za uciążliwości z tym związane przepraszam.