W moich myślach miesiące mają różne kolory.
Na przykład listopad jest nieskończenie szary, kwiecień jest żółty, październik pomarańczowy, marzec zielony, a grudzień biały. Ciekawą barwę ma styczeń – ten jest przezroczysty.
Skupmy się jednak na grudniowej bieli: moje skojarzenie wiąże się pewnie z wspomnieniami z dzieciństwa, z czasem, gdy w grudniu na chodnikach zalegały zaspy śniegu, a przechodnie torowali sobie drogę, tworząc mikroskopijne ścieżki szerokości jednej stopy. Grudzień był czasem pierwszego zachwytu nad płatkami śniegu i czerwonych od zimna rąk, w których zaciskało się śniegową kulkę.
Od kilku lat grudzień to szarość pomieszana z wilgocią. Raczej ciepły, trochę bezpłciowy, a już na pewno nie biały. Przyzwyczajam się do widoku liści, które – jak duchy jesieni – zalegają przy krawężnikach, przyzwyczajam się do porannej mżawki zamiast lekkich płatków śniegu, miękko osiadających na czarnym płaszczu…
I jem bardzo jesienną zupę.
FAKES (ZUPA Z ZIELONEJ SOCZEWICY)
250 g zielonej soczewicy
250 g dojrzałych pomidorów
4 łyżki oliwy (lub więcej, wg upodobań)
2 marchewki pokrojone w kostkę
2 cebule pokrojone w kostkę
2 utarte ząbki czosnku
1 listek laurowy
oregano
sól i pieprz
2 łyżeczki octu z czerwonego wina
Na oliwie przesmażam czosnek i cebulę (robię to w dużym garnku, w którym będę gotować zupę). Dodaję marchewkę i listek laurowy, chwilę smażę. Następnie dodaję opłukaną soczewicę i zalewam 1 l zimnej wody. Gotuję, aż soczewica zmięknie.
Do miękkiej soczewicy dodaję posiekane pomidory bez skórki i pozostałe przyprawy. Gotuję kolejny kwadrans. Na koniec dodaję ocet, mieszam.
Zupę podaję z kromką świeżego chleba albo chrupiącą bułeczką - maczana w płynie ma boski smak!

Uwagi:
1. Niedawno pokazywałam Wam mus czekoladowy M. Gessler, dziś zupa z przepisu Agnieszki Kręglickiej. I - jak każdy przepis tej autorki- to dla mnie strzał w dziesiątkę.
Zupa jest gęsta, ma piękny kolor i jeszcze piękniejszy smak. Bardzo podoba mi się w niej to, że nie ma struktury kremu (zauwazyłam, że na blogu prezentowałam wyłącznie kremy) - kawałki pomidorów i kuleczki soczewicy nadają jej uroku.
2. Jeśli robiąc fakes zmniejszycie ilość wody, otrzymacie wegetariański gulasz. Też pyszny!
3. Aha: z podanych składników wychodzi spory garnek zupy. Jeżeli w trakcie gotowania soczewica pochłania zbyt dużo płynów, nie bójcie się dolać wody.
Aniu, kolory miesięcy ... nigdy nie myślałam o miesiącach kolorystycznie, raczej roślinnie:) Ale jakby się tak zastanowić, to w większości pokrywały by się w moich "paletowych" skojarzeniach.
OdpowiedzUsuńTaką zupę to ja lubię! Pomarańczowa zupa w różowym garnuszku - urocze i wcale się nie gryzą:)
Pysznie ta zupa wygląda-zrobię w ten weekend. Pięknie podana, w tych liściach.
OdpowiedzUsuńI ja miesiące kolorami (ale też zapachami) "widzę". Tak samo jak miejsca, w których byłam.
Pozdrawiam:)
D.
Hmmm, dziwne... Przeoczyłam wpis, czy jaki czort? No bo tak: mamy 3 grudnia, a tutaj widzę 30 listopad... Hm.
OdpowiedzUsuńPierwsze płatki śniegu? Ach te lekcje w podstawówce, jakie to zawsze było zaskoczenie, jak nagle za oknem pojawiał się pierwszy śnieg. Zawsze się w zeszycie zapisywało pamiętną datę ;)))
Ja tak bardzo czekam na śnieg, aż boję się pomyśleć co będzie jeśli nie spadnie :(
OdpowiedzUsuńZupa wygląda pysznie, kubek jest śliczny, a zdjęcia- mistrzostwo!
jaka zupa:) a ja nawet nie mam pojęcia jak może smakować :(
OdpowiedzUsuńBezpłciowy to jedno z lepszych określeń moim zdaniem.Jako osoba zdecydowanie ciepłolubna, kochająca plażę, słońce i lazur morza to naprawdę ciężko mi jest się pogodzić z tym, że grudzień już biały nie jest i niestety pewnie już nie będzie ;((łezka sentymentu). Co do przepisu to jest naprawdę świetny, na pewno z niego skorzystam...tylko jedno mnie nurtuje, czy ta soczewica to ma być taka moczona przez noc??Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńOch tak, gdzie te grudniowe śniegi!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, cudowny kubek na zupkę :) Piękny ma kolor. A wiesz,ze ja podobnie postrzegam kolory miesięcy? No, może oprocz stycznia, on dla mnie też biały :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Aniu serdecznie:)
Rzeczywiście po dzisiejszym wpisie duchy jesieni mogą się budzić przed przyjściem dziadka mroza.
OdpowiedzUsuńW moim magicznym domu wczoraj też zupa, też jesienna chociaż w innym klimacie, bardziej Włochy niż Gruzja. Ot, splot mych myśli.
O tak Aniu, nie tylko pory roku, ale i miesiace maja swoje kolory. Choc dla mnie to styczen jest teraz czesto o wiele bardziej bialy niz grudzien ;) Ciekawa jestem, czy w tym roku bedzie snieg na Swieta, bo coraz rzadziej dane jest nam go ogladac... Mam na mysli 'w miescie' ;)
OdpowiedzUsuńZupa wyglada i brzmi rewelacyjnie, a w drugim i ostatnim zdjeciu sie zakochalam... Kolor kubeczka jest dokladnie taki jak liscie w tle! Cos pieknego.
Pozdrawiam!
Piękny kubek, zupa wygląda bardzo, bardzo... tak że już teraz koniecznie chciałabym ją zjeść.
OdpowiedzUsuńA co do kolorów i miesięcy... to grudzień coraz bardziej szary się robi... gdzieś nam umknęła ta biel z dawnych lat...
I patrzę za okno... a tam jakoś tak zielono? a to przecież tylko 700km od granicy PL... [chyba za dużo choinek dookoła ;) ]
Z taka zupą każdy miesiąc staje się optymistycznie różowy!
OdpowiedzUsuńJuż wiesz, że lubię takie zupy. :-) Jakiś czas temu zauroczyly mnie kremy, bo kolor, gestośc, bo rozliczne dodatki, które do nich pasują i je urozmajcają: grzanki, groszek ptysiowy, grissini, nachos, tortille, chlebki, prażone pestki, migdały, liście ziół,mkawałki sera itd. Od jakiegoś czasu bawią mnie właśnie zupy, które są połączeniem róznych konsystencji. Takie, jak ta z soczewicy, czy taka w której pływały kawałki pomidorów i kawałki ugotowanej ;-) bagietki. :-)Zrobię twoją wersję zupy soczewicowej, bo ku mojemu zdziwieniu dzieciaki bardzo ją polubiły. Zamiast więc powtarzać swoją zrobię wg przepisu od Ciebie.
OdpowiedzUsuńCiekawie sobie wyobrażasz miesiace - kolory. Nigdy tak nie myślałam. (Nadrobię ;-)) Oczywiście, ze kojarzą mi się z kolorami, wymienionymi przez Ciebie, ale nigdy ich tak ze sobą nie łączyłam, nie przypisywałam im takich łatek-barw. Wyjątek styczeń - na przezroczysty bym akurat nie wpadła. Ciekawe. :-)Twój listopad, mój styczeń. ;-)))
całuję :-)
P.S Ta ryba nie jest słodka. ;-)) Jest z cynamonem, on daje zapach i lekką gorycz. Jest wytrawna. Możesz spróbować. :-)
No Aniu ostatni to rzczywiscie grudzien malo bialy w Srodkowej Euopie jest... az czekac kiedy zcznie sypac :-) ale powiem Ci ze i na niepogode i na sloneczne dni ze sniegie, to ta Twoja zupka dzisiejsz to cos co bardzo by mi odpwiadalo. A wiesz, ze chcialam napisac, ze z checia bym ja zmiksowala, ale jak napisalas ze taka z cala soczewica ma swoj uro, to juz sie nie odwaze, jedyny problem ziomowy to brak dobrych pomidorow... ale da sie jakies wyczarowac :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
ja też nadaję miesiącom kolory i dziw, że pokrywają się one z Twoją paletą barw!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
E.
To prawda, grudzień zrobił się brzydki i bezpłciowy..Gdzie śnieg, który już dawno powinien leżeć na ulicach, zamiast liści?..
OdpowiedzUsuńZupa Twa kojarzy mi się z fasolką po bretońsku...;)))
I chętnie bym ją zjadła!
Przezroczysty styczeń. Tak właśnie jest :)
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia Aniu!
to ogromnie miłe znaleźć komentarz od autorki jednego z ulubieńszych gotujących-blogów :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tu zaglądać- ze względu na treść i obrazki (i proste dania, bliny były super!)
i ładne przedmioty (jak ten kubek(?)) na zdjęciach
pozdrawiam ciepło imienniczkę!
Zazwyczaj "kolorowałam" tylko pory roku. A miesiące... Miesiące pozostawiałam w spokoju. Prócz grudnia. Białego, podobnie jak u ciebie.
OdpowiedzUsuńChociaż nie cierpię śniegu - teraz żałuję, że nie zalega na chodnikach. Bez bieli to już nie to samo. Nie ten klimat... Miejmy nadzieję, że chociaż na święta co nieco spadnie...
A zupka - zupka smakowita, po prostu. :)
Pozdrawiam,
Zay
Zupa wygląda przepysznie, a jeśli ktoś wyznaje ideologię żywienia się kolorami (podobno są tacy i dobrze się mają), to mógłby się najeść Twoimi zdjęciami.
OdpowiedzUsuńTeż myślę, że miesiące mają kolory, chociaż chyba trochę inaczej bym je przyporządkowała niż Ty. Ale, chociaż lubię miasto pokryte białą śnieżną kołderką, to zaraz przed moimi oczami pokazuje się miasto dzień po, czyli ta szara breja. Więc już lepiej, niech na razie nie pada.
Wygląda pysznie.A w tym kubeczku prezentuje się cudownie.
OdpowiedzUsuńTrochę podobna do mojej zupy z soczewicy tak na pierwszy rzut oka na przepis:)
Fantastyczne to ostanie zdjęcie! :)
OdpowiedzUsuń"Moje" kolory miesięcy prawie zupełnie pokrywają się z Twoimi - z wyjątkiem marca i kwietnia - marzec jest dla mnie jeszcze szaaary (ale tak niefajnie szary, w przeciwieństwie do ładnie szarego listopada), a kwiecień żółto-zielony.. Przezroczysty styczeń to strzał w dziesiątkę :)
A zupka ma przepiękny kolor, moja ostatnia soczewicowa, choć z pomarańczowych ziarenek miała tak brzydki bury kolor że nawet nie chcę jej na blogu pokazywać :D ale smaczna była ;)
Dziś zamierzam zrobić proponowaną zupę ;-) Wygląda rewelacyjnie, ciekawe tylko czy moja tradycjonalistka w kwestii potraw Córa skusi się ;-))
OdpowiedzUsuńKasiu, garnuszek raczej bordowy, ale to już kwestia nazewnictwa ;)
OdpowiedzUsuńDelie, 'widzenie' zapachami tez mam, zwłaszcza, jezel chodzi o miejsca, w których jestem. To takie afajne :) Bardzo się cieszę, ze Cię zupa skusiła!
Oczko, now właśnie pokręcił mi coś Blogger i notka z 3 grudnia wylądowała w 30 listopada, masz niezłe - nomen omen - oko ;) Ale juz naprawilam wszystko, niestety musiałam wykasowac Wasze komentarze i na nowo je wstawić.
Gatko, dziękuję! :)Hm... Ja na śnieg bym nie liczyła :(
Aneczko, to co stoi na przeszkodzie, by poznać smak zupy? Ugotuj w weekend! :)
AC, soczewicy - w odróżnieniu od grochu czy np. cieierzycy - nie trzeba moczyć przez noc. Dlatego też nic o tym nie wspominałam w przepisie - soczewica gotuje się na miękko trochę ponad pół godziny,więc naprawdę króciutko. Poleca tę zupę :)
Dajdo, grudniowe śniegi już tylko w naszej pamieci ;)
Majano, jak miło, że nam się pokrywaja skojarzenia :) Wiesz, też lubie te kubki... Do zupy najlepsze.
Michale, a pokazesz swoją zupę? :)
Beo, cieszę się, ze zauwazyłaś zależności kolorystyczne liści i kubka :) Olśniło mnie podczas spaceru!
Amarantko, zdecydowanie bardziej wolę zieleń niż szarość...Szarość jesienno/wiosenna jest strasznie dołująca...
Agato, to prawda ;)
Krokodylu,wiem wiem ze to nasze wspólne klimaty ;) A wiesz, ze z tego wszystkiego cynamonowa ryba dziś mi się chyba sniła? Najwyraźniej nie mam innego wyjścia, jak tylko ją zrobić :)
Basiu, przez chwil kilka, zzarz po zrobieniu zupy, tez myślałam o jej miksnięciu, ale szybko mi rpzeszło. Bo te dodatki naprawdę ładnie wyglądają... No i inna sprawa że już mam dosyć zup-kremów. Ja chcę czuć składniki na jezyku :)
A wiesz, ja zupkę robiłam z domowymi pomidorami, ze spiżarni mamusi - pyszna sprawa.
Enchocolatte, ale fajnie :)))
Goś, skjarzenie w sumie dobre, bo ja sama recenzowałam mamie tę zupę jako orientalną fasolkę po bretońsku :)
Anoushko, dziękuję!
Tulivien, bardzo C dziękuję za te miłe słowa :) Ciesze się, ze się odezwałaś!
Zaytoon, ja zawsze lubiłam śnieg i teraz odczuwam jego deficyt... A na śnieg w święta juz nieliczę,nie te czasy :(
KaroLino, ha ha, realizm górą ;)Mje śniegowe dywagacje rozwiało wspomnienie brei śnieżnej, to prawda, nie cierpię dnia PO odpadach, bo z reguły wszystko już pływa. A szkoda...
Sarenko, jest pyszna! :)
Moniko, dziękuję Ci :) Marzec szary? Ja w marcu widzę już zieleń, ale kto wie,moze więcej jej w mojej wyobraźni!
SanFran, daj znać, jak wrażenia smakowe! Jeśli córa przekona się do struktury zupy, to ze smakiem nie powinno być problemu.
POZDROWIENA CIEPŁE ŚLĘ! :)
PS Dziewczyny, musiałam wykasować pierwsze komentarze i wstawic je znów - problemy ze stroną, przepraszam.
Jaka zupa i jaki kubeczek!
OdpowiedzUsuńZupa rozgrzewajaca i syta i kubek z tych, ktore koniecznie sie chce miec :D (jestem wielbicielka kubkow).
Wiesz, dla mnie grudzień to też miesiąc bieli, i choć dla mnie to raczej biel pustej, niezapisanej kartki, to i biel śniegu zapisała się trwale w mojej pamięci ...
OdpowiedzUsuńA zupkę ugotuję jutro - mam wszystko w domku i ochotę na zupkę :)
Aniu myślisz podobnie do mnie, bo i ja miesiące rozpatruję pod kątem barw...to jest takie skrzywienie prawie 'zawodowe', we wszystkim dopatruję się koloru , i powiem Ci że patrząc tak na świat, okazuje się że nawet te szaro-bure pejzaże są kolorowe...a zupa pyszna i pięknie kolorowa w tym buraczkowym kubeczku, zwłaszcza na tę porę roku, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepis wypróbowany - palce lizać. Jak zazwyczaj nie lubię zup z soczewicy, tak ta smakuje mi wybornie. Jedyna modyfikacja to użycie 1,5 główki czosnku zamiast marnych dwóch ząbków, za to czosnek posiekany a nie ucierany - wolę kroić to szlachetne warzywo (?) niż miażdżyć czy rozcierać.
OdpowiedzUsuńO jaki śliczny kubeczek!:)
OdpowiedzUsuńA Ci powiem,że zupke taką jadłam zrobioną przez moją mamuśkę i tak bardzo bardzo średnio mi smakowała niestety:(
Mój Styczeń też jest przezroczysty, marzec kremowy,grudzień niebiesko-biały,listopad również szary (i żółty nie wiem dlaczego:P,kwiecień jest żółto-zielony,maj zielony,a czerwiec czerwono-żółty,lipiec zaś żółty,sierpień ciemnopomarańczowy:),wrzesień to już żółć przechodząca w jasny brąz,a październik jest czerwono-ciemnobrązowy
Ale się napisałam:)
hehe
Uściski dla Ciebie.
I w wersji zupy i gulaszu musi być pyszny.
OdpowiedzUsuńDobre, gorące jedzenie, tak piękne jak u Ciebie Aniu to dla mnie jeden z podstawowych sposobów na przetrwanie takiej pogody.
Jestem okropnym zmarźluchem, ale tak bardzo bym chciała by było już biało.
W taką szarówkę tak trudno mi się nastroić na święta...
Pozdrawiam ciepło
M.
Ja patrzę na tę zupę i czytam składniki, to już mi cieplej i mniej krytycznym okiem patrzę za okno. Jak ją zrobię, to będę chyba miłośniczką tej aury.
OdpowiedzUsuńZrób. I wiem, że zrobisz przepiękne zdjęcia. Ja nie umiem (może się kiedyś nauczę), ale doceniam i lubię Twoje piękne fotografie. :-)))
OdpowiedzUsuńJak ja kocham takie zupy, jeszcze tak ładnie podane.
OdpowiedzUsuńMuszę znów zrobić soczewicową zupę, koniecznie :)))
alez przeapetycznie sie zupa prezentuje,akurat siedze troche zmrzneta w pracy i chetnie bym siegnela po taki kubek zupki z soczewica.....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Aniu, zgdadnij co miałam dziś na obiad (i wczoraj! ;P) :D No zgadnij! :D No jasne, że Twoja zupkę :D Mniam, pyszna była, sycąca i rozgrzewająca :)) Bardzo Ci dziękuję za przepis i za apetyczne zdjęcia, które mnie zachęciły do zrobienia :))
OdpowiedzUsuńCudownie rozgrzewa :)))))
Pozdrowienia ciepluteńkie :)))
Porcelanka
Jezu, zakochalam się! Chyba najfajniejsza zupa z soczewicy ever. Robię niedługo. :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zupka Wam podpasowała :)
OdpowiedzUsuńPorcelanko, świetnie,ze się skusiłaś! :)))
Cynamon, daj znać, jak poszło, czy smakowała?
POZDROWIENIA!
Aniu, bardzo mi smakowała, choć ją nieco zmodyfikowałam, bo nie przepadam za zieloną soczewicą... :) Wyniki na blogu. :)
OdpowiedzUsuńRobiłam, przyprawiłam jedynie po swojemu ;) Moim zdaniem jest bardzo smaczna i szczególnie nadaje się na takie mroźne dni. Zgadzam się, że soczewica w całości dodaje uroku :] Lubię zupy w formie kremów, szczególnie z ciecierzycy i soczewicy, więc tej zupy też trochę sobie zmiksowałam, ale niezmiksowana wersja jest wg mnie o wiele smaczniejsza :)
OdpowiedzUsuńCynamon, jak już pisałam, bardzo się cieszę, ze zupka posmakowała :)
OdpowiedzUsuńKuro, prawda, że niezmiksowana zupa ma sobie to COŚ? :) Ja ją znów niedawno robiłam, ale bardziej gulaszową wersję. Pyszna...
Making money on the internet is easy in the undercover world of [URL=http://www.www.blackhatmoneymaker.com]blackhat seo software[/URL], It's not a big surprise if you don't know what blackhat is. Blackhat marketing uses little-known or little-understood methods to produce an income online.
OdpowiedzUsuńPyszna :) Zrobiłam i jestem zachwycona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Bardzo się cieszę :)
Usuń