Fakt, że nasz pies porzucił swe ulubione zajęcie (jakim – obok zakopywania różnych drobiazgów i polowania na żaby – jest gonienie obcych kotów, które schodzą się do naszych kotek**) oznacza tylko jedno: w pobliżu jest je-dze-nie!
Ciekawe, cóż to za zupa: pożywny kapuśniak, ogórkowa czy może krupniczek?
A może troskliwa żona zrobiła mu pomidorową...?
Jedno jest pewne: na sto procent nie jest to zupa szparagowa, bo P. to szparagowa pustynia
Gdy udało mi się zdobyć pęczek białych szparagów, starałam się je wykorzystać, jak tylko mogłam najlepiej. Najlepsze kąski wylądowały w białym sosie, a stwardniałe końcówki i obierki poszły na kremową zupę.
ZUPA-KREM Z BIAŁYCH SZPARAGÓW Z FETĄ
obierki oraz stwardniałe końcówki z pęczka białych szparagów
3 obrane ziemniaki
1 l bulionu
pół opakowania sera typu feta
1/2 małego opakowania śmietanki do zup (opcjonalnie)
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
Obierki i końcówki szparagów oraz pokrojone w cząstki ziemniaki zalewam bulionem. Gotuję około 40 min., po czym ściągam zupę z gazu. Wyławiam obierki.
Przelewam zupę do filiżanek, a na wierz kruszę po kawałku fety.
* który co jakiś czas przychodzi skosić trawę w ogrodzie; pan Wiesio jest strasznie gadatliwy, do historii przeszło jego zdanie: „Dobra ta taczka. Aluminiowa”, którym zagajał rozmowy ze wszystkimi domownikami;
Bogdan - cudo :) a dlaczego Krąselka ?? czyżby jabłuszka lubił?? a z kotkami to chyba tak bywa , moja porządnością też raczej nie grzeszy :)
OdpowiedzUsuńa zupa pysznie się zapowiada :) szkoda że w Sandomierzu szparagi pojawiły się raz :( no ale co to była wtedy za uczta :))
pozdrawiam :)
podobnie zachowuje się w zupinach ser gorgnzola, niesamowicie fajne uczucie gdy rozpływa się w ustach
OdpowiedzUsuńmusze spróbować z fetą ;)
Nie nooo... jak to ostatnia szparaga? Dam sobie głowę uciąć, że to była paróweczka... ;-)
OdpowiedzUsuńAniu, dlaczego pominęłaś na zdjęciu koty lekkich obyczajów? Jak tak można...? ;-)
Aniu jakie piękne zdjęcia!:)) A ja też bym chętnie obejrzała te kotki :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Świetnie wygląda! Tak delikatnie i kremowo :).
OdpowiedzUsuńA tak p.s. mam nadzieję, że nie będzie mi dane kupować szparagów w Paryżu :)... Chyba, że ci sprzedawcy rzeczywiście szybko je obierają...
Aniu, to cos w sam raz dla mnie:) uwielbiamy szparagi, a teraz szczegolnie trzeba korzystac, poki sa;-) super przepis.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Fajny ten przepis, coś czuję, że i u mnie zagości.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Aniu, koty, pan Wiesio - cudny wpis! "Dobra ta taczka..." przypomniala mi mame Adasia Miauczynskiego... A ten tytul juz, ze tak powiem, wymieklam :D
OdpowiedzUsuńDobrze widze, na ostatnim zdjeciu jest olowek Staedtler? Z pozoru tak obok, ale b. ladnie komponuje sie z blekitem miseczki :)
kubek takiej szparagowej to musi byc to! :-)
OdpowiedzUsuńAniu, Ty też na szparagowej pustyni? ;) Bogdana nazywamy Krąselką ze względu na brzmienie tego wyrazu: bo brzmi ślicznie i tak...okrągło. Przywodzi na myśl coś pulchnego i zdrowego. I tak nam do Bogdana podpasowało :)
OdpowiedzUsuńAga-aa, zgadza się, feta działa podobnie, jak gorgonzola. Z tym, ze nie ma niemiłego zapachu ;)
Małgosiu, paróweczka może i byłą, ale teraz one sa nie na czasie :) He he, kotki lekkich obyczajów przebywają poza domostwem, więc nawet, gdybym chciała, nie udałoby mi się zrobić im zdjęcia...
Majanko, brak kotek na zdjęciach wyjaśniłam wyzej Małgosi :)
Olalala, myślę, że oni-sprzedawcy to robią szybko i sprawnie :) Z resztą ja tam bym wolała poczekać, aż mi obiorą, niz samej się w to bawić... Nie cierpię obierać szparagów!
Olu, tez uwielbiam szparagi! Ale raczej zielone. Choć białymi nie pogardzę...
Beatus, witaj :))) Będzie mi b. miło, jeśli przyrządzisz tę zupkę!
Basiu, olśniłaś mnie! Ciągle miałąm wrażenie, że kwestia Wiesia brzmi jak z jakiegoś filmu, ale nie umiałam tego z niczym skojarzyć. No tak, przecież to brzmi jak "Jedz, dobra zupa. Pomidorowa" :)
Hi hi, to ten Staedtler we własnej osobie :) Lubię te ołówki, ze względu na barwę, twardość i to, ze mogę je temperować do idealnej postaci- bo ja muszę mieć idealnie zaostrzone ołówki. To moja mała obsesja, nie cierpię tępych kołków!
A to zdjęcie zrobiłąm specjalnie dlatego, że - położywszy miseczkę na biurku- odkryłam ładne powiązanie barw: niebieska miska i ołówek, a do tego żółta jajecznica i żółty brzeg kartki :)
Cudawianki, to jest to! :)
niestety szparagowa pustynia :)
OdpowiedzUsuńja też lubię wyraz krąselka - kojarzy mi się z dzieciństwem bo mieliśmy w sadzie takie jabłka właśnie, które obłędnie smakowały - ot taki smak dzieciństwa, którego raczej nie będzie dane sobie przypomnieć
teraz dodatkowo będzie kojarzył mi się z Twoim Bogdanem ;))
pozdrawiam
Aniu, ja Panu Wiesiowi za żadne skarby świata nie oddałabym koszenia trawy! Toż to jest cudowne zajęcie! U mnie jest zaraz po pieleniu, które najbardziej cenię z prac porządkowych w ogrodzie - tylko ogrodu brak...
OdpowiedzUsuńZupa z rozpływającą się fetą na pewno jest pyszna, wyobrażam ją sobie, chociaż nigdy jeszcze nie próbowałam,
No widzisz Aniu, tak mi pan Wiesio zabrzmial "pomidorowa", naprawde sie usmielam :-)
OdpowiedzUsuńA popatrz, zoltego rabka kartki nie zauwazylam, a naprawde sie fajnie komponuje. A olowki Staedtler tez b. lubie, zawsze w nowym miejscu pracy pierwsze co robie, to kupuje komplet tych olowkow, albo niebieskich albo zoltych i tez je temperuje, ale nie zawsze wytrwam w tym temperowaniu... :-)
Pana Wiesia z chęcią bym poznała i ucieła sobie z nim pogawędkę;)
OdpowiedzUsuńJaki przystojny kotek :)
Świetne imiona dla zwierząt;)
Aniu, ja niestety nawet nie wiem, jak smakuje krąselka... Jedno jest pewne, brzmi ślicznie.
OdpowiedzUsuńKAsiu, koszenie trawy to przyjemność, jeśli jest jej kawałek. A ogród dokoła mego rodzinnego domu jest ogromniasty, możnaby kosić tam trawę przez cały dzień. Ja lubię grabienie liści ::)
BAsiu, nawet nie wiedziałam, że istnieją inne kolory ołówków S. :) A rózowe są? ;))
Olciaky, Wiesio by Cię zamęczył, bo gadać to on uuuuuuwielbia... Ale wątpię, czy udałoby CI się dojsć do głosu ;)
Za każdym razem jak Cię czytam i oglądam zdjęcia, to buźka sama mi się śmieje. Ja nie wiem jak Ty to robisz? ;))
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to pytanie retoryczne :P
Dziękuję, Oczko! Miło mi to czytać.
;)
OdpowiedzUsuńAniu, tylko trafilam na Noris w zolto-czarne paski, czerwono-czarne (tutaj zreszta) paski, z rozowym to mnie zagielas... A tez bym sie na takie skusila :)
OdpowiedzUsuńfajny ten ostatni szparag i nie pomyslalam nawet, zeby z feta kombinowac. luby przed wyjazdem zostawil mi ostatnie obierki w lodowce, ale nijak nie moge sie do nich dobrac, bo przykryl je jakims spodkiem, ktory totalnie przyssal sie do miseczki;)))
OdpowiedzUsuńAniu ta zupa wyglada ślicznie. Ma taki piękny kolor. Zaciekawiła mnie ta feta z zupie. Mysle ze jest pyszne bo fete jak najbardziej uwielbiam
OdpowiedzUsuńPytałaś o konkurs- www.mojeciasto.pl :)
OdpowiedzUsuńBasiu, to szukamy róożwych ołówków :)
OdpowiedzUsuńAniu, polecam towarzystwo fety :) I co, dobrałas się już do szparagów?:)
Emmo, zupka jest naprawdę warta wypróbowania!
Olciaky, dzięki za odpowiedź:)
Nie ma jak pan Wiesio i jak aluminiowa taczka, aluminiowa lekka jest więc faktycznie pewnie dobra :) a ten koci szlachetny profil...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
:)))
OdpowiedzUsuń