W lutym moja biblioteka kulinarna
powiększyła się o kilka ciekawych pozycji.
1. "Przepisy na
szczęście" Maia Sobczak, wyd. Muza.
Maia pisze o życiu tak, że chce
się żyć. Wystawić twarz do słońca, wdychać zapach lasu, ugotować coś prostego i
zdrowego zarazem. Ta książka osłodziła mi luty. Nie znajdziecie w niej
wymyślnych receptur, ale doskonałe w swej prostocie przepisy, pogrupowane według
żywiołów (ognia, wody i powietrza), np. na tosty z czereśniami i kwiatami bzu,
na zupę z pieczonego czosnku z marchewką czy kalafiora z ogniska. Całość
okraszona jest ładnymi kadrami, choć cały czas się zastanawiam, czy zupełnie
matowy papier wydobywa całą ich urodę.
2. "Bitter" Jennifer
McLagan, wyd. Jacqui Small.
Genialna książka o najbardziej
niebezpiecznym i niepopularnym smaku na świecie: gorzkim. Uwielbiam
niecodzienne, odważne podejście do kulinariów, wydobywanie z nich ciekawostek,
o które obecnie coraz trudniej. Wędrówka po gorzkich smakach rozszerzyła moje
horyzonty kulinarne i za to pokochałam tę pozycję od pierwszego wejrzenia. I jeszcze za
bezpretensjonalne, proste zdjęcia, jasny i czysty układ, czytelne czcionki i
poczucie humoru (np. spójrzcie na tytuł rozdziału: "Born to be
bitter" - "Urodzone do bycia gorzkimi"). A przepisy? Takie jak
cała książka, kuszące i zaskakujące: wędzone śliwki w earl-grey'u, trufle z...
tabaką, placek z radicchio.
3. "Better from
scratch" Ivy Manning, wyd. Williams-Sonoma.
Pięknie wydana książka
zachęcająca do samodzielnego przygotowania tego, co na co dzień kupujemy.
Receptury podzielono na kilka grup: pikle, przekąski, słodycze, sosy i napoje. Apetyczne
i ładne fotografie aż proszą się o to, by rozpocząć pichcenie. Jest tu trochę
receptur, które dla foodies nie są niczym nowym (np. lemon curd, dżem
truskawowy czy kimchi), ale wiele z nich brzmi świeżo i odkrywczo: pstrąg wędzony w herbacianym dymie, domowe
marshmallows, musztarda diżońska czy - to moje zaskoczenie - domowy tonik!
Bardzo, bardzo fajna książka.
4. "Near and far" Heidi
Swanson, wyd. Hardie Grant Books.
Kolejna książka autorki blogu "101
cookboks", najpiękniej wydana i ciekawie skonstruowana. "Near" to
przepisy z naturalnego środowiska Heidi, która mieszka w San Francisco, a
"far" to oczywiście przepisy z podróży (Japonia, Włochy, Francja,
Indie, Maroko). Bardzo podoba mi się spis podstawowych produktów kulinarnych,
poprzedzających każdy rozdział. Przepisy to ładny mariaż lokalności i
sezonowości z indywidualnym stylem Heidi, dużo tu kolorów, różnych faktur i
smaków. Rzodkiewki z masłem nori, tortellini z palonym masłem, zupa z cykorii
to kilka smacznych przykładów. No i te zdjęcia! Niepowtarzalne i
najpiękniejsze, z mocnym zacięciem artystycznym, ale bez napuszenia.
Etykiety: książki, parakulinarnie