 |
Olo po zjedzeniu malin i truskawek; |
Dzisiaj zapraszam Was na drugą część poświęconą karmieniu niemowląt po 5 miesiącu życia (od 6 miesiąca życia). W pierwszej części było o śniadaniach/kolacjach - TU zapraszam do lektury, teraz przyszedł czas na obiady.
Nasze obiady
Z obiadami jest nieco ciężej niż ze śniadaniami, bo więcej tu
kombinacji. Dbam, by w każdym obiedzie były warzywa, mięso, dobry tłuszcz i
jakieś dobre węglowodany. Rzadko gotuję za każdym razem obiad od podstaw
(chociaż odkąd mam pomocnika - Babycook Beaba, też mi się to zdarza), bo wprowadziłam
system kubeczkowy. Polega on na tym, że jednorazowo przygotowuję większą porcję
jakiegoś składnika, dzielę na małe (po ok. 80-100 ml) porcje i mrożę je w
papierowych kubeczkach (kubki opatruję datą przygotowania składnika). W ciągu
2-3 miesięcy wykorzystuję zapasy.
Przygotowując obiad, wyjmuję
kubeczek z batatami/kaszą jaglaną/gryczaną/ryżem/ziemniakami z koperkiem/rozdrobnionym
makaronem/kuskusem, do tego kubeczek z ugotowanym na parze, rozdrobnionym indykiem/dorszem/cielęciną/żółtkiem
na twardo, do tego kubeczek z marchewką/selerem/pietruszką/młodą fasolką/buraczkami/botwinką/cukinią/bakłażanem/brokułami
i po rozmrożeniu mieszam składniki, scalając je olejem rzepakowym,
słonecznikowym z zimnego tłoczenia lub kokosowym (ok. 1/2 łyżeczki).
Nie przyprawiam składników, czasem tylko dodam trochę koperku do
młodych ziemniaczków (Olo je uwielbia!) albo mleka kokosowego do warzyw.
 |
Jeden z kubeczków :) |
BLW (Bobas Lubi Wybór) - jak to wygląda u nas
/Zgodnie z informacjami, jakie otrzymałam od Was w komentarzach i mailach, nie stosujemy z Olutkiem BLW, bo ta metoda to cały system karmienia, bez podawania jakichkolwiek papek :) Pisząc o BLW źle to ujęłam - określmy to zatem tak, że wprowadzałam Olkowi metody podawania jedzenia zgodnie z zaleceniami (dot. bezpieczeństwa, rodzaju pokarmów) zaczerpniętymi z BLW/.
Oprócz posiłków w miseczce (najpierw papki, teraz bardziej
zróżnicowana struktura dań, ale ciągle jeszcze wymieszane), podaję Olutkowi
jedzenie do ręki. Tzn. na talerzu, by mógł po nie sięgnąć i trochę się pobawić,
tzn. poznać fakturę, kolory, smaki samodzielnie. BLW, czyli Bobas Lubi Wybór (z angielska Baby Led Weaning),
opiera się na samodzielności dziecka w kwestii jedzenia. To maluch podejmuje
decyzje, co, jak i ile zje (rodzice nie podają żadnych papek i to m.in. odróżnia BLW od zwykłego podawania dziecku jedzenia do wyboru:).
Wprowadzając elementy BLW wiedziałam, że nie będzie to nasza jedyna
metoda jedzenia, a rodzaj urozmaicenia przy stole, zabawa, która nie będzie miała miejsca codziennie.
Moje podstawowe lęki były takie, jak u wszystkich rozpoczynających przygodę z jedzeniem do ręki - obawa przed zakrztuszeniem się dziecka. Po kilku pierwszych, pełnych
strachu podejściach do tematu, uspokoiłam się i już się tak nie boję o Olka
podczas jedzenia, ale mam kilka ważnych wskazówek:
- dziecko musi umieć stabilnie siedzieć,
więc początki to co najmniej koniec 6-go miesiąca, kiedy można już umieścić
dziecko w foteliku do karmienia
- podczas jedzenia należy zawsze być przy dziecku (to oczywiste,
prawda?)
- przed jedzeniem polecam przypomnieć sobie zasady pierwszej pomocy
dla niemowląt (na wszelki wypadek i dla spokoju ducha)
- największy problem sprawiał mi dobór jedzenia: składniki nie
mogą być za śliskie, by nie wślizgnęły
się w całości do przełyku, nie mogą być za twarde, by po odłamaniu nie
zablokować się w przełyku; zaczęłam od połowy wafelka ryżowego (łatwy do
złapania, po poślinieniu mięknie, ale ciężko odłamać wielki kawał).
Zauważyłam, że nawet jeśli jakiś większy kawałek jedzenia trafiał do
buzi Ola, on natychmiast miał "cofkę" i wypluwał pożywienie, gdy to
znajdowało się tylko na początku języka. To mnie uspokoiło i już mniej nerwowo
przy nim siedziałam.
Teraz Olo dostaje na talerzu różne kombinacje jedzenia, oto przykłady (do wymieszania):
- 2-3 rozgniecione maliny
- 1- 2 rozgniecione truskawki
- połówkę obranej ze skórki, nieco rozgniecionej moreli
- 1/2 lekko rozgniecionego banana, tak aby brał jego fragmenty
- 1/2 wafla ryżowego
- ćwiartki ogórka gruntowego (zimny ogór gruntowy do doskonały gryzak
i ukojenie dla bolących dziąseł, polecam!)
- nieco rozgotowanej kaszy jaglanej (tak, aby się lepiła, nie może być
sypka)
- 1-2 rurki makaronu pszennego.
O zgrozo, słoiki!
Nigdy nie należałam do mam, które popadają w paranoję i przeistaczają
się w eko-ofiary rezygnujące ze wszystkich zdobyczy cywilizacji. Wielorazowe
pieluchy, piorące orzechy i inne tego typu wynalazki - to nie dla mnie. W swoim
czasie moje dziecko zje drożdżówkę i nie zemdleję, gdy zechce lizaka zamiast
naturalnego batona z suszonymi morelami z ekologicznych upraw.
Podczas spacerów mam zawsze ze sobą "awaryjnego" gotowca na
duży głód Ola, czasem z braku czasu i pustkach w systemie słoiczkowym podaję
też słoiczek w domu. Ale zawsze przed zakupem uważnie czytam etykietę i kieruję
się dwiema zasadami: w gotowym daniu nie może być dodatkowego dosładzacza (bo
po co?) i jakiegokolwiek syfu. Wystarczy lektura etykiet kilku słoiczków, by
przekonać się, że produkty dla dzieci są z reguły najwyższej jakości.
Niedawno odkryłam jeszcze fajną rzecz na upały (i podróże) - musy owocowe w tubkach. Porządny skład, wygodne opakowanie, Olek sam bierze do łapki taką tubkę i ją wysysa.
Kulinarne hity Ola
Olutek lubi jeść i nie ma z tym problemu, ale szczególnie upodobał
sobie:
- mannę z rozgniecionym bananem
- bataty z indykiem i pietruszką (korzeniem)
- twarożek/jogurt naturalny z malinami lub rozgniecionym bananem
- zimne ćwiartki ogórków gruntowych.
I to tyle o jedzeniu malucha. Postaram się spisać kilka receptur, bo
mam w zanadrzu kilka zdjęć z jedzeniem dla Olutka. Jestem ciekawa Waszych hitów
kulinarnych!
Uwagi techniczne
Nigdy nie wmuszam w Ola jedzenia - kiedy nie chce, zaciska usta. Wtedy
kończymy posiłek. Nie bawię się z nim przy jedzeniu, nie zagaduję, nie
kokietuję, nie daję "samolocików", za babcię i za dziadka. Po prostu
go karmię, bo chcę, by wiedział, że trzeba skupić się na jedzeniu.
Zawsze używam śliniaczka, a kiedy w menu są buraczki, sama mam na
sobie gorsze ubranie, bo nieraz zdarzyło sie tak, że Olo kichnął z pełną
buzią... Do karmienia BLW najlepszy jest plastikowy śliniak z pojemniczkiem na
spadające jedzenie, nic się nie ześlizguje na nogi i pod pupę lub na podłogę.
 |
Fasolka szparagowa, młode ziemniaczki, dorsz, olej rzepakowy; |
Etykiety: babyfood, dziecko, karmienie dzieci, macierzyństwo, na obiad