Food writing vs food reading, czyli pisanie o jedzeniu kontra czytanie o jedzeniu


Świat kulinariów to siateczka połączonych przyjemności - smakowanie, gotowanie, wreszcie pisanie o jedzeniu i jego fotografowanie. Odpowiedź, która z tych czynności jest najprzyjemniejsza, wcale nie jest dla mnie jednoznaczna. Są dni, kiedy mam ochotę gotować i wcale nie chce mi się jeść, innym razem zwijam się w kłębek na kanapie i chrupię, siorbię, mlaszczę, a czasem lubię zanurzyć się w słowach z kulinarnym podtekstem. Uwielbiam czytać dobre teksty o jedzeniu. 


Są na świecie tacy ludzie, którzy darzą kulinaria niezwykłą czułością i potrafią pięknie o nich pisać, pochylając się nad każdym okruchem chleba, skrawkiem dobrego sera czy łyżeczką ulubionej konfitury. Niektórzy wplatają w to smaki z dzieciństwa, inni skupiają się na tu i teraz. Każdy z moich ulubionych autorów tworzy swój niepowtarzalny mikroklimat, w który najmilej wślizgnąć się jakiegoś ciemnego poranka, z kubkiem kawy w dłoniach.

Luty upływa mi na lekturze drugiego tomu "Dzienników kuchennych" ("The kitchen diaries") Nigela Slatera. Z reguły udaje mi się wysupłać pół godziny o poranku, kiedy Oluś zapada w poranną drzemkę. Zaparzam kawę i uzbrojona w słownik języka angielskiego oraz ołówek, wskakuję pod kocyk i czytam. Moje zdolności językowe sprawiają, że chłonę pewnie zaledwie 1/3 całej magii, ale i ten skrawek wystarcza, by za każdym razem, gdy odrywam się od książki, czuć się odurzoną jego słowami. Świat bezpretensjonalnych smaków, prostych przyjemności i świadomego przeżywania każdego dnia niezmiennie mi imponuje.


Jest jeszcze moja ulubiona Molly Wizenberg z blogu Orangette i jej kulinarne opowieści z Seattle, Luisa Weiss z The Wednesday Chef (tu z kolei lądujemy w Berlinie), czasem zaglądam też do Rachel Alice Roddy i jej włoskich historii. A niedawno z dziką rozkoszą zanurzyłam się w pisanych na dwa komputery, polskich Dziennikach Stołowych. Piękne, smakowite, chrupiące jak kromka świeżo upieczonego chleba, trochę w stylu wspomnianego wyżej Nigela (do którego z resztą dziewczyny często nawiązują), a w tle smaki Krakowa, Warszawy i dużo książek.

A to linki do stron, o których piszę:

http://orangette.net/
http://www.thewednesdaychef.com/
https://racheleats.wordpress.com/
http://dziennikistolowe.pl/

PS W ostatnim numerze KUKBUKA ("Puszek okruszek") znajdziecie ciekawy tekst o dobrych kulinarnych lekturach blogowych autorstwa Agnieszki Drotkiewicz.

Etykiety: ,