Lapidaria* podlaskie



1. Archetyp wsi

Podlasie to drewniane chałupy z wymalowanymi okiennicami, okolone krzywymi płotkami. Przed każdym ławeczka i gąszcz wiejskich kwiatów. Nie wierzyłam, że uda mi się jeszcze znaleźć na wsi z moich wspomnień, że takie jeszcze istnieją - z malwami przed domem, dziadkiem na ławeczce,  pianiem koguta o poranku, jabłonią uginającą się od owoców...


Polecam wybrać się na Krainy Otwartych Okiennic (klik), ale tak naprawdę w każdej wiosce jest pełno cudeniek.



2. Tatarzy

Być na Podlasiu i nie zajechać do Kruszynian? Niemożliwe! Zwiedzamy wymuskany meczet (zajeżdżamy również do tego w sąsiednich Bohonikach), ale myślami jestem już Tatarskiej Jurcie (klik), u Dżanetty i próbuję osławionych na cały kraj tatarskich specjałów.

Jest 11:00, kuchnia dopiero otworzyła swe podwoje. I chociaż temperatura sięga 36 stopni, mamy ambitne plany kulinarne: oczywiście chcemy spróbować pierekaczewnika (ciasta makaronowego z dużą ilością masła, które odpowiada za cudowne rozwarstwienia i chrupkość ciasta na brzegach, przekładanego nadzieniem mięsnym i zapiekanego), ale i czebureka (smażonego pieroga z farszem mięsnym), kryszonkę (jednogarnkowej potrawy z wołowiną, ziemniakami i innymi warzywami) lub azu (też potrawa jednogarnkowa, ale z indykiem, podawana w glinianych naczyniach). Kelnerka informuje, że pierekaczewnika jeszcze nie ma. Dobrze, przyjedziemy zatem popołudniu, po wycieczce. Gdy o 17:00 zjeżdżamy do Tatarskiej Jurty, "nasza" kelnerka informuje, że "pierekaczewnika JUŻ nie ma". Chce mi się płakać... Tymczasem po kilku minutach wraca obsługująca nas pani z solidnym kawałkiem specjału i informacją, że ta "niewielka porcyjka" to dla nas na spróbowanie, prezent od szefowej kuchni. Nadal chce mi się płakać, tym razem ze szczęścia.


Klik w foto i widać więcej;
Zamawiamy jeszcze czebureka i obłędną, aromatyczną, niemożliwie tłustą kryszonkę. Tatarska kuchnia pachnie czosnkiem, jest ciężka (dominują potrawy smażone i duszone, co ma swoje podłoże w historii tej narodowości), mięsna, pożywna i niesamowicie pyszna, przynajmniej w wydaniu pani Dżenetty z Tatarskiej Jurty.

Tatarska Jurta, Kruszyniany 58.

3. Współistnienie religii

Najbardziej widoczne jest tu prawosławie. Piękne drewniane cerkwie zdobią niemal każdą wieś. Grabarka (klik), święta góra prawosławnych, zachwyca lasem drewnianych krzyży intencyjnych i zaskakuje skromnością. A jednak można modlić się bez złota, przepychu i kiczu. 

Dla porównania kilka zdjęć z okolicznego sanktuarium w Świętej Wodzie (nie lada to wyczyn odnaleźć źródełko i kapliczkę w tym kiczowatym pielgrzymkowym cielsku).

Krzyże intencyjne na Grabarce;
Po prawej: woda ze świętego źródełka na Grabarce;
Przemysł religijny, czyli Sanktuarium Święta Woda; po kliknięciu foto się powiększa - kto znajdzie kapliczkę? :)
Na Podlasiu naprawdę widać, jak różnorodna była kiedyś Polska, a religie współistniały obok siebie w pokoju. Prawosławne krzyże stoją obok katolickich, w jednej wsi meczet lub synagoga sąsiadowały z kościołem.

Meczety znajdziecie w Kruszynianach i Bohonikach (warto zapłacić 5 zł za wstęp i posłuchać o kulturze tatarskiej). Synagogi w Krynkach i Tykocinie. Cerkwie na każdym kroku.

 

4. Synagogi i kirkuty

Najsmutniejszy los spotkał synagogi, których przed wojną było wiele, dzisiaj skończyły przerobione na magazyny lub rozebrane... Kirkuty - cmentarze żydowskie znajdują się na peryferiach wsi, często są w ogóle nieoznakowane. Powoli, nieuchronnie pochłania je przyroda. W Siemiatyczach ruiny cmentarza znaleźliśmy w środku lasu, w miejscu, gdzie kończy się droga (tylko dzięki pomocy miejscowych).

W niewielkich Krynkach istniały niegdyś aż trzy synagogi, dzisiaj zachowały się budynki dwóch (w jednej jest magazyn, w drugiej było kino, trzecią miejscowi rozebrali). Pięknie zachowaną synagogę odnaleźliśmy w Tykocinie (niezwykle urokliwa miejscowość), z restauracją żydowską nieopodal.

Od lewej: meczet w Kruszynianach, kirkut - cmentarz żydowski w Krynkach:

5. Przyroda


Ile tu bocianów! W każdej wsi po kilka, kilkanaście gniazd. Wszędzie długie, piękne łąki, mnóstwo lasów. Chcę tu wrócić, gdy nie będzie upałów, a moja kondycja pozwoli na długie spacery. Podlasie ma dla nas jeszcze wiele do odkrycia. 



* lapidaria podróżne - mój cykl zwięzłych wspomnień z podróży, więcej tutaj.

Etykiety: , , ,