Oglądałam kiedyś reportaż o bywalcach wiejskich imprezowni. Nie pamiętam tytułu, więc nie przywołam źródła, ale pewną scenę chciałam dziś opisać. W jednej z rodzin, do których reżyser zawitał z kamerą, trwało świniobicie. Wszyscy, poza jednym jedynym chłopakiem, byli z tego powodu przeszczęśliwi. Świniobicie to wielkie święto, zwiastun obfitości i wielkiej uczty. Kamera dotarła do chłopaka i zapytała, czemu jest smutny, przecież wieczorem rusza na dyskotekę, a w gospodarstwie dziś świniobicie. A on rzekł wtedy: "za dużo szczęścia naraz". To powiedzenie na stałe weszło do naszego domowego słownika i oznacza sytuację, w której otacza człowieka tyle dobroci, tyle cudowności, że nie jest w stanie ich ogarnąć.
Dokładnie tak jest z majem. Tyle szczęścia naraz!
Piąty miesiąc roku eksploduje barwami, zapachami i smakami. Tyle tego dokoła, że nie wiem, za co się zabrać, co nadgryźć, zerwać, powąchać... Czasem żałuję, że te wszystkie majowe cudowności nie mogą rozłożyć się na resztę roku - każda z osobna cieszyłaby o wiele bardziej niż wszystkie naraz. Konwalie mogłyby kwitnąć w marcu, bzy byłyby doskonałą osłodą na listopadowe szarugi, a rabarbar mógłby bardziej cieszyć na przykład w styczniu.
Ale natura jest nieubłagana, najpierw serwuje nam pustkę i chłody, by w maju oszołomić wszystkim swym bogactwem. Wskutek tego nie wiem, z czego się cieszyć: z kwitnących bzów czy może zrywać bukiety konwalii, jeść szparagi czy młode ziemniaczki, spijać kawę na trawie, a może wypiekać placki z rabarbarem?
Biorę kilka głębszych wdechów i wydechów i ustalam listę majowych must-have, must-eat, must-smell... Trzeba ze wszystkim się wyrobić, wywąchać z kwiatów cały zapach, wyjeść kwaśne łodygi rabarbaru, schrupać wszystkie zielone szparagi i jeszcze wygrzać się na słońcu z kubkiem w dłoniach.
Zacznijmy od ucieranego ciasta z rabarbarem.
NAJPROSTSZE CIASTO Z RABARBAREM
(na formę o średnicy 30 cm)
200 g mąki
3 jajka
150 g cukru
100 g masła
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
rabarbar pokrojony w kostkę (ok. 4 łodygi)
Najlepsze jest ucierane w makutrze, ale dla leniwych może być zrobione robotem.
Rozetrzeć masło na puszystą masę, dodawać całe jajka - po jednym z porcją cukru. Na końcu dodawać stopniowo mąkę z proszkiem. Ciasto wyłożyć na wysmarowaną i wysypaną bułką tartą formę, wysypać nań rabarbar. Piec w 180 st. C. przez ok. 40 minut, do suchego patyczka.
Uwagi:
1. Przepis z maminego kajetu, brzmienie niemal w całości oryginalne. Wypiek też maminy, udało mi się załapać na gorącą blaszkę!
2. Zamiast rabarbaru możecie użyć kwaskowatych owoców: porzeczek, agrestu, wiśni. Klasyk to ucierane ze śliwkami.
3. Inny prosty przepis to muffiny z orzechami laskowymi i rabarbarem albo obłędne crumble owsiano-orzechowe z dodatkiem truskawek. A jeśli ktoś ma nieco więcej czasu, zapraszam po tę szarlotkę z rabarbarem, tartę z rabarbarem i migdałami albo tę - z kremem z mascarpone. Albo w ogóle pod zbiorczy wątek poświęcony naszemu poczciwemu rzewieniowi, o tutaj!
Etykiety: ciasto ucierane, na deser, na słodko, rabarbar