Marta wraca do domu i krząta się po kuchni - niebawem poda jagielnicę.
Roztapia masło na żeliwnej patelni, dodaje cebulkę i pokrojone w kostkę pomidory.
Gdy warzywa zaczynają pachnieć, dorzuca ugotowaną wcześniej kaszę jaglaną.
Na koniec wbija jajka,
jagielnica gotowa!
Po śniadaniu ruszamy w las. Odwiedzamy Leśne Jezioro, schodzimy podmokłe kaszubskie ścieżki. Po powrocie zabieram się za gotowanie zupy dyniowej, ale to już inna opowieść...
JAGIELNICA MARTY, czyli jajecznica z kaszą jaglaną
3/4 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
4 jajka
1 średnia cebula
1 duży/2 małe pomidory
garstka świeżych ziół, posiekanych (kolendra, bazylia, lubczyk pietruszka, nieco mięty)
1 łyżeczka masła
sól i pieprz do smaku
Cebulę drobno kroję, pomidory obieram ze skórki (po sparzeniu) i pozbawiam gniazd nasiennych. Na patelni rozgrzewam masło, podsmażam na nim cebulkę. Następnie dodaję pokrojone w kostkę pomidory, duszę, aż pomidory puszczą soki, zredukują swą objętość.
Dorzucam do pomidorów kaszę jaglaną, 1/3 ziół, solę i pieprzę całość, a następnie podgrzewam. Gdy kasza będzie ciepła, wbijam jajka i energicznie mieszam całość. Gotową jagielnicę przekładam na talerze, posypuję resztą ziół, podaję.
Uwagi:
1. Z podanych proporcji wychodzą dwie solidne porcje jagielnicy.
2. W zasadzie chleb jest tutaj zbędny, bo dodatek kaszy daje uczucie nasycenia i sprawia, że kolejne węglowodany stają się zbędne.
3. Marta gotuje całe opakowanie kaszy jaglanej, przekłada ją do hermetycznie zamykanego pojemnika i potem wyczarowuje z niej różne cuda. Jajecznica to jeden z jej jaglanych pomysłów.