Sześć lat z Truskawkami i pięć złotych zasad blogowania


Tomek uświadomił mi, że dziś Truskawki obchodzą szóstą rocznicę istnienia. 

To właśnie sześć lat temu napisałam na blogu pierwszą notkę. Dziewiętnaście dni później (cóż za tempo!) podzieliłam się z Wami pierwszymi przepisami: na ukochanego ananasa w miętowym cukrze i paprykę faszerowaną  indykiem, mozarellą, oliwkami z pesto.

Cieszę się, że mam możliwość być z Wami tyle czasu. Nie jestem wylewnym typem, nie umiem się zwracać do Was per "kochani" i zasypywać buziakami, przez co mogę wydawać się nieco oschłą czy zarozumiałą. Ale mam nadzieję, że sam fakt, że jestem tu od tak dawna i z niegasnącą pasją piszę i fotografuję, jest dowodem na to, jak ważną częścią mojego życia jest ta strona. 

A że bez Was Truskawki byłyby tylko wydmuszką, dziękuję za to, że jesteście, czytacie, komentujecie, zwracacie uwagę na nieścisłości i błędy, dzielicie się swoimi wspomnieniami i doświadczeniami.

Ciekawa jestem, czy jest wśród Was ktoś, kto czyta mnie od początku (z pewnością nie jest to nikt z moich bliskich, bo ci dowiedzieli się o blogu dopiero po kilku miesiącach, na początku traktowałam go jako wstydliwy sekret)?

Sześć lat temu polskie blogi kulinarne były okruchem w internetowym świecie. Była nas, gotujących i piszących, zaledwie garstka, wszyscy się znali i pewnie nikt nie przypuszczał, że to niszowe hobby za jakiś czas stanie się tak popularne. Z biegiem czasu cichy i spokojny kącik blogosfery kulinarnej rozrósł się jak ciasto drożdżowe. Pojawiły się pierwsze niesnaski, sympatie i antypatie, nieco konkurencji, trochę zazdrości - jak to w społecznościach bywa. Blogosfera mocno się zmieniła, czasem mam wrażenie, że dostała zadyszki i do końca nie potrafi się zdefiniować. 

Ale zmiany są nieuchronne, nie krytykuję ich i nie neguję, choć czasem jak babcia wspominam z nostalgią, jak to było na początku. 

Przez lata wypracowałam natomiast swój sposób na blogowanie, dzięki czemu bezboleśnie stawiam czoła zmianom w wirtualnym świecie. Oto pięć złotych zasad mojego blogowania:

Po pierwsze: nie robię nic na siłę. 
Po drugie: jestem szczera.
Po trzecie: zachowuję dystans. 
Po czwarte: jestem sobą.
Po piąte: nie wciskam kitu.

Ale najważniejsze jest to, że bloguję, bo sprawia mi to wielką przyjemność. Nie ze względu na modę, pieniądze, konieczność czy chęć pokazania się. I takiego podejścia życzę sobie na kolejną sześciolatkę.


PS Zdjęcie bezów pojawia się tu nieprzypadkowo, zrobiło się bowiem całkiem słodko :) Przepis na nie podam w następnej notce.

Etykiety: