Z białym molo mu do twarzy. Rogaliki babci Rózi


Kurort powoli budzi się z zimowego snu. 

W Sopocie trochę jakby bardziej tłoczno, po Monciaku przechadzają się turyści w wiosennych kurtkach, a sprzedawcy bursztynu i wyrobów bursztynopododnych zapełniają białe budki porozstawiane u wejścia na molo. Na plaży widać pierwszych śmiałków na kocach, a niebo przecina skrzydło helikoptera - pewnie głowa państwa leci na Hel. Restauratorzy odkurzają zastygłe stoliki, a na krzesłach przewieszają kolorowe pledy, które mają umilić pierwszą kawę wypitą na słońcu, kiedy doprawione morskim wiatrem powietrze szczypie jeszcze lekko w policzki. 


Spaceruję po Sopocie, póki nie zaleje go fala kolorowych pontonów, niedobrych lodów z automatu, odklejonych tipsów z brokatem i piw w plastikowych kubeczkach, spijanych przez hałaśliwych wczasowiczów z buraczaną opalenizną. 

Letni Sopot budzi grozę, wczesnowiosenny jest elegancki, lekko melancholijny i pachnie morską bryzą. 




I tak mu do twarzy z pustymi ulicami, białym molo i bladym błękitem wczesnowiosennego nieba.



A dziś wracam do rogalików z nadzieniem z konfitury różanej.


ROŻKI BABCI RÓZI (przepis od Basi)


100 ml letniego mleka
5 dag drożdży
5 łyżek cukru
30 dag mąki
3 żółtka
15 dag chłodnego masła
konfitura z róży (vel tarta róża)
cukier kryształ (do obtaczania)

Mieszam mleko, drożdże i cukier, pozostawiam je na kilkanaście minut. Gdy drożdże podrosną, mieszam je z żółtkami. W innej misce siekam mąkę z masłem. Do mąki i masła wlewam drożdże z żółtkami i dość szybko zagniatam ciasto.

Zagniecione ciasto wkładam do głębokiego naczynia wypełnionego lodowatą wodą. Gdy ciasto wypłynie na wierzch (trwa to ok. 20 minut), wyjmuję ciasto z wody i pozwalam mu obcieknąć z wody i układam na omączonej stolnicy.

Ciasto dzielę na 8 części. Każdą z nich wałkuję w okrągłe placki o grubości 2-3 mm i dzielę na 6 trójkątów. Na szerszym końcu każdego trójkąta układam odrobinę tartej róży (róża jest b. słodka i aromatyczna, więc wystarczy ok. 1/4 łyżeczki). Zwijam rogaliki i zaciskam ich rogi, by nadzienie nie wypłynęło. Piekę na złoty kolor (bez termoobiegu) w 180 st. C., co trwa ok. 10-15 minut.

Zaraz po upieczeniu można maczać górną część rogalików w białku, a następnie w cukrze krysztale. Układam na kratce.

Przepyszne na ciepło, pyszne również dzień po upieczeniu! 



Uwagi:

1. Przepis na tartą różę znajdziecie tutaj, podobnie jak poprzednie rogaliki, które pokazywałam na blogu. Te są ładniejsze, bo nie dzieliłam już ciasta na tak malutkie kawałki, przez co lepiej mi się zawijały.

2. Tartej róży należy nakładać naprawdę niewiele, bo jest to słodka rzecz. Dlatego też zrezygnowałam z obtaczania w cukrze większości rogalików. Jeśli nie macie konfitury różanej, rogaliki można wypełnić marmoladą, dżemem albo czekoladą - są pyszne bez względu na nadzienie.

3. A tutaj można znaleźć inne przepisy z różą.


Etykiety: , , , ,