... słodki, lśniący i pachnący.
Na plaży łapczywe tłumy spacerowiczów wysysały ze słońca każdy promień. Pomarszczony emeryt rozebrał się do kąpielówek i żwawo wskoczył do wody, parskając przy tym jak labrador zażywający kąpieli kilkanaście metrów dalej. Gdzieś na wysokości Jelitkowa para nowożeńców uśmiechała się do obiektywu, marząc o wiecznej szczęśliwości, błękitnookich dzieciach i domu z czerwoną dachówką. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia,sej cziiiiz i pocałuj pannę młodą!
Niebo dziś było nieprzyzwoicie błękitne, morze czyste jak Nałęczowianka, a herbata wypita na tarasie nadmorskiej knajpy wyjątkowo dobra. Tak, to jeden z tych dni, w których każda minuta jest miękka i ciepła, jakby stworzona po to, by dawać przyjemność.
W domu czeka na mnie jeszcze jedna rzecz stworzona po to, by dawać przyjemność: rondelek ostrej, aromatycznej zupy z pieczonej papryki, z chlustem oliwy i garstką pietruszki.
ZUPA CZOSNKOWO-PAPRYKOWA
(porcja dla 2 osób)
3 duże czerwone papryki
1 główka czosnku
3 łyżki oliwy
2 szklanki bulionu (lub więcej, jeżeli ktoś woli rzadszą zupę)
1/2 cebuli
2 średnie ziemniaki, pokrojone w kostkę
1/2 papryczki chili
oliwa do polania
garść świeżej pietruszki
Paprykę nakłuwam widelcem w kilku miejscach, układam na blasze i piekę w 200 st. C. aż sczernieje (ok. 15 minut). Gdy lekko ostygnie, ściągam z niej skórkę i pozbawiam nasion (najłatwiej ściąga się skórkę trzymając paprykę pod bieżącą wodą).
W garnku rozgrzewam oliwę, wrzucam nań wyciśnięty przez praskę czosnek i cebulę, smażę chwilę (czosnek nie może zbrązowieć!). Wlewam bulion, pokrojoną paprykę i ziemniaki. Gotuję zupę aż warzywa zmiękną, jakieś 15-20 minut. Zdejmuję zupę z gazu, wrzucam chili i miksuję zupę na krem. Doprawiam zupę w miarę potrzeby. Podaję z kapką oliwy na wierzchu, posypaną świeżą pietruszką.
Uwagi:
1. Przepis pochodzi ze starego numeru Shape, trochę go jednak zmieniłam (zwiększając ilość papryki, zmniejszając ilość ziemniaków) W magazynie polecają jeszcze wrzucić do zupy świeże pomidorki koktajlowe, co jest fajnym pomysłem, bo soczysty, słodki pomidor ładnie kontrastuje z ostrą zupą.
2. Zupa bardzo przypomina w smaku moją rodową czosnkową, która jednak zawiera jeszcze więcej czosnku. Właśnie: nie bójcie się czosnku! Po ugotowaniu nie jest już tak intensywny (nad czym niektórzy ubolewają), co surowy, nabiera słodyczy i delikatności. Z pieczoną papryką smakuje naprawdę świetnie.
3. Zupę możecie podać z drobnymi grzankami z bułki, z kawałkiem czerstwego chleba przypieczonym na patelni i natartym czosnkiem (o tak, to istna czosnkowa rozpusta!) albo z drobno pokrojoną szynką parmeńską/szwarcwaldzką. Pietruszka to też istotny element zupy - odświeża kubki smakowe i pozwala odczuwać każdy łyk zupy z taką samą intensywnością. Pyszna sprawa, wierzcie mi.
PS A tu podsyłam Wam link do miniwywiadu z autorką Blog of Gdańsk Internautów, Anną Włodarczyk ;)
Ortografia, interpunkcja i składnia nie są moje :)
Etykiety: czosnek, na obiad, na słono, papryka, pietruszka, ziemniak, zupy