Poranek w łóżku, z herbatą malinową, pośród ciepłego zapachu świeżej pościeli.
Na dokładkę śniadanie w łóżku -
grzanka z razowca z jajkiem sadzonym w środku.
A potem długa kąpiel z pianą i lekturą magazynu, który czekał na mnie miesiąc.
Wyjście po zakupy w ulubionych kozakach.
Por, czekolada, Gazeta Wyborcza, Kuchnia, kalafior, sok jabłkowy i chrupiący chleb ze słonecznikiem.
Piękna pogoda - cały Wrzeszcz zalany słońcem,
w powietrzu czuć zapach suchych liści i ciepła, ludzie jakby bardziej uśmiechnięci.
A na koniec spacer, taki prawdziwie jesienny - z wiatrem we włosach i brodzeniem w morzu liści, jakie zalało lasy dokoła Jaśkowej Doliny.
Garść zdjęć, które dodadzą otuchy w listopadzie.
Jesienny obiad z książki, którą ostatnimi czasy z lubością oglądam i uzbrajam w zakładki "do zrobienia". Mowa o "Ministry of food", czyli..."Każdy może gotować" Jamiego Olivera, który zachęcił mnie do zrobienia
mocno jesiennego curry z domowym sosem jalfrezi.
WARZYWA JALFREZI, czyli WARZYWNE CURRY
1 średnia cebula
1 świeża papryczka chilli
kawałek świeżego imbiru wielkości kciuka
2 ząbki czosnku
mały pęczek świeżej kolendry
2 czerwone papryki
1 kalafior
1 mała dynia albo 1/2 dużej
2 puszki ciecierzycy (po 200 g każda)
łyżka masła i olej
porcja sosu jalfrezi (przepis poniżej)
2 puszki pomidorów (po 400 g każda)
4 łyżki octu balsamicznego
sól, pieprz
sok z cytryny - dowolna ilość
Cebulę kroję w piórka, chilli, imbir i czosnek w cienkie plasterki. Papryki kroję w grube cząstki, zaś kalafiora dzielę na różyczki. Dynię kroję w kostkę, a ciecierzycę odcedzam.
W garnku o nieprzywieralnym dnie rozgrzewam olej i łyżkę masła. Na tłuszcz wrzucam cebulę, imbir, czosnek i chilli, smażę chwilę (cebula ma zmięknąć). Dodaję paprykę, dynię, kalafior i ciecierzycę i mieszam. Podsmażam ok. 10 minut, mieszając delikatnie co jakiś czas. Następnie wlewam pomidory z puszek. Jedną puszkę napełniam wodą i wlewam ją do dania.
Dodaję do warzyw sos jalfrezi i ocet,mieszam, doprawiam (solę i pieprzę) i doprowadzam do wrzenia. Następnie zmniejszam gaz i gotuję pod przykryciem ok. 30minut. Na koniec gotowania podnoszę pokrywkę i lekko odparowuję danie, gdy jest zbyt wodniste. Dorzucam posiekaną kolendrę, skrapiam lekko cytryną, mieszam i podaję.
SOS JALFREZI
2 ząbki czosnku (obrane ze skórki)
kawałek świezego imbiru wielkości kciuka (obranego)
1 łyżeczka mielonej kurkumy
1/2 łyżeczki soli
2 łyżki oleju (najlepiej arachidowego)
2 łyżki przecieru pomidorowego
1 świeża papryczka chilli (w oryginale zielona)
mały pęczek świeżej kolendry
Wszystkie składniki sosu miksuję w blenderze, aż uzyskam jednolitą masę.
Uwagi:
1.
To danie ma w sobie całe bogactwo jesiennych smaków: dynię, papryki, kalafior, są tu tez pomidory, cieciorka i garść egzotycznych przypraw. Wygląda jak jesień i smakuje jak jesień. Jest aromatyczne i wyraziste. Po zjedzeniu jego porcji na policzki wyskakują rumieńce, a w brzuchu robi się cieplej.
2. Wbrew pozorom nie wymaga ono wielkiego nakładu pracy - pastę jalfrezi miksuję w blenderze, co trwa zaledwie chwilę, warzywa nie wymagają uprzedniego podgotowywania... W zasadzie tylko dynia nastręcza pewnych problemów, bo nie mam siły jej obierać; ale w tym momencie przychodzi na pomoc mój rycerz i rozłupuje pomarańczową głowę, po czym obiera ją ze skóry.
Aha, ja robiłam curry z połowy w/w składników.
Prezentowana tu porcja jest na 8 osób.
Przepis, który Wam przedstawiam to moja modyfikacja oryginału - zrezygnowałam z dodatku świeżych pomidorów obok tych z puszki, z dużej ilości cytryny i kapki jogurtu. I poddusiłam warzywa przed dodaniem pomidorów, bo obawiałam się, że gdy od razu zmieszam je z pomidorami, to wskutek kwasku pomidorowego warzywa będą niedorobione.
3. Nie, nie polecam uzupełniać tego curry kurczakiem. Tak, dobrze smakuje z ryżem, a jeszcze lepiej z bagietką (choć tu zdania są podzielone). Tak, polecam go Wam w ramach Festiwalu Dyni.
PS Zwycięzcy drugiego etapu konkursu
"Dopasuj danie" już znani - moje gratulacje!