Powiew Italii (częsciowo wz)

Moja koleżanka Ola jest zapaloną miłośniczką języka włoskiego, włoskiego jedzenia i w ogóle kultury Włoch. Namiętnie słucha włoskich przebojów i tłumaczy ich teksty (włoskie utwory to nie tylko disco italiano i nie Eros Rmazotti*), zapisała się na intensywny kurs języka włoskiego i trafiła na grupę takich zapaleńców, jak ona. Jeśli spotkacie w jakiejś włoskiej knajpce w Trójmieście grupkę Polaków zamawiających potrawy po włosku, możecie być pewni, że to Ola i jej koledzy. Jak widzicie, ich nauka nie kończy się na siedzeniu w szkolnej ławce - oni tropią każdy ślad włoskości w Trójmieście.

A śladów włoskości w Trójmieście jest całkiem sporo. Sama niedawno byłam na pysznej, supercienkiej pizzy z rukolą, szynką parmeńską i parmezanem we włoskiej knajpce we Wrzeszczu. Na deser zjadłam pokaźną porcję tiramisu (na spółkę z inną miłą koleżanką - Martą). Trochę wcześniej jadłam z Małgosią pizzę ze szpinakiem i gorgonzolą w gwarnej pizzerii w Sopocie, z disco italiano w tle i pogwizdującym Włochem za ladą. Nie wspomnę już o lodach marchewkowych, które zaserwował nam (mi i Małgosi) roześmiany Giuseppe!

Jak widzicie, nawet nad zimnym Bałtykiem można poczuć powiew Italii. Jeśli zaś nie macie możliwości wybrać się na lody do Giuseppe albo na pizzę do Sopotu, kupcie sobie przepiękną książkę "Jamie's Italy" ("Włoską wyprawę Jamiego") i wypróbujcie proste, olśniewające w smaku specjały o włoskim rodowodzie, wyszperane i wypróbowane przez Jamiego Olivera. To dobry sposób na walkę z szarym początkiem października - dopóki na straganach mamy dojrzałe, pełne smaku warzywa, dopóty można korzystać z tej książki.

Ja niedawno zrobiłam pyszną, bogatą w aromaty minestrone. Miseczka, w której ją podałam to podarunek od Argilae, której ogromnie za niego dziękuję! Miseczka jest cudna, niestety moje zdjęcie nie oddało jej uroku.



MINESTRONE
(przepis na 4-6 porcji)
200 g fasolki szparagowej
1 mały listek laurowy
4 plasterki wędzonego boczku
2 małe cebule
2 marchewki, obrane i drobno posiekane
1/2 selera, obranego i drobno posiekanego
3 ząbki czosnku, zmiażdżone
oliwa
garść bazylii
2 puszki pomidorów pelati
2 małe cukinie, pokrojone wzdłuż na ćwiartki, a następnie na plasterki
200 g świeżego szpinaku
560 ml bulionu
50 g suchego makaronu
kawałek parmezanu
oliwa

W garnku rozgrzewam kilka łyżek oliwy, wrzucam nań cebulę, marchewkę, seler, czosnek i drobno posiekane pędy bazylii (listki odkładam na później) i podsmażam chwilę, po czym lekko solę, przykrywam i duszę aż będą dość miękkie, czyli ok 10 minut.

Fasolkę kroję na mniejsze kawałki. Boczek kroję w podłużne cząsteczki i podsmażam na patelni. Do duszonych warzyw wlewam bulion, dodaję szpinak, listek laurowy, fasolkę i gotuję ok. 10 minut. Wrzucam cukinię,boczek, makaron (ja dałam połamane spaghetti)i gotuję ok. 10 minut. Następnie wrzucam pomidory, pieprzę, ewent. solę zupę i gotuję jakieś 5 minut.

Podaję zupę obficie posypaną świeżą bazylią, skropioną oliwą i posypaną startym parmezanem.

Uwagi:

1. Jak już pisałam, przepis pochodzi z "Włoskiej wyprawy Jamiego". Moje modyfikacje to m.in. zamiana białej fasoli (tzn, ziaren) na szparagową, rezygnacja z wina i kopru włoskiego.

2. Zupa jest sycąca, aromatyczna i po prostu pyszna! Można skropić ją odrobiną octu balsamicznego. Mmmm...

***

Wczoraj Ola mnie ubiegła, bo wybrała się na włoski film, na który ja chciałam ją wyciągnąć. Mowa o "Jestem miłością" z Tildą Swinton w roli głównej. To film, o którym pewnie już słyszeliście, bo zarówno u Poli, jak i u Kuchareczki pojawiły się konkursy związane z "Lo sono l'amore". Mimo że bez Oli, na film na pewno się wybiorę, bo:

- gra w nim Tilda Swinton, którą strasznie lubię
- akcja filmu toczy się we Włoszech, a w zimny jesienny dzień chcę choć przez chwilę, choćby przez ekran, poczuć ciepło Włoch
- obok Tildy w filmie "gra" również jedzenie, a to , jak wiadomo temat, który żywo mnie interesuje
- widziałam już zwiastun filmu, który wygląda niesamowicie obiecująco.


Zwiastun filmu można obejrzeć na stronie Gutek film. A Gutek Film - co stwierdzam bez krzty lizusostwa - jest dla mnie gwarantem dobrego kina. Kiedy idę "na gutka" wiem, że obok mnie będą siedzieć ludzie, których interesuje to, co jest na ekranie, a nie to, co mają w kartonie i papierowym kubku, zaś na ekranie będzie coś, co mnie porwie/wzruszy/zaciekawi.
Gdy dostałam propozycję zorganizowania konkursu dotyczącego filmu, który "wyszedł" od Gutka, nie wahałam się, by to zrobić.

Przejdźmy do rzeczy: do wygrania są 3 zestawy filmów Gutka: "Karmel", "Angel" i "Once". Kto nie miał szczęścia w konkursie u Poli i Kuchareczki, może spróbować go u mnie. Kto przegapił terminy konkursów u dziewczyn, również może spróbować swych sił tutaj. Kogo natchnęło dopiero dziś, może teraz przystąpić do zabawy konkursowej.



Konkurs będzie grą wskojarzenia.

Zadanie konkursowe jest następujące: poniżej przedstawiam dwa zdjęcia Tildy Swinton, głównej bohaterki "Jestem miłością". Napiszcie proszę (w komentarzu pod postem lub na mail wlodarczyk.ania@gmail.com), z jaką potrawą kojarzy się Wam Tilda Swinton i uzasadnijcie swój wybór. Wybiorę 3 najciekawsze propozycje i dnia 10 października ogłoszę zwycięzców.





Wasze skojarzenia mogą opierać się na urodzie Tildy, na jej roli w "Jestem miłością", na jej poprzednich rolach (ileż ich było!), wszystko zależy od Waszej fantazji. Ciekawe, czy ktoś będzie miał identyczne skojarzenie, co ja :)

Zatem zapraszam Was do konkursu, a potem do kin.
Ja się wybieram, bez dwóch zdań.


* dziękuję Wam za pomoc! :))

Etykiety: , , , , , , , ,