Okruchy (pasztet z soczewicy)



Dziś:

usechł mi goździk
ubrałam lekką chustę zamiast grubego szala*

kupiłam pierwszego pomidora w tym roku**

widziałam gołębia uciekającego przed jadącym samochodem***
przeczytałam dwa akapity nowej książki****

zachciało mi się pasztetu z soczewicy.

***

Pasztet:
robiłam go jakiś czas temu, na próbę, z myślą o świętach. Rezultat znacznie przeszedł moje oczekiwania, zjedliśmy go z Tomkiem niemal w całości, bez chleba, prosto z foremki.

Jest dobry.
Trochę inny.

Z jajem!*****



PASZTET Z SOCZEWICY Z PIECZONYM CZOSNKIEM

200 g zielonej soczewicy
2 średniej wielkości marchewki obrane i pokrojone w cienkie plasterki
1 mała pietruszka obrana i pokrojona w cienkie plasterki
1 główka czosnku
1 średniej wielkości cebula drobno posiekana
1 łyżeczka kuminu
1/4 łyżeczki suszonego chili (można zastąpić pieprzem cayenne)
1 łyżeczka harissy (opcjonalnie)
3 jajka
3 łyżki oliwy

Rozgrzewam piekarnik do 180 stopni C. Na blasze układam ząbki czosnku (jeden ząbek odkładam), nie pozbawiając ich skórki. Piekę, aż czosnek zmięknie.

Do dużego garnka wrzucam soczewicę, zalewam ją ok. 3 szklankami wody, solę i gotuję. Na rozgrzaną oliwę wrzucam kumin. Gdy przyprawa zacznie pachnieć, dorzucam odłożony, zmiażdżony ząbek czosnku, cebulę i warzywa. Podsmażam je, aż warzywa lekko zmiękną.

Soczewicę gotuję, aż zacznie się rozpadać, a woda z niej wyparuje (trwa to ok. pół godziny). Zdejmuję garnek z gazu. Soczewicę mieszam z warzywami z patelni i lekko miksuję (należy uważać, by nie zrobić papki warzywnej - masa musi być grudkowata). W tym momencie próbuję masę i w razie potrzeby ją dosalam albo dodaję więcej chili - musi być wyraźna w smaku.

Następnie do masy dodaję upieczone ząbki czosnku i rozbełtane jajka. Dokładnie mieszam, przekładam do wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą keksówki.

Pasztet piekę przez ok. pół godziny w 180 stopniach C.
Podaję z chrzanem albo majonezem domowej roboty.


Uwagi:

1. Pasztet z soczewicy chciałam zrobić już dawno, najpierw czytałam o nim u A. Kręglickiej, potem widziałam go u Poli. Ten przepis powstał po lekturze tychże przepisów, wzbogacony o mój akcent czosnkowy.

2. Zastanawiałam się, jak smakował będzie pasztet z soczewicy - nie chciałam mdłej papki udającej mięso. Dlatego podczas robienia pasztetu tak ważne jest to, by dobrze i wyraźnie go doprawić. Stąd obecność chili, kuminu, czosnku. Akcentem urozmaicającym całość jest dodatek pieczonego czosnku, który po upieczeniu nabiera słodkości i delikatności.

A. Kręglicka radzi, by nie miksować soczewicy, aby zachowała swoją grudkowatą strukturę. Ja zaś jestem zdania, że pasztet powinien być trochę bardziej zmielony, bardziej ścisły. Myślę, że chwilka w blenderze dobrze zrobi soczewicy (nie należy jej jednak rozdrabniać na kremową masę).

3. Ten pasztet to miła powiew świeżości na wielkanocnym stole. Myślę, że z dodatkiem chrzanu posmakuje najbardziej konserwatywnym członkom rodziny!



* i zmarzłam
** o dziwo smakował jak pomidor!
*** nie martwcie się, przeżył!
**** tytuł i autor na zdjęciu; w tym miejscu wyjaśnię, że tajemnicza ksiązka z postu poniżej to "Niedzielne przysmaki" G. Ramsaya
***** więc w sam raz na Wielkanoc ;)

Etykiety: , , , , , ,