Dziewczyna z koperkiem na zębach



Dziś na lśniącym obrusie z poliestru stoi dzban kompotu z rabarbaru. Tuż obok niego pyszni się sztuczny kwiat, wepchnięty w poszarzały wazonik. Zamawiam talerz ogórkowej, a pani jak zwykle przynosi zupę w wielkiej wazie. Obok zupy obowiązkowo świeży chleb o idealnej konsystencji – sprężysty i zwarty, lekko kwaskowaty w smaku. Gdzie oni go kupują ???, to odwieczne pytanie, jakie sobie zadajemy.

Co na drugie danie? W karcie antrykot z cebulką*, kotlet szydłowiecki i kluski z boczkiem. Wezmę kluski. Nie ma? To poproszę kotlet szydłowiecki.

Antrykot wjeżdża na stół w towarzystwie ziemniaków posypanych odrobiną koperku. Surówka jak zwykle podana na oddzielnym talerzyku, niezmiennie w śladowej ilości. Nim zdążę zerknąć na zawartość talerzyka, na salę wkracza pan z wąsem i z żoną w wymyślnej koafiurze, po czym rzuca w przestrzeń to straszne smacznego! Uśmiechamy się więc znad talerza i rzucamy dzię-ku-je-my!, zastanawiając się, czy koperek nie przykleił się nam do zębów.

Ale wróćmy do talerzyka z surówką. Dziś podano krążki świeżego pora w niezidentyfikowanym sosie. Nie, ja podziękuję. Chcesz moją surówkę?**

Jutro też pojedziemy na obiad do Klubu Garnizonowego w P. Jeśli będziemy przed 14.00, to może załapiemy się jeszcze na naleśniki z serem.

***
Czasem wracam myślami do czasów, gdy nasza rodzina stołowała się w Gieku. Byłam wielką fanką giekowskiej grochówki i kwaskowatych kompotów z rabarbaru.

Dziś wracam też do pora, ale w wersji soft.
Bez traumy, za to z curry i purre ziemniaczanym.



KURCZAK CURRY W PORACH

(porcja na dwie osoby)

2 małe lub 1 duży filet z kurczaka (filet=1/2 piersi)
2 płaskie łyżeczki curry
2 średniej wielkości pory (pozbawione ciemnozielonych części)
2 łyżki masła
1/2 kubeczka śmietanki 12% (wyższe procenty także dozwolone)
sól i pieprz

Kurczaka kroję w niezbyt cienkie paseczki. Oprószam go jedną łyżeczką curry, lekko solę i pieprzę. Podsmażam go na złoto. Odkładam.

Pory kroję w krążki i podsmażam na ok. 2 łyżkach masła. Gdy jest już miękki, dorzucam do niego kurczaka i resztę curry, smażę ok. 4 minuty. Wyłączam gaz i wlewam śmietankę, delikatnie mieszając zawartość patelni. Jeśli trzeba, pieprzę potrawę.



Uwagi:

1. Choć kurczak w porach to nic odkrywczego, to jednak postanowiłam go tu zamieścić. M.in. za sprawą koleżanki Katarzyny, która powiedziała mi niegdyś, że na blogu brakuje jej trochę prostych pomysłów na obiady, najlepiej mięsne. Kasiu, to dla Ciebie :)
Przepis kiedyś podpatrzyłam na GP, u Issys.

2. Dla tych, którzy nie trawią (dosłownie i przenośni) surowego pora, polecam to warzywo w wersji podsmażano-duszonej. Por traci wówczas swą ostrość, staje się kremowy i miękki. Subtelnieje. Paseczki pora otulają kurczaka, a całość zwieńcza aromat curry. Dobre i szybkie. Dobre, bo szybkie!

3. Mi najbardziej smakuje z purre ziemniaczanym, choć pewnie spora część Was wybrałaby wersję z ryżem. Decyzja należy do Ciebie!


*który w następnym tygodniu, w niezmienionej postaci, będzie figurował pod nazwą bitki z cebulą;

**moja pierwsza i ostatnia przygoda z surowym porem sprawiła, że przez resztę dnia bałam się otwierać usta, a do tego czułam straszne palenie w przełyku;

Etykiety: , , , ,