Slajdy dnia powszedniego



Niedawno rozpuściłam włosy, kilka osób mnie nie poznało. Fajnie jest iść przez miasto i czuć, jak kosmyki podskakują z każdym krokiem.

Na śniadanie zjadłam połówki jajka na twardo z majonezem, wędzonym łososiem i sokiem z cytryny. Zapomniałam o koperku, ale i tak było dobre.

Spotkałam w tramwaju moją dobrą koleżankę*. Droga do domu minęła mi bardzo szybko.

Dwa razy w tym tygodniu byłam nad morzem. Minęłam przytulonych emerytów. Widziałam gładkie, wyszlifowane przez wodę konary. Zabrałabym jeden do domu, gdybym miała gdzie go trzymać.

Na obiad zrobiłam makaron z sosem z suszonych prawdziwków i śmietany. W kuchni pachniało świętami – to za sprawą aromatu namaczanych grzybów.

Wypiłam dobrą herbatę: z imbirem, cytryną i galaretką malinową od dziadków. Cieplej.

Śniła mi się kobieta w czarnej sukni z podciętymi żyłami. Zimniej.

Widziałam „Rewers” B. Lankosza i utwierdziłam się w przekonaniu, że lubię Agatę Buzek i spokojniejszą wersję Krystyny Jandy. Poza tym nabrałam ochoty na sernik.

Z listy „Do zrobienia w weekend” skreśliłam już długi spacer i pranie. Przede mną dobry obiad, dwa listy, trochę zdjęć, porządki**. Taka ze mnie weekendowa kura domowa.

Zrobiłam hummus, w wersji normalnej i de luxe. Z pieczonym czosnkiem i bez.


Dobrze jest.



HUMMUS KLASYCZNY

1 puszka ciecierzycy
1 ząbek czosnku
2 łyżeczki soku z cytryny
3 łyżeczki oliwy
2-5 łyżek wody, dla uzyskania upragnionej gładkości
sól

Ciecierzycę odsączam z wody. Wszystkie składniki miksuję na gładką masę.

Podaję z czymś chrupiącym (świeżymi warzywami pokrojonymi w słupki, naczosami albo – o zgrozo – chipsami solonymi) bądź smaruję pastą grzanki, ozdabiając ich wierzch odrobiną oliwy.


HUMMUS Z PIECZONYM CZOSNKIEM

1 puszka ciecierzycy
2 łyżeczki soku z cytryny
3 łyżeczki oliwy
2-5 łyżek wody, dla uzyskania upragnionej gładkości
sól i pieprz
główka czosnku

Czosnek dzielę na ząbki (nie obieram z łupinek!), układam na blasze i piekę w 180 st. C. przez ok.25 minut, aż zmięknie. Ciecierzycę odsączam z wody.

Gotowy czosnek wyciskam do miseczki, w której są już pozostałe składniki. Miksuję wszystko. Jeśli chcę, by humus był rzadszy, dolewam do niego więcej oliwy.



Uwagi:

1. Oczywiście nie rozgrzewałam piekarnika wyłącznie dla upieczenia główki czosnku… Piekłam go przy okazji robienia obiadu – pieczonych warzyw. Kto czosnek piekł, ten wie, że po obróbce termicznej ten ostry zawodnik łagodnieje, stając się słodki, miękki i delikatny w smaku. Pyszny. Hummus z pieczonym czosnkiem jest łagodniejszy, dlatego go sobie popieprzyłam, co i Wam polecam :)

2. W moim humusie brakuje tahiny. Można zastąpić ją papką z uprażonego na patelni sezamu, ale mi nie chciało się tego robić, miało być szybko, łatwo i przyjemnie. Takoż i było ;)

3. Aha, humus z pieczonym czosnkiem to pomysł Magdy Gessler z książki, którą bardzo lubię – „Kolory smaków”. A przepis na klasyczny humus nie ma źródła, ale jeśli już bardzo chcecie, to polecam Wam tę stronę.*** To dzięki Michałowi K. dowiedziałam się, czym jest pesto i że gotowanie można zgrabnie łączyć z poezją.



*nie podoba mi się luka językowa dotycząca kręgu znajomych: mam bowiem sporo bliskich mi osób, które są dla mnie kimś więcej niż tylko koleżankami albo znajomymi, ale jednak jeszcze nie przyjaciółmi; i jeszcze jedno: czemu słowo przyjaciółka brzmi tak infantylnie? Jakby była stworzona wyłącznie do „ploteczek przy kawce” albo „pogaduszek o kosmetykach i ciuchach”. Przyjaciel brzmi całkiem inaczej: to słowo tchnie spokojem, powagą. Kojarzy się z długimi rozmowami, nie z pogaduszkami, z ważnymi tematami, nie z ploteczkami…

**duuuuuużo kurzu w domu, na szczęście żadne z nas nie jest alergikiem ;)

*** polecam także pewien bajeczny konkurs :)

Etykiety: , , , , , ,