Chwila prawdy




A więc sprawy mają się tak: nie ucieknę przed moją siódemką, choćbym nie wiem, jak bardzo się starała. An-na, Tili i Ola sprawiły, że nie mam serca po raz drugi tylko dziękować za nominacje (które mnie niezmiernie cieszą!), resztę zbywając milczeniem...

Dodatkowo, mam jeszcze w pamięci komentarze Aneczki, która prosiła, bym pokazała swe tajemne segregatory.

Czyli będzie o segregatorach.

Po pierwsze: nie mam ze sobą wszystkich segregatorów (brakuje mi tego z przepisami z WO, Elle i Zwierciadła oraz tego nowego, z przepisami z blogów).

Po drugie, jestem świadoma faktu, że to trochę chore, pozwalać im pęcznieć i rozrastać się do dowolnych rozmiarów. Spójrzcie na ten pomarańczowy segregator – są w nim gł. wydruki z internetu. Początkowo cieniutki, nagle strasznie napęczniał… Moje ulubione przepisy z pomarańczowego to te ściągane z forum oraz receptury moich ulubionych kucharzy, ściągane ze stron Kuchni.tv. Bill Grangersa i jego wiśniowe tartaletki, Anna Olson i jej tarta z rabarbarem, Agnieszka Kręglicka i jej skordalia…



Po trzecie, ten fioletowy segregator to całkiem inna bajka. Niekulinarny, ale też wywołuje achy i ochy. Trzymam tu i n s p i r a c j e.



Piękne wnętrza i piękne przedmioty.
Miejsca i zdjęcia, które mnie urzekły.



Po czwarte, spójrzcie na ten segregator w kolorze morskiej zieleni. Tam znajdują się pierwsze wycinki kulinarne, jakie zaczęłam gromadzić. Jakieś skrawki z Teletygodnia czy tygodnika dla kobiet, kupionego wyłącznie dla płyty DVD. Lubię go, nie ma co.

Po piąte, zwróćcie uwagę na ten zielony segregator z koronką. To moja najcenniejsza rzecz – zawiera wycinki z Kobiety i Życia, numerów starszych niż ja sama, kolekcjonowanych jeszcze przez moją mamcię. Czarno-białe, ze smacznymi kąskami na odwrocie. Śmieszna reklama, gorąca ploteczka o celebrytach minionych lat, wzór na kostium kąpielowy albo pomysł na łóżko piętrowe. Np. na odwrocie kartki z przepisami na letnie desery znajduje się taka perełka:

W Anglii przeprowadzono ankietę na temat niezwykłej wagi, zapytano mianowicie kilka tysięcy panów w wieku od 25 do 35 lat: którą z gwiazd filmowych uważają za najbardziej zmysłową? W osobliwej tej ankiecie zwyciężyła Joan Collins, na drugim miejscu uplasowała się Brigitte Bardot, a na trzecim – Jane Fonda. Jak wiadomo, BB liczy sobie 44 lata, J. Fonda 41, a zwyciężczyni ukończyła 45 lat. „Widocznie my, kobiety dojrzałe, wydajemy się młodym mężczyznom bardziej interesujące niż młodziutkie dziewczęta” powiedziała pani Collins, zachwycona swoim dość niespodziewanym triumfem.



Po szóste, w srebrnym pudełku po czekoladkach Wedla* mam jeszcze jeden skarb: karteczki z przepisami z Elle.** Lubię je przeglądać, to o wiele milsze niż przekładanie kartek w segregatorze. Tu każdy przepis zwraca na siebie uwagę, każde zdjęcie ma swoje miejsce.



Po siódme, kto dobrnął do końca, temu pyszny kurczak z warzywami. Nie, moi mili, przepis nie pochodzi z jednego z segregatorów. Znalazłam go w książce „Jamie Oliver w domu”.

Urzekły mnie w nim trzy rzeczy:

- prostota wykonania (jak to u Jamiego zwykle bywa)
- pomysł na rozpłaszczone ziemniaki (które po rozgnieceniu są bardziej aromatyczne i ładniej przypieczone)
- przenikanie smaków: upieczone słodkie pomidorki cherry puszczają sok, który łapczywie wchłaniają ziemniaki; a czego te ostatnie nie zdołają wchłonąć, to miesza się z ziołami (wyciągając z nich aromat), z tłuszczem z kurczaka i tworzy pyszny, delikatny sos…

Poezja.



UDKA KURCZAKA PIECZONE MŁODYMI ZIEMNIAKAMI I POMIDORAMI

Składniki (na 4 porcje):

700 g młodych ziemniaków, oskrobanych
4 udka z kurczaka
oliwa
400 g pomidorków cherry, sparzonych i obranych ze skórki (ale to nie jest konieczny zabieg)
garść lisków świeżego oregano, szałwii i estragonu (posiekanych)
czerwony ocet winny
sól i pieprz

W garnku gotuję całe ziemniaki w osolonej wodzie.

Nagrzewam piekarnik do 200 st. C.
Mięso nacieram oliwą, solą i pieprzem, umieszczam na gorącej patelni (skórką do dołu). Smażę je po 10 minut z każdej strony, po czym przekładam do blaszanej formy. Między kawałkami kurczaka rozkładam ugotowane ziemniaki. Trzonkiem od noża delikatnie je rozgniatam (nie mogą być rozwalone, mają tylko popękać).
Między ziemniaczki wkładam obrane ze skórki pomidory.

W miseczce mieszam posiekane zioła, szczyptę soli, 4 łyżki oliwy i 1 łyżkę octu winnego. Mieszam to dokładnie, po czym rozkładam mieszankę po warzywach i kurczaku. Warzywa można jeszcze trochę posolić i popieprzyć.

Piekę całość przez ok. 40 minut.

Uwagi:

1. w mojej wersji jest więcej ziół - rwałam po prostu te, które rosną w doniczkach.

2. zmieniłam tez proporcje, bo w wersji Jamiego jest więcej mięsa. Ja mogłabym z powodzeniem mieć bezmięsne wydanie tej potrawy, ponieważ najważniejsze są tu dla mnie ziemniaki i pomidorki, ale że robiłam obiad dla wybitnych mięsożerców, to wylądował tu kurczak.


* pierwsze czekoladki, jakie dostałam w swym życiu; kupiła mi je ciocia z okazji I Komunii Św., nigdy nie zapomnę momentu, gdy podniosłam wieczko, a moim oczom ukazały się czekoladowe cuda w najróżniejszych kształtach i kolorach... Najpiękniejsza była ta z zieloną posypką, pistacjowa;

** niestety, Elle zrezygnowało z takiej formy przepisów, a ja dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że przestałam kupować ten magazyn właśnie wtedy, gdy znikły zeń moje ulubione karteczki;

Etykiety: , , , , , , ,