Z pamiętnika młodej kucharki

Będąc młodą kucharką przyszedł raz do mnie sen:

Jem śniadanie. W porannej gazecie czytam, że na wakacjach zginęła trzyosobowa rodzina: matka i jej dwóch nastoletnich synów. Zastanawiam się, co się z nimi stało.

Rozpoczynam śledztwo.

Po dłuższych poszukiwaniach, trafiam na fragmenty gazet, które dokładniej opisały zdarzenie. Okazuje się, że rodzinę zjadł rekin!
Sprawa ciągle nie daje mi spokoju, szukam dalej. W końcu trafiam na rozporządzenie ministra zdrowia dotyczące rekinów. W akcie tym wymieniono listę artykułów żywnościowych, po których zjedzeniu nie wolno wchodzić do morza, ponieważ są to produkty lubiane przez rekiny. Na liście znajdowały się m.in. masło, zioła i słoiczki Gerbera dla maluchów.

Tymczasem nieszczęsna rodzina zjadła przed kąpielą kilkadziesiąt słoi
czków Gerbera z papką marchwiowo-dyniową... Chwilę po posiłku weszli do morza, by się wykąpać. Rekiny wyczuły przysmak w ich brzuchach i pożarły mamę i jej dwóch synów.


Nie wiem, czy w rozporządzeniu ministra zdrowia dotyczącym rekinów znajdował się bób, ale sądzę, że na wszelki wypadek lepiej nie wchodzić do wody po zjedzeniu tych dwóch specjałów:



BÓB Z PANGRATTATO:

(przepis zaczerpnęłam od Asi, z moimi niewielkimi modyfikacjami)

Składniki (na jedną porcję):

1 szklanka ugotowanego i obranego bobu
4 łyżki oliwy extra vergine
3 łyżki bułki tartej
1/2 ząbka czosnku, drobno posiekanego
1 łyżeczka startej skórki z cytryny
2 łyżki startego Parmezanu lub Grana Padano

Na patelni rozgrzewam 2 łyżki oliwy i zrumieniam na niej bułkę tartą. Pod koniec dodaję czosnek oraz skórkę z cytryny i chwilę razem podgrzewam. Po zdjęciu patelni z ognia dodaję do bułki parmezan.

Ciepły bób doprawiam solą i pieprzem, mieszam z pozostałą oliwą, przekładam do miseczki. Posypuję pangrattato i zajadam.




SAŁATKA Z BOBU, BOCZKU, JAJEK I SZCZYPIORKU:

Składniki (na 2 porcje):

1/2 kg ugotowanego i wyłuskanego bobu
3 jajka ugotowane na twardo
pół pęczka szczypiorku
7 cieniutkich plasterków boczku (parzonego i wędzonego)
sok z 1/2 cytryny (albo i więcej)
4 łyżki oliwy extra vergine
sól i pieprz

Boczek smażę na patelni, ma być kruchy i chrupki. Jajka kroję na niewielkie cząsteczki, a szczypiorek siekam.

W dużej misce mieszam ze sobą bób, pokruszony na mniejsze cząstki boczek, szczypiorek i jajko.

Dodaję oliwę i sok z połowy cytryny, doprawiam sałatkę do smaku.
I tak powstaje nasz kolejny obiad.


Uwagi:

1. Robiąc pangrattato, Asia podsypywała parmezan na samym końcu, ja zrobiłam to już na patelni. Smaku to nie zmieniło, bób w takiej postaci jest prze-pysz-ny! Uważam, że to dobra potrawa dla tradycjonalistów, którzy bób najchętniej widzą z masełkiem albo bułką tartą. Nuta czosnku trochę wyostrza potrawę, a cytryna dodaje jej świezości.
To jedno z najlepszych wcieleń bobu w tym sezonie.

2. Pomysł na sałatkę z bobu wzięłam z GP (ale nie wiem, czyj on był - to było dawno temu). Dodałam do niej tylko boczek, bo brakowało mi tu czegoś o mocnym, wyrazistym smaku i o innej konsystencji. Ta miękka sałatka potrzebowała czegoś chrupiącego i boczek doskonale wypełnił lukę.

I tak: mamy tu kremowy bób, otoczony zółtkiem, które rozkruszyło się podczas mieszania. Mamy ostry szczypiorek i słony, chrupiący boczek. Całość zwieńcza cytryna - bez niej sałatka nie byłaby taka sama. Nie mam pojęcia, jak to działa, ale bób bez cytryny jest dla mnie taki... niepełny.

Aha, zdjęcie sałatki niezbyt urokliwe, ale nie oszukuję siebie i Was, pokazując ją w takiej postaci, w jakiej ją zjadam. Bo mogłabym pozostawić poczek w całości, a jajko pociąć w kształtne ćwiartki, ale to niebyłoby to! Zółtko musi oblepić bób i już.



* Ten sen idealnie obrazuje paremię ignorantia iuris nocet :)

Etykiety: , , , , , , , , ,